Kontrola biletów, która zbulwersowała słuchaczkę. Renoma: Zachowano się zgodnie z prawem

komunikacja2 str

„Podczas kontroli w tramwaju nr 6 widziałam niepokojącą sytuację. Kontroler nie pozwolił młodej kobiecie wysiąść na zaplanowanym przystanku, tylko pociągnął ją za płócienną torbę i kazał okazać ważny bilet. Czy takie zachowanie jest dopuszczalne?” – zapytała w wiadomości skierowanej do redakcji Radia Gdańsk pani Krystyna. Sprawdzamy, czy postępowanie kontrolerów było zgodne z prawem.
– Tam gdzie jest kontrola, tam zawsze są emocje i dochodzi do konfliktowych sytuacji. Choćby ostatnio kontroler został oblany żrącą substancją przez pasażera – przyznaje w rozmowie z reporterką Radia Gdańsk Sławomir Pujszo, dyrektor Zakładów Wielobranżowych Renoma, odpowiedzialnych za kontrolę w pojazdach komunikacji miejskiej w Gdańsku.

SPÓR W DOKTRYNIE

Już od kilku lat temu prawnicy spierają się w kwestii, na jak dużo mogą pozwalać sobie kontrolerzy. Do niedawna obowiązywał przepis o tzw. „obywatelskim ujęciu” pasażera na gapę. O co dokładnie chodziło? Zgodnie art. 87b Prawa Przewozowego, jeśli pasażer odmówił zapłaty kary i nie okazał dowodu tożsamości, musiał pozostać do dyspozycji policji w pojeździe lub miejscu wskazanym przez przewoźnika. Jeśli oddalił się z wyznaczonego przez kontrolera miejsca, popełniał wykroczenie. 

CO Z TĄ NIETYKALNOŚCIĄ?

Przepis ten od czasu wprowadzenia w 2011 roku budził wiele kontrowersji. Po pierwsze, nie do końca jasne było, czy można zastosować go tylko kiedy pasażer odmawiał zapłaty i okazania dokumentów, ale też kiedy po prostu nie miał przy sobie ani pieniędzy, ani dokumentów. Po drugie, kontrolujący mógł pasażera „ująć” niezależnie od tego, czy zachowaniem „zmierzał do ucieczki”. I wreszcie – wśród pasażerów nasilały się skargi na kontrolerów, którzy przekroczyli swoje uprawnienia np. naruszając nietykalność cielesną jadących.

Trybunał Konstytucyjny uznał tę regułę z art. 87b za niezgodną z Konstytucją, bo kontroler „nie powinien mieć prawa do wchodzenia w sferę chronionej wolności osobistej podróżnego”.

fot. Agencja KFP

Jak się jednak okazuje, w obowiązujących przepisach nadal jest kruczek, który pozwala kontrolerom na nietypowe zachowanie się w sytuacji opisanej przez słuchaczkę. O komentarz do sytuacji poprosiliśmy prawnika współpracującego z firmą Renoma. Mecenas Łukasz Syldatk powołuje art. 33a Prawa Przewozowego, wedle którego kontrolerzy są uprawnieni do ujęcia podróżnego i niezwłocznego oddania go w ręce policji lub innych organów porządkowych.

– To przyznane kontrolerom uprawnienie zostało sprzężone z jednoczesnym zobowiązaniem podróżnych nieokazujących kontrolerowi dokumentów tożsamości do pozostania w miejscu przeprowadzania kontroli albo w innym miejscu wskazanym przez kontrolera – wyjaśnia prawnik.

ZACHOWANIE ZGODNE Z PRZEPISAMI

– W polskim systemie nadal istnieje więc ustawowe uprawnienie kontrolera w stosunku do osoby, która odmawia poddania się czynnościom kontrolnym, do naruszenia jej wolności osobistej i nietykalności cielesnej – kontynuuje mec. Łukasz Syldatk. – Naruszenie wolności osobistej pasażerki było więc zgodne z przepisami prawa.

Ale czy w opisanej przez słuchaczkę sytuacja rzeczywiście wymagała aż takiej interwencji? Z opinią prawnika nie zgadza się pytana przez nas anonimowo aplikant adwokacki* z jednej z gdańskich kancelarii. – Podane przepisy określają uprawnienia kontrolerów w odniesieniu do podróżnych, którzy nie płacą należności (zarówno za przewóz, jak i opłaty dodatkowej) lub nie okazują dokumentu tożsamości, a także gdy dokument przewozu (np. bilet) lub dokument uprawniający do przejazdu bezpłatnego albo ulgowego budzą podejrzenia, że są podrobione lub przerobione – tłumaczy.

„KONTROLERZY NIE MUSIELI STOSOWAĆ SIŁY”

– W opisanej sytuacji nie zostały spełnione przesłanki żadnej z wymienionych w przepisie art. 33a sytuacji. Trudno zarzucać pasażerce, że celowo zbiegła z miejsca zdarzenia, skoro drzwi tramwaju zostały, tak jak na każdym kolejnym przystanku, odblokowane przez kierowcę i otwarte. Kontrolerzy nie mieli więc prawa zastosować siły i tym samym naruszać nietykalności cielesnej kobiety. 

komunikacja3 strfot. Agencja KFP

PASAŻERKA POWINNA BYĆ PRZYGOTOWANA?

Jak z kolei anonimowo* podkreśla jeden z motorniczych z GAiT, sytuację opisaną przez słuchaczkę trudno oceniać jednoznacznie. – Jakbym był kontrolerem i widział, że ktoś szybko wysiada, sam stanąłbym w drzwiach i sprawdził taką osobę – mówi. Z drugiej strony, kontrolerzy nie mogą używać siły fizycznej i naruszać nietykalności cielesnej pasażerów. – Z punktu widzenia pasażerki, najlepiej byłoby gdyby zawczasu przygotowała bilet do kontroli i trzymała go w ręku. Tak żeby było to widoczne, nawet gdyby kontroler nie zdążył sprawdzić jego ważności.

A jak takie sytuacje wpływają na pracę motorniczych? – Spowalniają, bo całe towarzystwo stoi w drzwiach – odpowiada bez wahania mój rozmówca.

Dodaje, że dawniej w pojazdach komunikacji znacznie częściej dochodziło do absurdalnych sytuacji z udziałem kontrolerów. – Do pasażerów podchodzili nieżyciowo, a do przepisów restrykcyjnie. Potrafili wlepić mandat 7-letniej dziewczynce, która nie miała ze sobą legitymacji szkolnej. Dziewczynka płakała, a oni nadal swoje.

komunikacja4 strfot. Agencja KFP

LEPSZE CZASY

Teraz czasy trochę się zmieniły. Motorniczy chwali zarówno działania Renomy, jak i zachowanie pasażerów. – Ostatnio coraz rzadziej zdarzają się sytuacje z użyciem agresji. Ludzie zaczęli kasować bilety. Ma je ok. 90-95 proc. osób. To już nie epoka „gapowiczów” – podkreśla.

Skoro jednak w komunikacji miejskiej nadal dochodzi do kontrowersyjnych sytuacji jak opisana przez słuchaczkę, dobrym pomysłem wydaje się zmiana sposobu kontroli biletów. Być może w Gdańsku sprawdziłby się system stosowany w wielu europejskich miastach, gdzie pasażerowie wchodzą do środka komunikacji jedynie przednimi drzwiami i natychmiast po przekroczeniu progu pojazdu, obok stanowiska kierowcy, kasują bilet lub kartę miejską.

*imiona i nazwiska do wiadomości redakcji

Dominika Raszkiewicz
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj