Ofiara gwałciciela z Gdyni w emocjonalnym wpisie na Facebooku. „Może uda się uratować choć jedną kobietę”

„Dziewczyny, bez gazu pieprzowego nie wychodźcie z domu, nawet jak jest jasno. Mężczyźni, odbierajcie swoje kobiety. Ja też myślałam, ze to zdarza się tylko innym”, napisała na Facebooku zgwałcona kobieta. Wyznanie pokrzywdzonej pojawiło się na portalu społecznościowym po tym, jak pani Lucyna kilka dni temu także opisała, jak została w Gdyni napadnięta przez gwałciciela. Okazało się, że wcześniej przy ulicy Morskiej w Chyloni napastnik zgwałcił inną młodą kobietę. Do obu zdarzeń doszło w miniony weekend.

Według pani Lucyny „napastnik miał ok. 170-180 cm wzrostu i wyglądał na 25-30 lat. Miał na sobie szaro-niebieską kurtkę ortalionową oraz szary plecak, przewieszony przez oba ramiona. Miał na głowie kaptur, ale jestem pewna, że był łysy lub miał bardzo krótkie, jasne włosy. Po nieudanej napaści uciekał ul. płk. Dąbka w stronę ul. Zielonej. Prawdopodobnie wysiadł ze mną z autobusu linii nr 150. Wyjechałam ze Wzgórza św. Maksymiliana o 5:39 i wysiadłam na końcowym przystanku o 6:06” – napisała kobieta.

Głos w sprawie zabrała więc także druga z pokrzywdzonych. – Czas, żeby przestać się ukrywać. Ten sk… powinien, nie ja. To ja jestem „tą” dziewczyną, która miała mniej szczęścia. Ten „człowiek”, który napadł na Lucynę, w tym samym celu, wcześniej mnie zgwałcił. Długo się zastanawiałam, czy napisać posta, bo znajomi będą wytykać palcami, bo wstyd, bo, bo, bo… ale jeśli ta odważna kobieta pierwsza by się nie ujawniła, wróciłabym do domu zgwałcona, powiadomiła policję i leżałabym w łóżku, patrząc w ścianę – wyznała.

OPIESZAŁOŚĆ POLICJI?

Informację o napadach potwierdził nam Komisarz Krzysztof Kuśmierczyk z gdyńskiej policji. – Kryminalni cały czas pracują nad sprawą. Ustalają okoliczności napadów, szukają świadków i przeglądają monitoring. Robimy wszystko, aby jak najszybciej zatrzymać sprawcę – mówił.

Policjanci nie robią jednak „wszystkiego, by jak najszybciej go zatrzymać” – zarzuca śledczym młoda kobieta.

– 12 października, w nocy, naiwnie pozwoliłam się temu zboczeńcowi zagadać na głównym, dużym skrzyżowaniu morska-estakada. Tam jest monitoring. Rysopis od Lucyny policja posiada, monitoring z autobusu też. Porównać z moimi zaznaniami i sprawdzić nagranie ze skrzyżowania, to dla policji powinien być moment. On zgwałcił mnie na terenie placówki PZU. Placówki państwowej. Tam też muszą być kamery. Dopiero kilka dni później, 17 października, zostałam wezwana na obdukcję. Nie w dzień zdarzenia. Zdaniem lekarza, to niewyobrażalne, że nie było obdukcji w momencie wizyty u ginekologa, około 5 godzin po „tym” zdarzeniu. Wtedy byłaby na mnie jego tkanka, DNA. Powiedział, że powinni pobrać sześć próbek, a wzięli dwie. Do dziś policja nie kontaktowała się ze mną. Z Lucyną funkcjonariusze z innego posterunku, na początku, rozmawiali kilka razy dziennie. To tyle ze szczegółów, o których chciałabym mówić na forum. Jak ja, ofiara gwałtu, zostałam potraktowana przez niektórych funkcjonariuszy z innej komendy, to temat na książkę – napisała.

Na zarzuty odpowiedział Komisarz rzecznik Kuśmierczyk.

– Pokrzywdzona zgłosiła się do nas w piątek, zostały z tą panią wykonane wszystkie niezbędne czynności, które powinny zostać wykonane przy tego typu przestępstwach, przeprowadzono, między innymi, badanie lekarskie, gdzie to lekarz pobierał materiał od zgłaszającej. To, że ta pani jest wzywana do wykonania kolejnych czynności, badań, w trakcie prowadzonego postępowania, to jest normalna rzecz. Z naszej strony wszystkie czynności, które powinny być wykonane, zostały wykonane, w tym badania lekarskie, i pracujemy nad sprawą. To dla nas, nie ukrywam, priorytetowa sprawa, by jak najszybciej ustalić, kto popełnił to przestępstwo, zatrzymać, pociągnąć do odpowiedzialności karnej tego mężczyznę – powiedział Radiu Gdańsk, a wcześniej upublicznił nagranie z monitoringu.

 

„NIE NA WŁASNĄ RĘKĘ”

Kobieta w swoim poście wystosowała też apel do wszystkich kobiet, ale także do mężczyzn, którzy często znajdują się w ich towarzystwie.

– Dziewczyny, bez gazu pieprzowego nie wychodźcie z domu, nawet, jak jest jasno. Mężczyźni, odbierajcie swoje kobiety (siostry, mamy, dziewczyny, przyjaciółki) z pracy, przystanku, chodźcie z nimi do sklepu. Ja też myślałam, że to zdarza się tylko innym. Tego zboczeńca twarz jest już opublikowana, nie namawiam do wymierzania sprawiedliwości na własna rękę. Zostawmy to zobowiązanym do tego stróżom prawa – zakończyła i dodała, że warto było się otworzyć, jeżeli dzięki temu „uda się uratować choć jedną kobietę”.

mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj