Nieudane głosowanie w Budżecie Obywatelskim. „Trzeba wyciągnąć konsekwencje wobec odpowiedzialnych” [KOMENTARZE]

Dogłosowanie. W ten sposób włodarze Gdańska chcą zażegnać kryzys związany z ostatnim Budżetem Obywatelskim. Zdaniem części lokalnych polityków jest to rozwiązanie niewystarczające i choć władze miasta zapewniają, że dołożą starań, aby odbudować zaufanie gdańszczan, opozycja obawia się, że mieszkańcy mogą być zniechęceni do kolejnych edycji. Szczegóły dogłosowania przedstawiła w poniedziałek wiceprezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. Odbędzie się ono w dniach 15-21 stycznia i będzie je nadzorować firma Asseco (wcześniej odpowiedzialna za to była firma Implyweb). O dogłosowaniu mówił także prezydent miasta Paweł Adamowicz na konferencji podsumowujące ostatnie 3 lata kadencji. – Nie jest to wina żadnego z urzędników Miasta Gdańska, tylko firmy nadzorującej głosowanie. Doszukiwanie się tam złej woli jest absurdem – powiedział prezydent Gdańska.

Nie wszyscy podzielają zdanie Pawła Adamowicza o tym, że żaden z miejskich urzędników nie zawinił. Ewa Lieder, posłanka Nowoczesnej i kandydatka tej partii na prezydenta Gdańska, uważa, że miasto niewłaściwie zareagowało na błędy. Polityk jeszcze przed wejściem do Sejmu, była zaangażowana w propagowanie idei Budżetu Obywatelskiego jako aktywistka Gdańska Obywatelskiego. – Sprawdziłam swój głos. W moim przypadku chyba nie było pomyłki, ale teraz zastanawiam się czy faktycznie. To, co odkryła Rowerowa Metropolia, co lekceważyli urzędnicy, to bardzo poważne zarzuty. Dziwię się miastu, że odpowiada na te zarzuty tak arogancko – komentuje Ewa Lieder. – Błędy mogą się zdarzyć. Firma została źle wybrana, brakowało tam wielu rzeczy, m.in. raportów, ale reakcja na te błędy jest skandaliczna. Uważam, że to wielka arogancja prezydenta Adamowicza. Można było zrobić krok wstecz, a nie oskarżać aktywistów o to, że zarzuty są nieuprawnione i manipulują – dodaje.

„POLITYCZNA REAKCJA PREZYDENTA”

Zdaniem posłanki Nowoczesnej miasto powinno pociągnąć do odpowiedzialności urzędników, którzy byli odpowiedzialni za Budżet Obywatelski. – Mam nadzieję, że pan prezydent wyciągnie konsekwencje. To, że pan prezydent wjechał na białym koniu i zaproponował te dodatkowe dwa miliony z naszych podatków, to jest nie w porządku. Trzeba było zastanowić się nad rozwiązaniami, a to była reakcja polityczna. Te dwa miliony od pana prezydenta nie wystarczają. Trzeba przeprowadzić głosowanie od początku – mówi kandydatka Nowoczesnej na prezydenta Gdańska.

Ewa Lieder zwraca uwagę, że nowe przepisy uchwalane przez Sejm, zakładają istnienie Budżetu Obywatelskiego w każdy mieście, dlatego idea musi przetrwać w Gdańsku. Obawia się jednak o jej przyszłość i zaufanie mieszkańców. – Jeśli problemy zamieciemy pod dywan to mieszkanki i mieszkańcy Gdańska będą mieli poczucie, że nie warto głosować w Budżecie Obywatelskim, będą się czuli oszukani. Nie będzie wtedy prawdziwą partycypacją. Musimy się cofnąć, jeszcze raz przeprowadzić głosowanie i wtedy mieszkańcy naprawdę uwierzą, że mają prawdziwy wpływ na podział pieniędzy z Budżetu Obywatelskiego. Przy każdej tego typu sprawie, w której rozliczane są pieniądze z podatków, trzeba bardzo uważnie liczyć każdą złotówkę. Trzeba wyciągnąć konsekwencje wobec osób odpowiedzialnych – dodaje posłanka.

„TO KOLEJNY ATAK PREZYDENTA NA OSOBY, KTÓRE ZGŁASZAJĄ NIEPRAWIDŁOWOŚCI”

O problemach Budżetu Obywatelskiego mówili również działacze Koalicji dla Gdańska, którzy w poniedziałek przed konferencją władz Gdańska zaproponowali, żeby nad głosowaniem w Budżecie Obywatelskim w całym kraju czuwał jeden system. Ich zdaniem byłoby to tańsze rozwiązanie i ograniczałoby możliwości manipulacji głosami. – Zwracaliśmy uwagę, że firma odpowiedzialna za błędy nie poniosła żadnych konsekwencji, oprócz tego, że zakończono z nią współpracę. Od czasu zakończenia głosowania do momentu ogłoszenia wyników żaden z urzędników nie zwrócił uwagi na to, że brakuje tysięcy głosów, to jest bardzo podejrzane. Co gorsza, prezydent Paweł Adamowicz zamiast podejść do sprawy na spokojnie i zlecić audyt starał się oskarżyć przedstawicieli Rowerowej Metropolii. To kolejny atak Pawła Adamowicza na osoby, które zwracają uwagę na nieprawidłowości tak jak w przypadku Forum Gdańsk, Gedanii, czy gdańskich debat, na które my jako Kongres Nowej Prawicy niejednokrotnie zwracaliśmy uwagę – komentuje Przemysław Majewski, prezes gdańskiego oddziału Kongresu Nowej Prawicy.

Członek Koalicji dla Gdańska również wspomina o spotkani władz Gdańska z wnioskodawcami w Europejskim Centrum Solidarności. – Paweł Adamowicz i jego urzędnicy myśleli zapewne, że po spotkaniu z wnioskodawcami, te dwa miliony dołożone do Budżetu Obywatelskiego zamkną usta wszystkim. Tak się jednak nie stało i tutaj brawa dla Rowerowej Metropolii, za dane które zebrali i pokazali gdańszczanom. Co istotne, nie zostały przedstawione żadne formalne uwarunkowania dotyczące dogłosowania, co pokazuje pewien chaos i niewiedzę urzędników miasta jak zachować się w tej sytuacji – mówi Przemysław Majewski odnosząc się do braku zarządzenia prezydenta Gdańska o dogłosowaniu.

„AMATORSKI URZĄD”

Negatywnie zachowanie władz i urzędników ocenia również Jędrzej Włodarczyk, radny dzielnicy Siedlce i działacz stowarzyszenia Lepszy Gdańsk. – Rysuje się obraz bardzo amatorskiego urzędu, który nie panuje nad sytuacją. Bulwersująca jest reakcja miasta. Po co ataki i zaprzeczanie? Teraz dowiadujemy się, że kolejne głosy mogły zaginąć i znowu są agresywne reakcję – komentuje Jędrzej Włodarczyk. Podobnie jak Ewa Lieder uważa, że miasto powinno wyciągnąć konsekwencje personalne. – Za pierwszym razem byłem wstrzemięźliwy i namawiałem do tego żeby zachować pewien dystans, ale teraz uważam, że ktoś powinien ponieść za to odpowiedzialność. Tyle się mówi o demokracji w Gdańsku, a gdy ludzie głosują okazuje się, że miasto nie może sobie z tym poradzić i bagatelizuje tę sprawę. Naruszono proces wyborczy. To sprawa kompromitująca. Ktoś powinien ponieść za to konsekwencje. Głosowanie to podstawa demokracji – komentuje działacz Lepszego Gdańska.

Zdaniem Jędrzeja Włodarczyka przyszłość Budżetu Obywatelskiego w Gdańsku „rysuje się nieciekawie”. – Jeżeli miasto nie jest w stanie przeprowadzić tak prostej procedury jak głosowanie w Budżecie Obywatelskim to coś jest nie tak. On i tak borykał się z problemami, przede wszystkim stosunkowo małym zainteresowaniem. Przy tej skali kompromitacji może się okazać jeszcze mniejsze. Bardzo byśmy chcieli żeby Budżet Obywatelski nie tylko przetrwał, ale by był rozwijany. Chodzi o to by ludzie decydowali na co wydawać pieniądze i ta idea jest fundamentalnie prosta. Przede wszystkim trzeba wyciągnąć konsekwencje, trzeba się przyznać do tego, że coś było nie tak i przestać udawać, że wszystko jest ok i stosować tę samą reakcję co zwykle, czyli atak, atak, atak i posądzanie innych o złe intencje. Dajmy spokój z tą retoryką. Trzeba się przyznać do błędów i je naprawić – mówi radny dzielnicy Siedlce.

„PARADOKSALNE TŁUMACZENIA”

Stowarzyszenie Lepszy Gdańsk wystąpiło do Komisji Rewizyjnej Rady Miasta Gdańska z pytaniami o mechanizmy kontrolne miasta nad Budżetem Obywatelskim i firmą Implyweb nadzorującą głosowanie. – Tłumaczenia urzędników i prezydenta są paradoksalne. Nie można sprawdzić firmie Implyweb nośników danych, ponieważ nie zagwarantowano sobie tego w umowie. To co firma dostarczy każdemu kto będzie chciał przeprowadzić audyt to mogą być dane szczątkowe. Wydaje mi się, że audyt jest niemożliwy. Specyfikacja umowy nie przewidywała takiej ewentualności. Urząd Miejski może prosić o te dane. Pytanie czy nie lepiej przegłosować BO na nowo – komentuje przewodniczący Komisji Rewizyjnej oraz klubu gdańskich radnych Prawa i Sprawiedliwości Kazimierz Koralewski.

– Działania urzędu miejskiego sprawiły, że idea Budżetu Obywatelskiego się skompromitowała. Wyniki uległy zafałszowaniu. Mogło dojść do przesunięcia głosów z jednych projektów na inne. Uważam, że może nastąpić duże zniechęcenie gdańszczan do głosowania historii – mówi szef gdańskich radnych PiS. – Wydaje się, że Miasto Gdańsk powinno być właścicielem narzędzia liczącego głosy, powinno mieć pełną kontrolę nad tym jak przebiega głosowanie. Ono powinno być tak skonstruowane, żeby w każdej chwili można było sprawdzić czy nie doszło do manipulacji. To powinno być na zupełnie innych zasadach. W przyszłości miasto będzie musiało bardzo mocno przekonywać ludzi do tego, żeby wzięli udział w głosowaniu. Prezydent powinien wystawić rachunek osobom odpowiedzialnym. Wzywamy go do tego żeby podjął odpowiednie kroki – dodaje Kazimierz Koralewski.

„NIEODPOWIEDZIALNOŚĆ OPOZYCJI”

Zarzuty miejskiej opozycji komentuje przewodniczący klubu radnych Platformy Obywatelskiej w Radzie Miasta Gdańska Piotr Borawski, który jest zdumiony głosami o odpowiedzialności urzędniczej. – W zespole odpowiedzialnym za przygotowanie Budżetu Obywatelskiego jest dwóch radnych. Jednym z nich jestem ja, jako przedstawiciel klubu rządzącego, i jeden radny opozycji. Każdego roku mamy sytuację, w której radny opozycji pojawia się na jednym posiedzeniu zespołu, a jest ich dwadzieścia. Radni opozycji też brali udział w tym zespole i wtedy powinni wygłaszać swoje opinie. Oni również ponoszą odpowiedzialność za Budżet Obywatelski. W tym momencie jest to pozbywanie się odpowiedzialności. Apeluję do opozycji o konstruktywne działanie. W tym roku w zespole był radny Kazimierz Koralewski – mówi Piotr Borawski.

„NAJLEPSZE Z MOŻLIWYCH ROZWIĄZAŃ”

Przewodniczący gdańskich radnych PO zwraca uwagę na błędy i odnosi się do raportu Rowerowej Metropolii. – Wnikliwie przeczytałem ten raport. Moim zdaniem nie ma tam nowych faktów, zostały inaczej podane. Naszym zdaniem różnica pomiędzy 11 tys. ludzi, o których była mowa wcześniej, a 15 tys. o których mówi Rowerowa Metropolia, to osoby, które z różnych przyczyn nie oddały wszystkich sześciu głosów. Nasza opinia jest taka, że nie był to błąd tylko taką wole mieli głosujący, aby z jakis przyczyn nie oddawać wszystkich głosów. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom zdecydowaliśmy, żeby wszystkie te osoby, które mogą poczuć się dotknięte tą sytuacją mogą zagłosować jeszcze raz – mówi Piotr Borawski. – Rzeczywiście, firma, którą wybraliśmy w przetargu nawaliła. Dla nas jest to bardzo trudna sytuacja, natomiast chcemy znaleźć dobre rozwiązanie żeby wyjść z tej sytuacji. To kwestia ponad stu projektów, które czekają na realizację. Nie ma dobrego rozwiązania, ale po rozmowie z wnioskodawcami ten wybór jest najlepszym możliwym. Postaramy się aby negatywne skutki były jak najmniejsze. Mam nadzieję, że kampania informacyjna spowoduje, że frekwencja będzie wysoka i końcowe wyniki będą odzwierciedlały to jak głosowali gdańszczanie – dodaje radny.

Piotr Borawski także ma nadzieję, że kolejne edycje Budżetu Obywatelskiego zostaną przygotowane lepiej oraz, że uda sie odzyskać zaufanie gdańszczan. – Musimy się uporać z tym problemem. Mam nadzieję, że po dogłosowaniu temat tego Budżetu zostanie zamknięty i zaraz usiądziemy do kolejnej edycji. Chcemy żeby najbliższą edycję przygotować po jak najszerszych rozmowach. Powołamy zespół złożony ze społeczników, wnioskodawców i mieszkańców. Powołamy zespół informatyków. Budżet Obywatelski to proces, w którym trzeba się ciągle doskonalić. Mam nadzieję, że w kolejnej edycji, w której wezmą udział wszyscy, którym zależy na Budżecie Obywatelskim, wezmą udział w jego tworzeniu. Budżet Obywatelski powinien być poza wszelkimi sporami. To duża wartość i liczymy, że w Gdańsku będzie nadal silna i będzie się rozwijać.

Rafał Mrowicki
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj