Seks, dzieci i władza. Kontrowersje wokół ulotki edukacyjnej Gdańska. Co o „ZdrovveLove” myślą specjaliści?

– To nie jest materiał edukacyjny, lecz propagandowy – mówi Piotr Mielcarek, ginekolog z 25-letnim stażem, komentując treść powstającej na zlecenie Miasta Gdańsk broszury „ZdrovveLove”. – Moim zdaniem, ten informator powinien trafić nie tylko do szkół w Gdańsku, ale do wszystkich szkół średnich w Polsce – twierdzi psychoterapeutka, seksuolog Gdańsk Marta Kosińska. Kto ma rację? Edukacja seksualna młodzieży znów znalazła się na ustach radnych Gdańska. Przed czwartkową sesją rady miasta broszurę „ZdrovveLove” rozdawał radnym Piotr Kowalczuk, zastępca prezydenta Gdańska do spraw polityki społecznej. W czasie sesji radny PO Mariusz Andrzejczak pogratulował wiceprezydentowi prezentowanego materiału edukacyjnego. Wzbudziło to sprzeciw posłów PiS. Znów ożyły dyskusje dotyczące tego, czy miasto powinno wydawać 60 tys. zł na edukację seksualną nastolatków.  

„TO PROMOCJA ŚRODOWISK LGBT”

Na początku stycznia przeciwko wydaniu broszury protestowali działacze stowarzyszenia MyGdańsk.pl, którzy jej kopie przekazali dziennikarzom.

– Złożyliśmy pismo do wojewody pomorskiego oraz do kurator oświaty. Poprosiliśmy o interwencję. Wiceprezes naszego stowarzyszenia i radna Gdańska pani Anna Wirska złożyła w tej sprawie interpelację do prezydenta Gdańska. Uważamy, że broszura indoktrynuje młodzież, propagując ruchy LGBT. Promowane są także różne formy antykoncepcji, również tej wczesnoporonnej (chodzi o pigułkę „dzień po” – przyp. red.). W ulotce znajdą się teksty o tym, że jeśli ktoś jest chłopcem, to niekoniecznie musi być mężczyzną, a dziewczynka nie musi być kobietą, bo zawsze istnieje możliwość zmiany płci. Nie ma tam natomiast żadnych informacji związanych z psychologią miłości – mówi Hubert Grzegorczyk z MyGdańsk.pl.

Członkowie stowarzyszenia podkreślają, że materiały edukacyjne tego typu powinny obejmować szerszy zakres wiedzy o roli mężczyzny i kobiety żyjących w związku. Ich zdaniem, brakuje też wzmianek o społecznej roli małżeństwa oraz konsekwencjach związanych z rozpoczęciem życia seksualnego, a więc m.in. o macierzyństwie. Brak tego typu informacji oceniają jako zachętę do aktywności seksualnej rozumianej jako „działanie czysto mechaniczne”.


„JEST TENDENCYJNA I MOŻE BYĆ SZKODLIWA”

Podobnego zdania jest dr n. med. Piotr Mielcarek, ginekolog z 25-letnim stażem. Lekarz stwierdził, że przeczytał ulotkę i uważa, że nie jest to materiał edukacyjny, lecz propagandowy.

– Według mojej oceny, proponowana przez Urząd Miasta w Gdańsku ulotka jest bardzo tendencyjna, słaba pod względem merytorycznym i naukowym. W swojej formie przypomina materiały propagandowe poprzedniego systemu. Wystawia bardzo złe świadectwo jej twórcom i sponsorom. Jako narzędzie edukacji młodzieży i dzieci może być niezwykle szkodliwa, promując ryzykowne zachowania seksualne w okresie rozwojowym – mówił dr Mielcarek w wywiadzie opublikowanym w serwisie gosc.pl (internetowej wersji tygodnika „Gość Niedzielny”).

Specjalista uważa, że promowanie swobodnych zachowań seksualnych w szkołach zwiększa częstość występowania przypadków wykorzystywania nieletnich, a „edukacja seksualna pozbawiona kontekstu trwałej relacji małżeńskiej jest przeciwskuteczna”. Powołuje się przy tym na opublikowane w 2017 r. badania Davida Patona i Liama Wrighta z Uniwersytetu w Sheffield oraz badania European Society of Human Reproduction and Embryology, których wyniki zostały zaprezentowane w roku 2015. Pierwsze z wymienionych badań, jak mówi lekarz, wykazało, że tam, gdzie wycofano się z liberalnych programów edukacji seksualnej, zmniejszyła się liczba przypadków ciąż nieletnich. Drugie wskazuje, że swobodny dostęp do środków potencjalnie wczesnoporonnych (tabletka „dzień po” – przyp. red.) nie zmniejsza liczby niechcianych ciąż, ale ma także wpływ na zwiększenie zakażeń przenoszonych drogą płciową.

„POWINNA TRAFIĆ DO WSZYSTKICH SZKÓŁ W POLSCE”

Odmienną opinię ma Marta Kosińska, psycholog, seksuolog, psychoterapeutka, która od 9 lat pracuje z parami, rodzinami, a także pacjentami indywidualnymi, w tym z osobami LGBT.

– Przeanalizowałam dokładnie całą treść broszury. Wszystkie informacje w niej zawarte są zgodne z obecnym stanem wiedzy i standardami Światowej Organizacji Zdrowia. Moim zdaniem ten informator powinien trafić nie tylko do szkół w Gdańsku, ale do wszystkich szkół średnich w Polsce. Z doświadczeń moich pacjentów wynika, że to przede wszystkim brak wiedzy na odpowiednim etapie życia spowodował występowanie problemów w ich życiu seksualnym i osobistym. Jest dla mnie oczywiste, że uzupełnienie tej wiedzy u młodego człowieka, jeszcze przed rozpoczęciem przez niego współżycia, jest szansą na rozwój zdrowej seksualności, a nie opartej na mitach czy lęku – mówi Marta Kosińska.

Terapeutka uważa, że to, iż treść broszury wywołuje u niektórych osób oburzenie, świadczy o tym, jak niską wiedzę mają Polacy na temat seksualności człowieka oraz o tym, że postawa Polaków wobec seksualności wciąż przepełniona jest lękiem i wstydem.

– Gdyby w Polsce powszechna była wiedza, że seks jest ważną, piękną sferą, z której mamy prawo czerpać przyjemność, o ile nie krzywdzi się innych, oraz gdyby ludzie wiedzieli, że należy żyć w zgodzie z własną tożsamością płciową i seksualną, broszura „Zdrovve Love” nie wywołałaby żadnych kontrowersji. Bo cóż w niej takiego nadzwyczajnego? Na przykład informacja, że nie wszystkie osoby utożsamiają się ze swoją płcią cielesną? Czasem nie chce mi się wierzyć, że ten fakt naprawdę wywołuje czyjeś poruszenie. Przecież w Polsce korektę płci przeprowadza się już od dobrych kilkudziesięciu lat – dodaje.


„PRIORYTETEM JEST GŁOS RODZICÓW”

Podobnie jak głosy specjalistów i samorządowców, podzielone są również opinie gdańszczan. W mediach społecznościowych część osób chwali pomysł wydrukowania broszury, ale pojawiają się też głosy rodziców, którzy nie życzą sobie ingerencji miasta w edukację seksualną ich dzieci. Tych ostatnich uspokaja pomorska kurator oświaty, dr Monika Kończyk, zapytana o to, czy będzie interweniowała w sprawie ulotki na prośbę członków stowarzyszenia MyGdańsk.pl.

– Poinformowano nas o tym, że pismo stowarzyszenia wpłynęło do wojewody. Bezpośrednio nikt nie prosił nas o interwencję, a przedstawiono nam owe pismo jedynie „do wiadomości”. (…) Rodzice powinni pamiętać, że o tym, czy jakiekolwiek programy edukacyjne będą realizowane w szkołach, decydują dyrektorzy poszczególnych placówek, dla których priorytetem jest głos rodziców. To rodzice muszą wyrazić zgodę na prowadzenie tego typu działań. Bez ich zgodny nie jest to możliwe.

„TO DOPIERO PROJEKT”

W czwartek Urząd Miasta Gdańska opublikował odpowiedź na interpelację radnej PiS Anny Wirskiej. W piśmie Piotr Kowalczuk przypomniał, że miasto ogłosiło dwa konkursy dotyczące modułu edukacyjnego „Programu wsparcia prokreacji dla mieszkańców Gdańska w latach 2017-2020” – pierwszy w lipcu, drugi we wrześniu 2017 roku. Jak podkreśla, miasto informowało o konkursach i zachęcało do udziału różne podmioty. W lipcu nie zgłoszono żadnej oferty. We wrześniu ofertę złożyło jedynie Polskie Towarzystwo Programów Zdrowotnych, które zechciało podjąć się opracowania „programu edukacji zdrowotnej w zakresie zdrowia prokreacyjnego młodzieży”. Umowę z towarzystwem zawarto 31 października 2017 roku. Towarzystwo jest zobowiązane do złożenia przygotowanych przez siebie materiałów do 30 stycznia 2018 roku.

– Wówczas miasto będzie mogło przeanalizować złożone sprawozdanie, w tym także opracowane materiały i, w zależności od oceny, przyjąć je, bądź zwrócić się o dokonanie ewentualnych korekt, uzupełnień czy wyjaśnień. (…) W związku z powyższym, ponieważ Miasto Gdańsk obecnie nie dysponuje broszurą, nie mogę udzielić Pani wyjaśnień, dotyczących jej treści. Pragnę również zaznaczyć, że zgodnie z informacjami uzyskanymi od Towarzystwa, prezentowany przez Panią w mediach egzemplarz broszury pn. „ZdrovveLove” został wykorzystany oraz jest powielany i rozpowszechniany bezprawnie, bez jakiejkolwiek wiedzy obecnego dysponenta tego materiału – napisał Kowalczuk, który tego samego dnia kopie ulotki rozdawał radnym.

ELEMENT GDAŃSKIEGO PROGRAMU IN VITRO

– Broszura jest elementem sfery edukacyjnej programu in vitro. Jest przeznaczona dla młodzieży licealnej – mówi rzecznik prezydenta Magdalena Skorupka-Kaczmarek. – Broszura będzie wydawana po warsztatach, które odbędą się tylko za zgodą rodziców. Nie ma w niej niczego, co wykraczałoby poza program nauczania dla młodzieży. Podobny program zatwierdziło Ministerstwo Zdrowia jeszcze za kadencji ministra Radziwiłła.

Jak ustalił reporter Radia Gdańsk, miasto planuje minimum pięciogodzinne warsztaty edukacji seksualnej w gdańskich liceach, po których broszury zostaną przekazane młodzieży. Szczegóły mają zostać podane w lutym podczas konferencji prasowej władz Gdańska.

„POKAŻĘ ULOTKĘ MOJEJ 15-LETNIEJ CÓRCE”

Na początku stycznia prezydent Gdańska Paweł Adamowicz powiedział, że chętnie przedstawi „ZdrovveLove” własnej córce. – Broszura jest niezwykle ciekawa. Dziś przedstawię ją mojej 15-letniej córce. Co tam znajdziemy? Opis narządów rodnych kobiety i mężczyzny. Dowiemy się z niej, że dzieci biorą się ze współżycia mężczyzny z kobietą. Dowiemy się o różnych rodzajach antykoncepcji. Nie rozumiem podniecenia związanego z tą broszurą. Tam jest wszystko to, o czym wszyscy wiemy z własnego pożycia. Uczymy tam asertywności, żeby dziewczyna umiała powiedzieć „nie” – mówił prezydent.


puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj