Darmowa komunikacja miejska dla dzieci lekarstwem na korki? Nasi słuchacze: „Nie pomoże. Polacy są zbyt wygodni” [GŁOSOWANIE]

Dzieci powinny mieć darmową komunikację? To pytanie podzieliło naszych słuchaczy.

Wszystko zaczęło się od informacji o planach Gdyni. Aktualnie zbierane są podpisy za wprowadzeniem darmowej komunikacji miejskiej dla dzieci. Temat gorąco komentowali nasi słuchacze. Jedni nie są przekonani co do tego pomysłu, inni twierdzą, że ma on same plusy.

OD NAUKI SAMODZIELNOŚCI PO EKOLOGIĘ

– Jestem w 100 proc. za. Bardzo mi się podobało to rozwiązanie w Szwecji – twierdzi jeden ze słuchaczy. Pan Adam również jest za wprowadzeniem tego pomysłu.

– Jak najbardziej tak dla darmowych biletów dla dzieci i młodzieży w wieku szkolnym. Widzę w tym pomyśle wiele korzyści od nauki samodzielności, poprzez zwiększenie aktywności ruchowej (do i z autobusu czy tramwaju trzeba dojść), po aspekt ekologiczny – pisze i argumentuje, że w każdej przerwie w nauce na ulicach zauważalny jest spadek ilości samochodów.

„TO MOŻE ZA DARMO DLA WSZYSTKICH”

Wiele osób było jednak przeciw darmowej komunikacji miejskiej. – Zaraz będą inne grupy społeczne, które będą miały prawo do darmowych biletów. To może zróbmy darmowe dla wszystkich i wtedy na pewno znikną z ruchu samochody? – dopytuje słuchaczka.

I właśnie udrożnienie porannego ruchu jest jednym z głównych argumentów za darmową komunikacją dla dzieci. Jeśli do szkoły będą jeździły komunikacją miejską, to na drogach – przynajmniej w teorii – powinno być mniej aut. Nie wszyscy jednak sądzą, że to dobry sposób. – Plan dowozu najmłodszych dzieci za darmo niewiele zmieni. Polacy są wygodni, a rano każda minuta snu ma znaczenie. Dlatego rodzice nie przesiądą się do autobusów – komentuje Arek.

AUTO TO KONIECZNOŚĆ

Temat został podchwycony przez mieszkańców Gdańska. Nasi słuchacze nie wyobrażają sobie takiej możliwości, choćby ze względu na to, że… do szkoły często trudno dojechać nawet płatną komunikacją miejską. – Dzieci na wsi mają bezpłatny transport do szkół. Dzieci w Gdańsku często nie mają nawet płatnej linii autobusowej z osiedla do szkoły. Auto w Gdańsku, gdy ma się dzieci, to konieczność. Nawet dla mieszkających w komfortowych dzielnicach. Wszyscy nasi sąsiedzi mają auta dla dzieci, bo do przedszkola tam, a do szkoły tu – pisze do nas Andrzej.

Nasi słuchacze próbowali też znaleźć alternatywę dla tego pomysłu, która pozwoli zmniejszyć poranne korki. – A ja się skrzyknęłam z sąsiadką i na zmianę odwozimy swoich chłopców do szkoły. A od września będą chodzić sami. Nie ma to jak szkoła na osiedlu – proponuje Małgosia.

– Pomysł zabierania dzieci sąsiadów jest fajny, do czasu ew. wypadku samochodowego. Rodzice poszkodowanych dzieci mogą domagać się dużego odszkodowania z powództwa cywilnego, bo zwykle obowiązkowe od niebezpiecznych wypadków jest niskie – kontruje ten pomysł inny słuchacz.

– Darmowa komunikacja się nie sprawdzi, bo dziecko musi być odwiezione koniecznie pod szkołę, rodzic musi za niego zanieść plecak, przebrać i przypilnować. Niestety coraz częściej widać jak dorośli w ten sposób „wychowują” pokolenie, które nie będzie umiało samo skorzystać z komunikacji (że o obecności kogoś do noszenia plecaka/torby nie wspomnę) – podsumowuje dyskusję Aleksandra.

{module SondyArt6}

mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj