„Sprawcy mieli za daleko do lasu”. Co kryje dno Raduni, do której chętnie skaczą dzieci?

5 copy copy copy

„Sprawcy mieli za daleko do lasu” – wymownie żartują pracownicy spółek komunalnych. W ten sposób obrazują problem śmieci, które lądują w środowisku naturalnym. W Pruszczu Gdańskim, na wysokości MOSIRu nasz słuchacz wyłowił z dna górę odpadów, pisząc że Radunia zaczyna przypominać wysypisko. Jeszcze bardziej niepokoi fakt, że przechodzący nad rzeką most, dzieci upatrzyły sobie jako skocznię do wody. W dodatku pomimo wyraźnego zakazu. Zdaniem słuchacza „służby miejskie przymykają na to oko”.

Za utrzymanie rzek odpowiada Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie. – Jesteśmy bardzo wdzięczni za samodzielne podjęcie interwencji. Jest to bardzo niepokojące – w rzekach lądują lodówki, meble, różnego rodzaju części samochodowe. Kilometrów rzek jest tysiące, nie jesteśmy w stanie kontrolować każdego odcinka. Jeżeli ktoś widzi w rzekach rzeczy, które ewidentnie nie powinny się tam znaleźć, niech powiadomi najbliższy nadzór wodny. Nasze służby terenowe są w stanie wyciągać tego typu odpady – komentuje rzecznik Bogusław Pinkiewicz.

TYMCZASOWE KĄPIELISKO

Ostatnie fale upałów przyciągały mieszkańców Pruszcza Gdańskiego na brzeg Raduni. Zaledwie kilkadziesiąt metrów od mostu, z którego skaczą najmłodsi, MOSIR utworzył tymczasowe kąpielisko. Słuchacz zwraca uwagę na brak kultury wśród wypoczywających nad wodą. Informuje, że sytuacja nie wygląda lepiej wokół rzeki.

Pracownicy MOSIRu zapewniają, że co kilka dni czyszczą okolice rzeki, chociaż nie leży to w ich kompetencjach. Dyrektor pruszczańskiego Centrum Kultury i Sportu informuje, że najczęściej wyławiane są puszki i butelki po piwie.

 

Fot. Słuchacz RG

POWIADAMIAJMY SŁUŻBY

Polskie Wody zapewniają że podejmą interwencję na dnie Raduni. Jednocześnie apelują, o zwracanie uwagi na czystość zbiorników wodnych. Numery, pod które należy zgłaszać zanieczyszczone zbiorniki wodne, znajdują się TUTAJ.

Przypominamy, że osoba, która dopuszcza się zanieczyszczania rzek, może zostać obarczona mandatem do 500 zł. Sprawa może także trafić na drogę sądową. W tym wypadku sprawca musi się liczyć z kosztami sięgającymi 5 000 zł.

Maksymilian Mróz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj