Po latach okazało się, że to samowole budowlane. Teraz właścicele działek na Kaszubach muszą wyburzyć domki

Kilkadziesiąt domków letniskowych nad jeziorem Kramsko w Wąglikowicach na Kaszubach do wyburzenia. Okazało się, że to samowole budowlane na gruntach rolnych i leśnych.

Większość z nich postawiono przed laty, zanim zaczął obowiązywać plan zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu. Część właścicieli jest zaskoczona nakazem rozbiórki, który wydał powiatowy inspektor nadzoru budowlanego.

MIESZKAŃCY TWIERDZĄ, ŻE NIE WIEDZIELI

Niektórzy kupili działkę, na której stał już domek letniskowy, altana czy wiata. Inni sami wybudowali domki. Jak twierdzą, nie wiedzieli, że na tych gruntach nie wolno ich stawiać. Inni od lat starają się o legalizację obiektów, ale okazało się, że to także jest niemożliwe. Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego nie pozwala na takie budowle w tym miejscu. Ludzie nie chcą rozbierać domków i szukają pomocy.

– Działkę mam od 6 lat i nie byłam świadoma, że nie mogę nic tam stawiać, skoro to jest moja ziemia. Dopiero niedawno zaczęłam dostawać pisma z nakazem rozbiórki. Chodzi mi o to, żeby prawnie nam umożliwiono postawienie budynku np. gospodarczego, bo na działce chcemy prowadzić ogródek. Obiecywano nam, że da się to zalegalizować, niestety jesteśmy zbywani od wójta, do nadzoru budowlanego – mówią działkowcy.

Jedna z kobiet podkreśla także, że w latach 90. zapewniano ją, że będzie mogła postawić drewniany domek do 35 metrów kwadratowych.

Część działkoców już wyburza domki, inni nie chcą składać broni.

DOMKI MAJĄ ZNIKNĄĆ

Trzy lata temu władze gminy Kościerzyna uchwaliły studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego dla Wąglikowic. Nawet jeśli samorząd chciałby dokonać w nim zmian, może to nie być łatwe – tłumaczy wójt Grzegorz Piechowski.

– Każdy dokument planistyczny uzgadniany jest z blisko czterdziestoma instytucjami, to one muszą też wyrazić zgodę na to, aby taki dokument mógł wejść w życie. Później ten dokument jest sprawdzany pod względem legalności i zgodności z prawem przez pana wojewodę. Staraliśmy się pomóc tym ludziom w 2014 roku, kiedy pochylaliśmy się nad tym dokumentem. Wówczas okazywało się, że w niektórych przypadkach zmiana działki z rolnej lub leśną na rekreacyjną była możliwa, w niektórych nie – mówi wójt Grzegorz Piechowski.

Inspektor nadzoru budowlanego jest nieugięty. O większości nielegalnych domków dowiedział się donosów. – Jeśli powstały one na działkach rolnych lub leśnych muszą zostać rozebrane – tłumaczy starszy inspektor Adam Czapiewski z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Kościerzynie.

– Jeżeli nie ma możliwości zalegalizowania, to jest decyzja rozbiórki. Możliwość zalegalizowania jest wyłącznie wtedy, gdy dopuszcza to plan miejscowy. Wówczas taki projekt może powstać- tłumaczy inspektor.

Do rozbiórki jest ponad 20 domków.

Więcej na ten temat posłuchaj tutaj:

Grzegorz Armatowski/mmt

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj