Pojechał sprawdzić czy jego apel przyniósł efekt. Prywatne dochodzenie zakończyło się pociętą tapicerką

20180612 141241

Ktoś zniszczył samochód mieszkańca Gdańska, który nagłośnił sprawę oczyszczalni ścieków w Siarkopolu. W ubiegłym tygodniu informowaliśmy, że ponad sto ton substancji, przypominającej smołę, zalega tuż przy Martwej Wiśle. Część ścieków mogła dostawać się do wody. W poniedziałek Dobrosław Bielecki pojechał sprawdzić czy miejsce zostało zabezpieczone. – Pojechaliśmy zobaczyć, jakie działania prewencyjne podjął zarząd Siarkopolu i czy zabezpieczono teren. Prowizorycznie naprawiono płot, przestała też płynąć do rzeki zabrudzona woda. Można uznać to za połowiczny sukces. Wróciliśmy po około piętnastu minutach do samochodu. Zobaczyliśmy, że ktoś otworzył szyberdach, wszedł do samochodu i pociął całą tapicerkę – tłumaczy.

 
TO NIE KRADZIEŻ
 
Z relacji pana Dobrosława wynika, że sprawcą kierowało coś innego, niż chęć zabrania czegoś ze środka samochodu.

– Z auta nic nie zginęło. Nie trzymałem tam niczego, co było wartościowe i mogło przykuć uwagę. Tym bardziej sprawa wydaje się dziwna. Do tej pory nic takiego mnie nie spotkało. Można nazwać to przypadkiem albo zbiegiem dziwnych zdarzeń, w związku z prowadzonym przez nas prywatnym dochodzeniem. Zostawiam to ocenie mieszkańców. Ja na pewno nie dam się zastraszyć, zawsze walczę do końca, nie poddaję się. Sprawą zajmuje się policja. Zobaczymy, jakie uda zebrać się materiały dowodowe, zabezpieczono odciski palców – mówi.

Fot. Radio Gdańsk/Joanna Stankiewicz

„KTOŚ RYZYKOWAŁ”
 

– Zaparkowaliśmy tuż przed bramą wjazdową do oczyszczalni. Jest tam skrzyżowanie dwóch, mało uczęszczanych ulic. Jeżdżą tamtędy autobus i osoby kierujące się do Twierdzy Wisłoujście. Miejsce jest wprawdzie na uboczu, ale ktoś, kto miał taki pomysł, na pewno ryzykował. Policyjny technik, który przyjechał na miejsce stwierdził, że mogło to trwać kilkadziesiąt sekund. Sprawa oczyszczalni ścieków trafi na Komisję Zrównoważonego Rozwoju Rady Miasta Gdańska. Być może temat podejmie także Komisja Zdrowia. Uważam, że sprawą powinna się też zainteresować prokuratura – dodaje radny Łukasz Hamardyk, który razem z kolegą zaalarmował służby w sprawie Siarkopolu.

 
20180612 141211
Fot. Radio Gdańsk/Joanna Stankiewicz
 
„ZAKŁAD JEST W OPŁAKANYM STANIE”

Bielecki zaznacza, że to nie dewastacja auta jest meritum sprawy, a stan oczyszczalni.

– Chodzi o to, że zakład jest stary, w opłakanym stanie. Widać, że cała infrastruktura jest przerdzewiała. Pracują tam jakieś pompy zastępcze, bo główna stacjonarna pompa, która miała za zadanie przepompowywać ścieki do zbiorników osadowych, wskutek skorodowania poprzez kwasy łopat wirnikowych, została wymontowana i czeka na remont – dodaje.

WSZYSTKO ZABEZPIECZONE
 

Prezes Siarkopolu kilka dni temu zapewnił Radio Gdańsk, że teren jest dobrze zabezpieczony, ogrodzony i monitorowany. – Spółka zajmuje się głównie przeładunkiem siarki, która jako minerał nie zanieczyszcza środowiska, powodując jedynie podniesienie kwasowości wody, odprowadzanej na oczyszczalnię. Praca oczyszczalni polega głównie na podniesieniu jej zasadowości przed zrzutem do Martwej Wisły. Odpady, powstające w wyniku procesu technologicznego oczyszczania ścieków są zabezpieczone i podlegają regularnie utylizacji przez firmy do tego uprawnione. W tym miejscu prowadzone są też regularne kontrole, a parametry wody są badane na zlecenie spółki przez akredytowane laboratorium – wyjaśniał Tomasz Zakrzewski.

Tymczasem wyniki badania próbek, pobranych pięć dni temu z oczyszczalni przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, mają być znane w czwartek.

Joanna Stankiewicz/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj