Słupsk. Śmiertelne pobicie. Policjant przyznaje przed sądem: „Byłem pijany, urwał mi się film”

Krystian L. nie przyznaje się do winy. – Byłem pijany, urwał mi się film – zeznał w czwartek na początku procesu przed Sądem Okręgowym w Słupsku. Do zdarzenia doszło w kwietniu tego roku w Chojnicach. Policjant miał wspólnie ze swoją partnerką oraz kolegą pić alkohol w domu i dyskotece. Potem miał pobić znajomego, który w wyniku ciosów i upadku ze schodów poniósł śmierć. – Oskarżony uderzył ofiarę pięścią w twarz, a gdy ten upadł, uderzył go jeszcze kilka razy. Następnie przed wejściem do mieszkania, przewidując spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i godząc się na to, dwukrotnie uderzył pokrzywdzonego pięścią w twarz, powodując jego upadek ze schodów i uderzenie głową o posadzkę z płyt ceramicznych, w wyniku czego ofiara doznała złamania kości podstawy czaszki i 14 kwietnia zmarła w szpitalu – odczytywał akt oskarżenia prokurator Robert Firlej.

NIE NADUŻYWAŁ ALKOHOLU?

35-letni Krystian L. wyjaśnił, że tego dnia wypił około dziesięciu piw i kilka drinków. Odmówił odpowiadania na pytania prokuratura, składania wyjaśnień. Odczytał je sąd. Wynika z nich, że mężczyźni mieli w przeszłości konflikt, wynikający ze znajomości damsko-męskich. Chodziło o romanse z byłymi żonami, a także zazdrość o nową partnerkę jednego z nich. Mimo to spotkali się, by razem pić alkohol i wyjść potańczyć w dyskotece.

Oskarżony zaprzeczał w prokuraturze, by był agresywny i nadużywał alkoholu, choć z aktu oskarżenia wynika, że feralnego dnia miał pobić również swoją partnerkę – znaną w Chojnicach prawniczkę, z którą mieszkał i planował ślub. 

SPOKOJNA ATMOSFERA?

Szczegółowo opisał, że nie chciał się spotykać z pokrzywdzonym, ale nalegała na to jego partnerka i spotkanie przebiegło w spokojnej atmosferze.

– Film urwał mi się w dyskotece. Pamiętam tylko, że siedziałem w salonie, w mieszkaniu była policja. Ocknąłem się też w szpitalu, gdzie pobierano mi krew – wynika z zeznań, złożonych w prokuraturze w Chojnicach i Słupsku.

Mężczyzna został dyscyplinarnie zwolniony z policji. Grozi mu do 12 lat więzienia. Od siedmiu miesięcy jest tymczasowo aresztowany.

Przemysław Woś/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj