Zbigniew Wodecki w Gdyni Głównej Osobistej: „Pomyślałem, że nagram arię Bacha na własny pogrzeb”

– Pomyślałem, że nagram sobie przepiękną arię Bacha na własny pogrzeb na strunie G. I wyjdzie mi taniej! – żartował Zbigniew Wodecki w rozmowie z Piotrem Jaconiem w Gdyni Głównej Osobiste. W nagranej dwa lata temu audycji artysta mówił o miłości do muzyki, negatywnym wpływie komercji oraz o Trójmieście. Piotr Jacoń rozmawiał ze Zbigniewem Wodeckim po premierze jego, bardzo dobrze przyjętego albumu – „1976: A Space Odyssey”, który był odświeżeniem nieco zapomnianej debiutanckiej płyty artysty. – Bardzo się cieszę, że ktoś po 40 latach odkrył, że jestem muzykalny i nie śpiewam tylko „Pszczółki Mai” oraz „Chałupy welcome to” – mówił muzyk.

Zbigniew Wodecki w w Radiu Gdańsk zdradził kulisy nagrania płyty „1976: A Space Odyssey” z zespołem Mitch and Mitch, która powstała w 2015 roku. – To jest Wodecki, trochę taki nieznany. Zastanawiam się, dlaczego po tylu latach ta płyta ma taki wydmuch. Chyba dlatego, że mówiąc nieskromnie aranżacje są naprawdę świetnie napisane, a „Mitchowie” dali radę, to świetni muzycy – chwalił Zbigniew Wodecki.

Artysta też wspominał pierwszy raz, gdy pojawił się w Gdyni. – Trójmiasto to moje okno na świat. Pamiętam swój pierwszy przyjazd do Gdyni. Wysiadłem na dworcu i to namalowane na górze słońce od razu zaświeciło. Zobaczyłem dźwigi i całe Trójmiasto… To jest czad. Przepięknie mieszkacie, ja Wam tego zazdroszczę.

FAJNA, GDYŃSKA PRZYGODA…

Zbigniew Wodecki wspominał również spektakl w gdyńskim Teatrze Muzyczny, w którym przed laty występował. W „Nieszporach ludźmierskich” występował m.in. z artystami Piwnicy Pod Baranami. – To była fajna przygoda, a jednocześnie bardzo dziwna. Muzykę do tego napisał Jan Kanty Pawluśkiewicz. Ja jestem związany z Jankiem od wielu lat, bo kiedyś grałem z nim i Markiem Grechutą w zespole kabaretowym Bambuko. Mieliśmy wtedy po 15-16 lat – wspominał Zbigniew Wodecki. – Po latach, kiedy ja już miałem za sobą „pszczółkę”, „chałupy”, wpada do mnie Jan Kanty Pawluśkiewicz i mówi: „Słuchaj, mam taki pomysł, żeby zrobić „Nieszpory ludźmierskie.” I zrobiliśmy. Premiera była w Ludźmierzu, w górach. A potem w Gdyni, co nabrało swojego niepowtarzalnego, scenicznego charakteru.

– Pomyślałem, że nagram sobie przepiękną arię Bacha na własny pogrzeb na strunie G. I wyjdzie mi taniej! – żartował Zbigniew Wodecki podsumowując swoją długą i bogatą karierę.

mro/mmt
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj