Z silnym bólem brzucha czekała na izbie przyjęć szpitala w Gdyni. Po pięciu godzinach zmarła

Pacjentka przez pięć godzin czekała na izbie przyjęć w Szpitalu św. Wincentego a Paulo w Gdyni. Mimo to, zmarła. Mąż i siostra pani Ewy sprawę komentują krótko. – To skandal.

Rodzina obwinia placówkę i zawiadamia prokuraturę. Zdaniem najbliższych pani Ewy, lekarze i pielęgniarki nie zrobili wystarczająco dużo, by uratować kobietę.

NA POMOC BYŁO JUŻ ZA PÓŹNO

Kobieta poczuła silny ból brzucha, do szpitala zabrała ją karetka. Lekarze mieli jednak stwierdzić, że jej stan jest dobry i nie wymaga natychmiastowej pomocy. Badania miały być wykonane dopiero po kilku godzinach, kiedy na pomoc było już za późno.

POWIEDZIAŁA, ŻE JUTRO ZADZWONI

– W szpitalu ma się nieść pomoc. A żona w ciągu ośmiu godzin od przybycia po prostu umiera. Rozmawiałem z nią przez telefon i czuła się bardzo źle. Mówiła, że jest w szpitalu i że jutro do mnie zadzwoni. Tego jutra już nie było – mówi mąż zmarłej kobiety w rozmowie z reporterem Radia Gdańsk.

– Potraktowano ją jak przedmiot. Nie uśmierzono jej bólu, to w tych czasach jest niedopuszczalne. Jak pacjent może tak cierpieć? – dodaje jej siostra.

W SZPITALU TRWA KONTROLA

W Szpitalu św. Wincentego a Paulo trwa wewnętrzna kontrola, która ma wyjaśnić, czy personel zachował się prawidłowo. Prezes Szpitali Wojewódzkich w Gdyni Dariusz Nałęcz ma nadzieję, że wszystko wyjaśni śledztwo. – Myślę, że są odpowiednie instytucje, które przeprowadzą dochodzenie i ustalą, jakie mają być dalsze kroki – tłumaczy.

Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Gdyni. Na razie jest to postępowanie sprawdzające.

POSŁUCHAJ REPORTAŻU NASZEGO REPORTERA NA TEN TEMAT:

Grzegorz Armatowski/mich
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj