Takiego zainteresowania filmem dokumentalnym w Pucku chyba jeszcze nie było. Ludzie stali przed salą projekcyjną w długiej kolejce. Zaplanowano jeden seans i dla wszystkich nie wystarczyło miejsca, na szybko trzeba było organizować drugi, chętni na dworze czekali na możliwość zobaczenia filmu o księdzu Janie Kaczkowskim. To była przedpremierowa projekcja filmu „Śmiertelne życie”.
Pokaz odbył się w sali kinowej MOKSiR „przy stadionie” w Pucku mieszczącej 100 osób. Weszło dużo więcej, ale i tak drugie tyle zostało na zewnątrz.
„Śmiertelne życie” to rozmowy aktora młodego pokolenia Antoniego Pawlickiego, znanego między innymi z serialu „Czas honoru” i „Komisarz Alex” z twórcą puckiego hospicjum księdzem Janem Kaczkowskim. Tematem jest umieranie. Film powstawał prawie dwa lata. Aktor zabierał duchownego między innymi na plany seriali w których uczestniczy. Ksiądz Kaczkowski pokazywał aktorowi hospicjum. Film obrazuje zderzenie dwóch światów: aktorskiego – czyli takiego w którym śmierć jest odgrywana i jest wyobrażeniem o niej oraz prawdziwego – gdzie ludzie odchodzą w stworzonym przez księdza hospicjum.
Film odbiera się jak szczerą rozmowę dwóch kumpli. Tu nie ma taniej dydaktyki i umoralniania. Tu jest szacunek i ciekawość. W dokumencie też nie ma oceniania, który z tych światów jest lepszy. Kaczkowskiemu w Pawlickim imponuje wrażliwość. Aktor ma podziw dla księdza, który „przerabia” chorobę nowotworową na własnym przykładzie. Jan Kaczkowski ma nieoperacyjnego glejaka mózgu. Jego stan zdrowia w ostatnim czasie uległ wyraźnemu pogorszeniu.
Ksiądz Kaczkowski jest dla wielu osób autorytetem, nawet dla niewierzących stał się postacią ważną. Nie jest duchownym dogmatycznym. Poszukiwanie, wolność, wątpliwość uznaje za przynależne do natury każdego człowieka. Na pytanie Pawlickiego, czy wierzącemu łatwiej się umiera odpowiada – Wiara tu nie ma znaczenia. Spokojną śmierć mają najczęściej Ci którzy kogoś kochają. Bliskie i dobre relacje z ludźmi dają nam ukojenie. W tym godzeniu się z innymi jest też godzenie się z odejściem. Wiara księdza Kaczkowskiego jest jednak pewna i niezachwiana. Z jego doświadczenia wynika, że zrozumienie lęków i niepewności człowieka, wsparcie w trudnych momentach bardziej przyczynia się do nawrócenia niż złoszczenie się na grzeszników i pouczanie jak mają żyć. Ksiądz Kaczkowski nie ma też tej bezradności z jaką wiele osób reaguje na nieuchronne zjawisko śmierci. – Na mnie śmierć nie robi wrażenia – mówi otwarcie duszpasterz, który towarzyszył odchodzeniu wielu pacjentów hospicjum.
To jeden z kadrów filmu na pokazie w Pucku. Przy tym stole sekcyjnym można porozmawiać z nieboszczykiem, gra go przecież żywy aktor. Jan Kaczkowski i Antoni Pawlicki w prosektorium zainscenizowanym dla potrzeb serialu „Komisarz Alex”. Scena weszła do dokumentu „Śmiertelne życie”. Ksiądz opowiada w jaki sposób rodzina zmarłego może oswoić się ze śmiercią poprzez rozmowę z osobą która odeszła.
– W produkcjach filmowych trup ściele się gęsto, ale śmierć nie jest realna. Ten odgrywany przez aktorów teatr, to nie jest prawdziwe życie – przyznaje Pawlicki. Ciekawe też, że przedstawienia teatralne mają swoje historyczne korzenie i wywodzą się bezpośrednio z obrzędów religijnych – dodaje aktor. Ksiądz i aktor mają więc z sobą coś wspólnego. – Zaprzyjaźniliśmy się na planie – opowiada ksiądz Kaczkowski. – To dla mnie wyróżnienie, że Jan uznał mnie za swojego kolegę – mówi Pawlicki. „Śmiertelne życie” to film nie tylko o odchodzeniu, ale też o dwóch rozpoznawalnych facetach, aktorze który broni się, by nie zostać posądzonym o bycie celebrytą, a bywa, że jest z tym pustym światem utożsamiany i księdzu, który stał się „celebrytą” mimo woli i czasami jest tak postrzegany – śmieje się Jan Kaczkowski.
W przedpremierowym pokazie wzięła udział rodzina księdza Jana Kaczkowskiego.
Pomysł „Śmiertelnego życia” powstał w głowie Tadeusza Pawlickiego, prywatnie ojca Antoniego. Ksiądz Jan Kaczkowski zaakceptował projekt. Film robiono przez prawie dwa lata „z doskoku” ale efekt jest niesamowicie spójny. Dokument został przyjęty burzą oklasków. – Wzrusza, potrafi rozbawić, jest mądry, dodaje otuchy i o dziwo energii życiowej, chociaż to obraz o sprawach ostatecznych – takie były głosy widzów po seansach w Pucku. Ogólnopolska premiera „Śmiertelnego życia” odbędzie się w TVP 1 w Wielką Sobotę.
Pokaz filmu był połączony z promocją trzeciej już książki Jana Kaczkowskiego „Grunt pod nogami”.