Trwa proces mężczyzn, którzy mieli znęcać się nad bezdomnym. W zeznaniach pokrzywdzonego pojawiły się nieścisłości

W Sądzie Rejonowym w Starogardzie Gdańskim trwa proces mężczyzn, oskarżonych o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad bezdomnym. Mateusz Ch. i jego kuzyn Artur M. zrobili sobie z mężczyzny żywą tarczę, strzelając do niego z wiatrówki.

We wtorek przed starogardzkim sądem zeznawał sam pokrzywdzony. Po zdarzeniu sprzed roku, pan Wojciech przeprowadził się na południe Polski, gdzie znalazł pracę. Stara się też wyjść z alkoholizmu i zapomnieć o swoim koszmarze.

– Wciąż o tym myślę. W pewnym momencie opuściłem terapię i wróciłem do picia – mówi w rozmowie z naszym reporterem pan Wojciech. – Teraz mieszkam jednak w miejscu, w którym dobrze się mną opiekują i moje życie powoli się układa – dodaje.

POJAWIŁY SIĘ NIEŚCISŁOŚCI

Poprzedniej zimy, bezdomny trafił do mieszkania jednego z oskarżonych. W zamian za wykonywanie drobnych prac, pan Wojciech dostawał nie tylko dach nad głową, ale i jedzenie czy alkohol. Jak twierdzi, po pewnym czasie pojawiła się przemoc: bicie pałką czy zadawanie ran ostrymi narzędziami stały się normą podczas wspólnych libacji. Pytany we wtorek przez obronę o to, dlaczego nie zgłosił tego na policję, mężczyzna odparł, że bał się swoich oprawców. Twierdzi, że dwukrotnie, bez skutku, próbował zerwać z nimi kontakt. Uciekł dopiero po incydencie z wiatrówką. Mateusz Ch. i Artur M. mieli oddać do niego kilkanaście strzałów z wiatrówki, co miało być karą za kłamstwa i oszustwa.

W zeznaniach bezdomnego pojawiły się nieścisłości. Często zasłaniał się też niepamięcią. Jego wiarygodność jako świadka zakwestionowała obrona. Mężczyzna zostanie poddany badaniom psychologicznym.

„SĄ NIEOBLICZALNI”

Mateusz Ch. i Artur M. od ponad roku przebywają w tymczasowym areszcie. Ich obrońcy złożyli we wtorek wniosek o jego uchylenie i możliwość odpowiadania z wolnej stopy.

– Ten areszt stał się już karą. Jako środek zapobiegawczy sąd może zastosować chociażby zakaz zbliżania się do pokrzywdzonego – mówi mecenas Adam Tocha. Decyzja w tej sprawie ma zapaść w piątek.

– Ci ludzie są nieobliczalni. Mam nadzieję, że sąd wymierzy im sprawiedliwą karę – mówi pan Wojciech.

Za psychiczne i fizyczne znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem mężczyznom grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Oskarżeni nie przyznają się do winy. Mateusz Ch. odpowie dodatkowo za posiadanie w swoim mieszkaniu znacznej ilości narkotyków.

Wojciech Stobba/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj