Podwójne życie, trójkąt, romans? Dlaczego zdradzamy?

legs1-1031318 960 720

Zbyszek ma udaną rodzinę, piękną i mądrą żonę, a jednak od roku ma też romans i nie zamierza z niego rezygnować. – Joanna daje mi to, czego brakuje mi w małżeństwie. Przy niej czuję, że żyję.

Nuda, fascynacja, potrzeba akceptacji, kryzys w związku, zauroczenie, czy wielka miłość? Dlaczego zdradzamy? Marta zastanawia się nad tym od czasu, kiedy spotkała młodszego o 10 lat Dawida. Ma przecież męża, nie chce od niego odejść, ale nie może też sobie odmówić ukradkowych spotkań z kochankiem.

   NOWY POCZĄTEK  LUB POCZĄTEK KOŃCA

Nieważne z jakiego powodu zdradzamy. Efekt jest zawsze taki sam – zawiedzione zaufanie w tak intymnej sferze, jaką jest związek miłosny. To wywołuje poważne problemy i zagrożenie dla związku. Czasami udaje się wyjść z kryzysu. Widać wtedy dopiero, jak mocne są więzi między partnerami. Często jednak, dla drugiej strony zdrada oznacza definitywny koniec.

– O zdradach męża dowiedziałam się zupełnie przypadkiem – opowiada Ewa. – Po prostu kiedyś nie wylogował się ze swojego komputera i zobaczyłam jego skrzynkę e-mailową pełną listów od różnych kobiet. Był menadżerem dużej firmy, często wyjeżdżał, a w e-mailach roiło się od planów spotkań. Było też sporo ofert z portali randkowych. Zachowywał się, jakby był singlem. Kim ja w takim razie dla niego byłam? Przeżyłam taki wstrząs, że nie mogłam się pozbierać. Myślałam o tych kobietach, które romansowały z moim mężem i życzyłam im wszystkiego najgorszego. Dla mnie zdrada oznaczała koniec. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego mi to zrobił.

SEKS NIEKONIECZNIE NAJWAŻNIEJSZY

Naukowcy z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie przeprowadzili anonimową ankietę wśród internautów na temat najczęstszych przyczyn zdrad. W badaniu „Niewierność małżeńska – statystyczna analiza wyników ankiety internetowej” na pierwszym miejscu znalazły się ciekawość i chęć poznania czegoś nowego. Niewiele mniej ankietowanych podało jako powód chwilowy kryzys w związku. Trzecią w kolejności przyczyną był brak zrozumienia i akceptacji, oddalenie emocjonalne w związku.

Najrzadziej wymieniane były odwet za zdradę partnera oraz brak seksu. Brak satysfakcji w seksie znalazł się mniej więcej w środku, między fascynacją i zauroczeniem, a romansem i uczuciem do innej osoby. Prawie 28 proc. osób w ogóle nie udzieliło odpowiedzi na pytanie o przyczyny swojej zdrady. Badanie pokazuje, że seks nie jest najważniejszą przyczyną, dla której zdradzamy.


PO DRUGIEJ STRONIE

 – Niedługo po rozwodzie poznałam wspaniałego człowieka – opowiada dalej Ewa. – Wzięliśmy ślub, urodziły nam się dzieci. Przez kilka lat było super. Byliśmy dobrze zorganizowaną parą, świetnie się dogadywaliśmy, żadnych kłótni i nieporozumień. Nagle okazało się, że namiętność gdzieś zniknęła. Nasze małżeństwo było sprawnie działającą instytucją a nie związkiem uczuciowym. I wtedy poznałam Andrzeja, razem pracowaliśmy. Często rozmawialiśmy i nagle spostrzegłam, że coraz częściej o nim myślę i staje mi się coraz bliższy. Zaczęliśmy spotykać się poza pracą – mówi Ewa.

204450-352x500To właśnie w życiu zawodowym najczęściej spotykamy kochanka lub kochankę. Zajmujący się psychoterapią par Andrzej Wiśniewski w książce napisanej wspólnie z Katarzyną Grocholą pt. „Związki i rozwiązki miłosne” pisze, że ludzie całymi latami ludzie żyjący w „przekonaniu, że najważniejsza rzecz w ich życiu –  związek, który sobie wymarzyli – staje się fikcją i pozostaje tylko samotne radzenie sobie z obowiązkami, nie umieją lub boją się o tym rozmawiać, aby nie spowodować ostatecznego rozstania, wtedy często jakiś miły gest, uśmiech, zrozumienie, czyjeś ciepło spadają jak majowy deszcz na wysuszoną ziemię i rodzi się nadzieja: może tym razem się uda, może dostanę to, czego ciągle pragnę…”

ZDRADA MOŻE BYĆ JAK WIRUS

 – Na początku było wspaniale, znowu chciało mi się żyć, nie mogłam się doczekać kolejnego spotkania. Wtedy zaczęło do mnie docierać, że jestem coraz bardziej zakochana. Postanowiłam to przerwać. On nie chciał ze mnie rezygnować. Było bardzo ciężko. Wciąż widywaliśmy się w pracy. Ta narzucona sobie rozłąka wywołała ogromną tęsknotę i niemal fizyczny ból. Po miesiącu nie wytrzymałam, wróciłam do niego, poszliśmy na całość – opowiada Ewa.

Dodaje, że ma ogromne poczucie winy wobec męża. – Nie mogę pogodzić z myślą, że robię teraz to samo, co kiedyś mój eksmąż. Zdradzam, a kiedyś sama byłam zdradzana. Wiem jak to boli, dlatego mój obecny mąż nie może się o tym dowiedzieć. Nie wiem, co robić, jestem rozdarta i nieszczęśliwa – mówi Ewa.

DO TRZECH RAZY SZTUKA?

Wchodząc w związek małżeński rzadko jesteśmy w pełni ukształtowani, dojrzali i świadomi własnych potrzeb. Każdy związek coś nam pokazuje, czegoś nowego uczy. Ścierają się dwa różne światy, inne wzorce, inne schematy postępowania i zachowania wyniesione z rodziny i wcześniejszych doświadczeń.

„Klasyka wygląda tak  – pisze w książce wspomniany już Andrzej Wiśniewski – że najpierw dla dobra związku rezygnujemy ze swoich praw i potrzeb oraz podporządkowujemy się partnerowi. Gdy ta strategia skończy się klęską i rozwodem, mówimy sobie: dosyć tego, już się nie dam zdominować – i przechodzimy na drugą stronę, podporządkowujemy sobie partnera… Oczywiście tak zbudowany związek znowu się rozpada i wtedy powstaje szansa na coś pośrodku, gdyż wiemy już, jak smakuje samotność zarówno osoby zdominowanej jak i dominującej.”

infidelity-379565 960 720


CZYSTY UKŁAD?

Czy w takim razie lepsze są związki tzw. otwarte? Historia 43-letniego Zbyszka pokazuje, że nie jest to jednoznaczne. Jedni mogą znaleźć się w takim związku a inni nie.  – Nie interesują mnie stałe relacje. Jestem szczery, niczego nie ukrywam. Moje partnerki często nie rozumieją, czym jest związek otwarty – mówi mężczyzna. – Nie używam określenia poliamoria, bo to nie zawsze budzi dobre skojarzenia. Mogę mieć kilka partnerek jednocześnie i nie przeszkadza mi to, że one też się z kimś spotykają. Uważam, że ludzie z natury nie są monogamiczni. Taka sytuacja pozwala uniknąć dramatów i nieporozumień. Wolność jest dla mnie wartością nadrzędną – dodaje Zbyszek.

Dla jego byłej partnerki sytuacja stała się po pewnym czasie nie do zaakceptowania, mimo że i ona jest zwolenniczką wolnych związków. Jednak z małą różnicą – okresowo monogamicznych. – Małżeństwo to przestarzała instytucja, ale dopóki się ludzie kochają, nie powinni się zdradzać. Kiedy spotkałam Zbyszka myślałam, że mamy podobne poglądy. Wydawało mi się, że nadajemy na tych samych falach, ale gdy zaczął się przystawiać do mojej koleżanki i twierdził, że nie powinnam być zazdrosna, bo przecież taki mamy układ, to zaczęły się problemy. Byliśmy ze sobą jeszcze przez miesiąc, potem wszystko się rozpadło. Teraz się przyjaźnimy/ Mam nowego partnera, z którym postanowiliśmy być aż się wszystko wypali. Co będzie, jeśli jedno z nas będzie nadal kochać, a drugie znajdzie sobie kogoś innego? Nie wiem – odpowiada szczerze.

Andrzej Wiśniewski, który jest doświadczonym terapeutą, jest przeciwnikiem wolnych związków. „Nie znam pary, która uprawiając wolny seks, nie stanęłaby wobec bardzo głębokiego kryzysu w swoim związku ( …) człowiek, który przeszedł przez takie doświadczenia, rujnuje także samego siebie. Nie może już nikomu zawierzyć, traci poczucie własnej wartości. To działa jak samozatrzaskująca się pułapka, z której nie ma wyjścia”.

DOJRZAŁY FLIRT I ROMANS

Różne są przyczyny zdrad w związkach, różnie się zaczynają i różne są ich skutki. Niezależnie od tego każda zdrada jest objawem, dowodem na kryzys relacji. Bezrefleksyjne przechodzenie nad nim do porządku dziennego będzie skutkowało narastaniem problemów. Jako kryterium zdrady przyjmuje się akt seksualny, ale podłożem jest zaspokojenie podstawowych potrzeb emocjonalnych – bezpieczeństwa, własnej wartości, bliskości.

Podwójne życie, romans jest często ucieczką od niezałatwionych spraw z samym sobą. Jeśli ich nie poukładamy, to kolejny związek ich nie rozwiąże, a jeszcze przyczyni się do czyjegoś cierpienia. Do zdrady czy flirtu też trzeba dorosnąć, twierdzi psycholog Jacek Santorski. W książce „Dobre życie” pisze: „człowiek zdaje sobie sprawę, że w życiu jest mniejszy lub większy margines na szaleństwo, ale nie zachowuje się jak inwestor, który zaniósł wszystkie swoje pieniądze na giełdę i ulokował je w akcjach jednej spółki (…) Jeżeli bilans stałego związku jest pozytywny, to dojrzałość wymaga by partner, który popłynął na fali zakochania, potrafił jednak w odpowiedniej chwili złapać za hamulec.”

Anna Baranowska

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj