Stanie w szranki z Wojciechem Szczurkiem. Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski kandydatem na prezydenta Gdyni

DSC 1630

Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski powalczy o prezydencki fotel w Gdyni. Do wyborów stanie jako kandydat ruchu miejskiego Wspólna Gdynia, powołanego przez część osób, związanych ze stowarzyszeniem Miasto Wspólne. – Zdecydowałem się na start w wyborach po usilnych namowach osób z różnych opcji politycznych – mówi Zygmunt Zmuda Trzebiatowski. – Chcę dać gdynianom możliwość głosowania na konkretnego kandydata, a nie przeciwko komuś. W mojej opinii Samorządność, jako ugrupowanie miejskie, się wypaliło, straciło świeżość i zapomniało o mieszkańcach – dodaje.

 
NIE PO DRODZE

Zmuda Trzebiatowski to jeden z założycieli Samorządności Wojciecha Szczurka i przez prawie 20 lat najbliższy współpracownik obecnego prezydenta miasta. W ostatnich latach jednak coraz mniej po drodze było mu z politykami Samorządności z prezydentem Gdyni na czele.

Zarzewiem konfliktu był fakt, że na początku 2016 roku Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski zatrudniony został na część etatu w biurze gdyńskiego posła PiS Marcina Horały. Wcześniej też oficjalnie, wraz z częścią innych polityków Samorządności, poparł go podczas kampanii wyborczej. Wojciech Szczurek z takim rozwojem sytuacji pogodzić się nie mógł i wymusił na Zmudzie-Trzebiatowskim rezygnację z funkcji przewodniczącego Rady Miasta Gdyni (zastąpiła go Joanna Zielińska) oraz pozbawił stanowiska swojego pełnomocnika do spraw polityki rowerowej w mieście.

 
„TO DZIELI WSPÓLNOTĘ OD SEKTY”

Od tego momentu Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski był coraz bardziej sekowany przez kolegów ze swojego ugrupowania, którzy zarzucać mu mieli między innymi informowanie opozycji o sprawach Samorządności. W związku z tym, na początku tego roku, Wojciech Szczurek oczekiwał od Zmudy-Trzebiatowskiego zawieszenia swojego członkostwa w Samorządności. Były przewodniczący Rady Miasta postanowił jednak wystąpić z ugrupowania, a w mediach społecznościowych zamieścił emocjonujący komentarz do całej sytuacji.

–  Kiedyś, przed laty, współtworząc klub radnych, miałem nadzieję na znalezienie w nim poczucia wspólnoty, zrozumienia, może nawet przyjaźni. Dziś po latach widzę, że się nie udało i oczekiwałem zbyt wiele, szczególnie, gdy dla niektórych wspólnota oznacza jednomyślność. Ja uważam, że wspólnotę od sekty dzieli właśnie to, że możemy mieć różne zdania i opinie, dawać sobie prawo do ich prezentowania, słuchania siebie nawzajem i podejmowania prób zrozumienia. Na tym polega dialog ludzi, którzy się nawzajem cenią, szanują i są siebie ciekawi. W mojej opinii obszar takiej rozmowy w ostatnim czasie się dramatycznie zawęził i to mi nie odpowiada. Od dwóch lat każda moja wypowiedź, wpis w mediach społecznościowych itd. podlega szczegółowej analizie, szukane jest drugie dno i w zasadzie każdy jest zły, niewłaściwy, budzi emocje, lęki i obawy – pisał wówczas Zmuda-Trzebiatowski.

Fot. Radio Gdańsk/Marcin Lange

„ICH ZDANIE SIĘ LICZY”

Po odejściu z Samorządności Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski publicznie deklarował, że po zakończeniu kadencji wycofa się z życia publicznego. Tak też między innymi argumentował odmowę startu w wyborach na prezydenta Gdyni z poparciem PiS-u, o co zabiegał poseł Marcin Horała.

– Całe życie byłem bezpartyjny i tak pozostanie. Na tej apolitycznej ścieżce chcę pozostać i na niej, w opinii moich znajomych, jestem wiarygodny – mówi Zmuda-Trzebiatowski. – Dlatego też właśnie pod szyldem niezależnego, apolitycznego ruchu miejskiego, kandydować będę na prezydenta Gdyni. Chcę zachęcać gdynian do rozmowy o naszym mieście, ponieważ uważam, że przyszłość miasta budować trzeba na bazie dialogu, którego w Gdyni od kilku lat całkowicie brakuje. Chcę, żeby mieszkańcy znowu poczuli, że ich zdanie się liczy – dodaje.
 
Według sondażu przygotowanego przez „Dziennik Bałtycki” pod koniec maja, Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski, przedstawiany tam jako kandydat PiS, liczyć mógł na ponad 26 procent głosów. To stawia go jako głównego kontrkandydata Wojciecha Szczurka z szansami na doprowadzenie do drugiej tury. Sondaż nie uwzględniał jednak posła PiS Marcina Horały, który jeszcze nie podjął decyzji o starcie w wyborach. Póki co, oficjalnie walkę o fotel prezydencki w Gdyni, oprócz Zygmunta Zmudy-Trzebiatowskiego, zapowiedzieli Bartłomiej Austen z Nowoczesnej i Marcin Strzelczyk z SLD.

Marcin Lange/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj