„Wszystko o Ewie” (1950) – Po trupach do celu
fot. wikipedia.org
W 1950 roku do kin weszły dwa filmy opowiadające o blaskach i cieniach aktorskiej kariery. Pierwszy to „Bulwar Zachodzącego Słońca” w którym podstarzała gwiazda kina niemego, Norma Desmond, pragnie wrócić na złoty ekran. Jednak Norma, wprost obsesyjnie zaślepiona swoim marzeniem, nie ma świadomości jak przez te 30 lat zmienił się przemysł filmowy. Reżyser filmu, Billie Wilder, chciał skomentować gorzki los aktorów filmów niemych w momencie wejścia dźwięku. Udało mu się to w wielkim stylu.
Innym filmem było „Wszystko o Ewie”. W obsadzie znalazły się fenomenalne aktorki, Bette Davis oraz Anne Baxter. Reżyserią i napisaniem scenariusza zajął się jeden z bardziej znaczących twórców – Joseph L. Mankiewicz. To nie mogło się nie udać. Film w 1951 roku otrzymał rekordową ilość 14 nominacji do Oscara. Zdobył 6 statuetek.
MARZENIE NIEWINNEJ DZIEWCZYNKI
Eve Harrington jest początkującą aktorką, która pragnie być tak wielka jak jej idolka, Margo Channing. Anne Baxter w roli nieśmiałej i pokornej dziewczyny jest bardziej niż przekonująca. Davis jako teatralna diva ma cięty język, ale gdzieś tam urzeka widza na ekranie. Jednak nikt z kręgu jej znajomych nie jest świadomy prawdziwego charakteru tytułowej Eve. Dopuszcza się ona obrzydliwych i godnych wzgardy czynów. Kiedy już jest na szczycie, okazuje się, że sukces w pojedynkę nie smakuje tak dobrze jak z kimś.
Intrygi Eve można by porównać do linii fabularnej współczesnych amerykańskich seriali dramatycznych. Mankiewicz jest na tyle pomysłowy, że film to nieustanna gonitwa za króliczkiem. Margo i jej przyjaciele cały czas chcą nakryć Eve na jej kłamstwach, jednak cały czas dokonuje sprytnych uników. To frustruje nie tylko dla postaci, ale też dla widza. Jednak w końcu sprawiedliwości staje się zadość.
DWIE PIECZENIE NA JEDNYM OGNIU
Bette Davis postacią Margo Channing spektakularnie wróciła na wielki ekran. Jej rola miała przejść do historii – to było pewne. Jednak film nie nazywał się „Wszystko o Margo” a „Wszystko o Evie”. Jak wielką wściekłość wywołała u Davis nominacja Anne Baxter do Oscara za pierwszoplanową rolę żeńską. Okazało się, że dwie główne aktorki z tego samego filmu mają być nominowane w tej samej kategorii. Czyli Bette miała dzielić z kimś spływający blask reflektorów. Oj, nie spodobało jej się to.
Sprawa miała szczęśliwy finał. Żadna z pań nie otrzymała tej nagrody. W 1951 roku nagrodzono Judy Holliday za rolę głupiutkiej blondynki w „Urodzonych wczoraj”. Niektórzy twierdzą, że niesłusznie. Osobiście uważam, że to było najlepsze z możliwych rozwiązań. Gdyby Baxter otrzymała statuetkę, Davis zmiotłaby ją z powierzchni ziemi. Wraz z nią poleciałoby pół Hollywood.
CIĄG DALSZY NA NASTĘPNEJ STRONIE