Żyją w spalonym domu. Bez prądu i gazu, z sześciomiesięcznym dzieckiem [ZDJĘCIA]

Skutki pożaru w kamienicy utrudniają im życie. Ogień zniszczył klatkę schodową i poważnie uszkodził skrzynkę elektryczną. Na szczęście nikt nie ucierpiał, ale mieszkańcy od kilku dni nie mają prądu i gazu – jest tylko zimna woda.

Choć sytuacja jest jeszcze świeża (pożar wybuchł ze środy na czwartek), mieszkańcy obawiają się, że w takich warunkach przyjdzie im żyć kilka miesięcy.

– Tak nie da się żyć – mówi Łukasz Wittstock z kamienicy przy Grunwaldzkiej 503 w Gdańsku, gdzie doszło do pożaru. – Mam sześciomiesięczne dziecko i muszę mieć prąd. Pani w spółdzielni powiedziała, że prąd na razie jest niepotrzebny.

NA POWRÓT PRĄDU TRZEBA POCZEKAĆ

Urząd Miejski w Gdańsku sprawę zna i uspokaja. Media wrócą, a klatka będzie pomalowana. Gaz według urzędników został już podłączony. Na powrót prądu trzeba jednak poczekać. Ściany, w których wymienia ma być elektryka, muszą najpierw wyschnąć po działaniach strażaków – wyjaśnia Michał Piotrowski z gdańskiego magistratu. Co ciekawe, mieszkańcy twierdzą, że podczas akcji gaśniczej użyto pianki a nie wody – w ich opinii ściany nie są mokre.

NIKT NIE WYSTĄPIŁ O LOKAL TYMCZASOWY

W kamienicy, w której doszło do pożaru znajdują się mieszkania komunalne zajmowane przez trzy rodziny. Nikt nie wystąpił o lokal tymczasowy, choć miasto zapewnia taką pomoc.

Aleksandra Nietopiel/puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj