Ten park w Słupsku jest regularnie dewastowany przez wandali. Straż miejska: „Nie możemy być tam całą dobę”

W słupskim parku Klasztorne Stawy znikają całe ławki, wyrywane są rynny, elementy balustrad i oznakowania. Miasto naprawia zniszczenia i… niewiele więcej może zrobić.

Miasto na naprawy w parku wydaje co sezon po kilka tysięcy złotych, ale problem nie znika. Urokliwe tereny rekreacyjne położone są na uboczu miasta i trudno jest utrzymać tam porządek.

PARK REGULARNIE DEWASTOWANY

– Z powodu budowy w pobliżu Parku Wodnego, ten park ma charakter takiego niedokończonego obiektu. Wierzymy, że kiedyś nabierze zupełnie innego kształtu, ale rzeczywiście regularnie jest dewastowany przez wandali. Dokonuje się tam kradzieży ławek parkowych, rynien z tarasu widokowego, dewastowane są drewniane balustrady, coraz częściej znikają elementy śmietników, które musimy odkupować. Niedawno ktoś zniszczył tablicę informacyjną na wejściu, którą kolejny raz będziemy musieli kupić i zamontować – mówi Agnieszka Klimczak, pełniąca obowiązki dyrektora Słupskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.

POTRZEBNE WSPARCIE MIESZKAŃCÓW

Straż Miejska w Słupsku przyznaje, że strażnicy w miarę możliwości pojawiają się w parku, ale nie mogą być tam przez całą dobę. – Straż Miejska w Słupsku liczy 20 strażników. Ciężko jest być tam przez cały czas. Mamy dużo interwencji w innych rejonach miasta i najczęściej docieramy do parku, gdy jest chwila wolnego, ale nie oszukujmy się, za dużo tego wolnego nie mamy. Dlatego apelujemy do mieszkańców, jeśli widzą, że ktoś coś niszczy, to prosimy o kontakt i poinformowanie nas o takim zdarzeniu – mówi Paweł Dyjas, komendant Straży Miejskiej w Słupsku.

SOSiR chce jeszcze w czerwcu wyjść z kampanią do mieszkańców, aby częściej odwiedzali Klasztorne Stawy i zwracali uwagę na akty wandalizmu. Park wybudowano z 2,2 mln złotych.

 

Paweł Drożdż/mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj