Dlaczego w Chmielnie zginął doświadczony płetwonurek? Ustalenia naszego reportera

Policja i prokuratura wyjaśniają przyczyny tragedii w Chmielnie koło Kartuz. W Jeziorze Kłodno utonął doświadczony płetwonurek. Najnowsze informacje od śledczych są takie, że 45-latek z gminy Żukowo nurkował sam, bez żadnej asekuracji. Jego ciało znaleziono 37 metrów pod powierzchnią wody.

USTALENIA NASZEGO REPORTERA

Jakie hipotezy biorą pod uwagę śledczy?
– Różne, od awarii sprzętu, do błędu ludzkiego. Mogło być tak, że mężczyzna schodził zbyt szybko, na tak dużą głębokość. Mógł też źle obliczyć tak zwane przystanki do dekompresji. Sprzęt, którym posługiwał się zbada biegły – tłumaczy nasz reporter, Grzegorz Armatowski. – Butla z tlenem wystarczyła mu na dwie godziny nurkownia. Ciało mężczyzny nie było zaplątane w roślinność czy na przykład zagubione rybackie sieci. Leżało na dnie jeziora, tak na głębokości 37 metrów. Udało się je zlokalizować dopiero przy pomocy sonaru.

SZUKAŁO GO KILKUDZIESIĘCIU STRAŻAKÓW

Śledztwo w tej sprawie wszczęła prokuratura. Po majowym weekendzie będzie sekcja zwłok mężczyzny, która określi wstępne przyczyny tragedii. W akcji poszukiwawczej płetwonurka, która trwała prawi dwa dni brało udział kilkudziesięciu strażaków oraz specjalistyczna policyjna grupa nurkowa z Gdańska.

Oprac. pp
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj