Ratownicy przyjechali do dachowania, kierowca zniszczył im wóz. Ten błąd popełnia wielu

Dwa poważnie rozbite auta osobowe, a po niespełna godzinie kolejne zderzenie, tym razem z wozem strażackim. Takim bilansem zakończyły się poniedziałkowe, przedpołudniowe kolizje i utrudnienia u zbiegu alei Grunwaldzkiej i Żołnierzy Wyklętych w Gdańsku Wrzeszczu.

– Komplikacje byłyby mniejsze, gdyby nie gapiostwo kierowcy, który wjechał w auto pracujących na jezdni ratowników – przyznaje brygadier Jacek Noga z gdańskiej straży pożarnej. – Kierowca nie zachował ostrożności. Zniszczył światło i tylną skrytkę. Wszystko wskazuje na to, że to nic groźnego. Lepsze to, niż miałby ucierpieć któryś z ratowników – dodaje. 

TO NIE PIERWSZY RAZ

Problem jest powszechny. To właśnie dlatego strażacy zazwyczaj zajmują wozem ratowniczym dodatkowy pas ruchu. – Samochód ma się tak ustawić, by zastawić miejsce prowadzonych działań. Czasem może się wydawać, że powoduje to dodatkowe utrudnienia w ruchu, ale zdarza się, że zanim strażacy przystąpią do działań, potrzebna jest dokumentacja techników, specjalistów czy innych służb – tłumaczy Jacek Noga.

CIEKAWSCY KIEROWCY

Z doświadczeń pracujących na drodze wynika też, że korki w miejscach wypadków często powodują sami kierowcy, którzy zwalniają, by przyjrzeć się lub zrobić zdjęcie. Dalej ruch wraca do normy.

NA POMOC PARAWANY?

Ratownicy, by poskromić ciekawość kierowców, coraz częściej stosują parawany. Jak zastrzega zastępca komendanta PSP w Gdańsku – nie zawsze ma to związek z tym, że mogą być osoby poszkodowane. Chodzi o nie wzbudzanie sensacji, ale też zasłonięcie widoku na przykład dla podróżujących dzieci.

Kierowca auta, które we Wrzeszczu uderzyło w wóz strażacki, został ukarany 200-złotowym mandatem. Od początku roku gdańscy strażacy wyjeżdżali do interwencji 3150 razy. Co piąta akcja dotyczyła zdarzenia drogowego.

Sebastian Kwiatkowski/mkul

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj