O sprawie jako pierwsze poinformowało Radio Gdańsk. Według naszych informacji, za podpaleniem salonu masażu w Danii stoi gang z Trójmiasta. W płomieniach zginęli: 31-letnia Polka, która prawdopodobnie tam pracowała i jeden z mężczyzn podejrzany o podłożenie ognia. Druga z kobiet i kolejny podejrzany zostali ranni.
PODPALONY SALON MASAŻU
CBŚP zatrzymało w tej sprawie już 6 osób, ale sprawa jest rozwojowa. Z informacji naszego reportera wynika, że jednym z motywów badanych przez śledczych są gangsterskie porachunki. Grupa z Trójmiasta miała wszystko dokładnie zaplanować. Kilka osób pojechało dwoma wypożyczonymi samochodami do jednej z miejscowości w Danii. Budynek salonu masażu prawdopodobnie został oblany łatwopalną cieczą i podpalony.
SĄ OFIARY
Ogień szybko się rozwijał, z płomieni nie zdołała uciec 31-latka. Nieoficjalnie wiadomo, że zginął także jeden ze sprawców, drugi ma poparzone nogi. Poważnie ranna jest także druga z kobiet.
Sprawcy natychmiast uciekli do Polski, wioząc ze sobą rannego mężczyznę. Na trop podejrzanych udało się wpaść dzięki współpracy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku i duńskich śledczych. CBŚP w ubiegłym tygodniu zatrzymała pięciu podejrzanych. We wtorek rano zatrzymana została szósta osoba, która niebawem zostanie przesłuchana i usłyszy zarzuty. Śledczy zaznaczają, że na tym nie koniec zatrzymań.
PODEJRZANI MAJĄ OD 28 DO 41 LAT
Prokuratura przyjęła, że sprawcy działali z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia osób znajdujących się w domu, który podpalili. W ten sposób podejrzani dokonali zabójstwa jednej z pokrzywdzonych, która zmarła śmiercią nagłą w wyniku doznanych obrażeń (w postaci oparzeń i spalenia skóry na całej powierzchni ciała) oraz zatrucia tlenkiem węgla.
– Podejrzani nie zrealizowali zamierzonego celu w stosunku do drugiej z pokrzywdzonych, która zdołała uciec, a w wyniku zdarzenia doznała powierzchownych oparzeń. Obrażenia te naruszyły czynności narządu ciała w/wymienionej na czas powyżej siedmiu dni – mówi Tatiana Paszkiewicz z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Podejrzani mają od 28 do 41 lat.
Grzegorz Armatowski/mili