Żałoba ma 5 etapów. Psycholog: „Jeśli któryś pominiemy, nie uporządkujemy życia i zdrowia” [ROZMOWA]

Żałoba ma swoje etapy i stadia. O tym, dlaczego musimy przez nie przejść i jakie są konsekwencje pominięcia któregoś z nich opowiada psycholog Magdalena Leszczyńska z centrum psychoterapii Mosty Zamiast Murów. Piotr Puchalski: Stan smutku, uczucia straty, jest czymś naturalnym dla nas wszystkich.

Magdalena Leszczyńska: Jak najbardziej. Byłoby dziwne i nienaturalne, gdybyśmy nie przeżywali tego wszystkiego, co przeżywamy w czasie żałoby. Tym wydarzeniom towarzyszą smutek, cierpienie. One muszą się pojawić, żeby ten proces przebiegł w sposób zdrowy, dzięki czemu po okresie żałoby możemy budować na nowo relacje z ludźmi i z samym sobą.

Jak przebiega żałoba?

Żałoba ma swoje etapy. Wyróżnia się ich pięć. Każdy z tych etapów powinien nastąpić, żeby żałoba przebiegła prawidłowo. W zależności od człowieka, te etapy mogą zmieniać kolejność, bądź intensywność.

Może Pani scharakteryzować te etapy?

(Etap pierwszy) Najpierw, gdy dowiadujemy się o śmierci, pojawia się szok. Nieistotne, czy byliśmy na tę śmierć przygotowani, bo np. nasza bliska osoba ciężko chorowała, czy śmierć nastąpiła niespodziewanie, ten szok musi się pojawić. Pojawia się też niedowierzanie. Pytamy się samych siebie „dlaczego mnie to spotkało”. Może się też pojawić wyparcie, kiedy nie chcemy się skonfrontować z zaistniałą sytuacją. Ten etap to „zaprzeczenie”.

(Etap drugi) Etapem drugim jest „gniew i bunt”. Jesteśmy źli na cały świat, że taka sytuacja nastąpiła, że przeżywamy ból, że nie możemy sobie z tym poradzić. To reakcja obronna organizmu na zdarzenie i na nielogiczność sytuacji, która według nas nie powinna się zdarzyć. Tu jednak muszę zaznaczyć, że śmierć jest częścią naszego życia. Rodzimy się i musimy umrzeć. To coś, co musi się pojawić i się pojawi. Będzie dotyczyło naszych przyjaciół, bliskich i nas samych. Dlatego musimy to zaakceptować, bo w końcu zostaniemy z tym skonfrontowani.

(Etap trzeci) „Targowanie”. Pojawia negocjowanie z samym sobą. Człowiek stara się wszystko zrozumieć, ale pojawiają się różnego rodzaju zaprzeczenia „Chcę, ale nie mogę, bo to niesprawiedliwe”. To bardzo ważne, żeby ten etap nastąpił i przebiegł, bo to targowanie daje nam już uczucie pewnego rodzaju stabilizacji. Zaczynamy wówczas dostrzegać w tym całym paradoksie, bo tak postrzegamy tę sytuację, pewien rodzaj stabilizacji. Zaczynamy dociekać swoich praw.

(Etap czwarty) Etap czwarty to „depresja”. Nie jest to depresja, którą znamy jako jednostkę chorobową. To kolejny stan, w którym jesteśmy w trakcie żałoby. Załamaniu towarzyszą również symptomy natury fizjologicznej: zaburzenia snu, bóle żołądka, niemożność jedzenia – tzw. kluska w gardle. To jest też etap, który pokazuje nam bardzo wyraźnie, jak ogromny wpływ na naszą fizjologię mają nasze emocje. Łączy się jedno z drugim i nie da się tego oddzielić.

(Etap piąty) Dopiero po depresji pojawia się etap akceptacji. Jest to początek adaptowania się do nowej sytuacji. Musimy przeorganizować nasze życie, ale robimy to już z pełną świadomością, zaistniałych wydarzeń, na które nie mamy wpływu. Zaczynamy myśleć „Trzeba iść do przodu”.

Co się stanie, jeśli nie przejdziemy wszystkich etapów?

Przejście tych etapów jest niezmiernie ważne dla nas samych, ale szeroko pojętych. To przekłada się na kontakty międzyludzkie i obraz samego siebie. To ważne, żebyśmy zrozumieli, co odczuwamy, ponieważ żałoba to przede wszystkim konfrontacja z naszymi emocjami. Jeśli się nie konfrontujemy z naszymi emocjami, nie zrozumiemy, dlaczego one się pojawiają i że w tym wypadku są jak najbardziej potrzebne i naturalne. Nie będziemy mogli po okresie żałoby porządkować swojego życia i zdrowia.

Ile trwa żałoba?

Wymienia się cztery stadia żałoby. Następowanie po sobie tych procesów trwa niemniej niż rok.

(Stadium pierwsze) Pierwszym stadium jest „szok”, który następuje bezpośrednio po śmierci i powinien być procesem krótkotrwałym. Trudno zamknąć go w konkretnych ramach czasowych, bo to jest zależne od jednostki.

(Stadium drugie) Po wstrząsie i szoku następuje gwałtowny szloch. To etap, który trwa minuty. Pojawiające się później łzy są prawdziwe, ale stanowią już element kolejnych etapów żałoby.

(Stadium trzecie) Etap trzeci określa się w godzinach, dniach, miesiącach i jest to etap dezorganizacji. Utrata bliskiego dezorganizuje nasze życie, dezorganizuje system rodziny. Musimy wprowadzać różne metody, by rodzina została scalona i zdrowa. Dlatego trzeba rozmawiać z krewnymi o tym, co się wydarzyło, dzielić się emocjami. W tym procesie uczestniczyć muszą wszyscy razem. Jeśli to nie nastąpi, istnieje duże prawdopodobieństwo, że rodzina będzie się powoli rozpadać.

(Stadium czwarte) Etap czwarty to „reorganizacja”, czyli czas, gdy uruchamiamy nowe procedury. Musimy przeorganizować własną rodzinę. „Funkcję”, którą zmarła osoba pełniła, możemy przekazać innej osobie. Oczywiście nikt np. nie zastąpi ojca, ale – tak to nazwijmy – pustą przestrzeń wynikającą z braku jednostki, rodzina musi wypełnić, tworząc ponownie zwartą całość.
 
Jak to się dzieje, że po śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, tak wiele osób dąży do budowania wspólnoty, współdzieląc się emocjami?

Cierpienie, które odczuwamy, wiąże się z bardzo dużym napięciem emocjonalnym i gdzieś to napięcie musimy rozładować. Rozładowanie przebiega bardzo dobrze w obecności innych ludzi. Nie na zasadzie agresji, wyrzucenia tego z siebie, ale chociażby dostrzeżenia, że inni też tak mają.

Czasem wystarczy spojrzenie w oczy i znalezienie zrozumienia. Nie trzeba godzinami rozmawiać, czasem wystarczy, że druga osoba jest tuż obok. W przypadku śmierci pana prezydenta, rolę odgrywa także tragizm wydarzenia. Śmierć niespodziewana potrafi wywołać mocniejsze emocje niż śmierć spodziewana. Tu mam na myśli to, że te emocje pojawiają się momentalnie i często nie potrafimy ich zrozumieć.

„Przecież nie znam tego człowieka, on nie jest moim bliskim?” – myślą niektórzy, ale też często bywa tak, że mamy w głębokich zasobach pamięci nieprzepracowane straty bliskich. One w takich momentach również do nas przemawiają.  

Zdarza się, że ludzie w okresie żałoby trafiają do pani, bo sobie nie radzą?

Bardzo często bywa tak, kiedy osoby, które przeżywają żałobę, nie mają pomocy ze strony bliskich, przyjaciół, chociażby w postaci rozmowy czy bycia razem. Bólu, który przeżywamy, nikt nie jest w stanie nam odebrać, natomiast występuje tutaj fenomen, dzięki któremu widać, jak ważna jest bliskość innej osoby. Co ciekawe, nie musi to być osoba bardzo bliska, może to być ktoś zupełnie obcy, kto nas wysłucha.

Bo osobę w żałobie należy przede wszystkim słuchać, ona nie potrzebuje rad, wręcz nie powinna słyszeć „Weź się w garść”. Jeżeli nie ma tego ważnego elementu, jakim jest dzielenie się emocjami, wówczas często potrzebna jest osoba, która w tym pomoże.

Jeżeli wspomniane braki wystąpią na wczesnym etapie żałoby, bardzo szybko następuje uporządkowanie spraw, myśli i przede wszystkim emocji. Jeżeli jest to proces zapomniany, który gdzieś, mówiąc kolokwialne, odbija się nam czkawką, to trwa dłużej.

Powiedziała Pani, przed nagraniem, że w Stanach Zjednoczonych poważniej traktuje się żałobę.  

Może nie tyle poważniej, co bardziej świadomie. Do tych procesów przywiązuje się dużą uwagę. Widoczne jest, jak bardzo duży wpływ ma tragiczna sytuacja na późniejsze życie człowieka, co niestety ma przełożenie na funkcjonowanie w społeczeństwie, w pracy. Zapewne wielu z nas widziało w filmach amerykańskich tzw. grupy wsparcia, które prężnie działają w Stanach. Taka społeczność ludzi pogrążonych w żałobie wspiera się wzajemnie, co powoduje, że etapy żałoby następują po sobie znacznie szybciej, a to pozwala na podjęcie aktywności związanych z codziennym życiem.

Magdalena Leszczyńska – magister psychologii Uniwersytetu Gdańskiego. Studia na tym kierunku kończyła mieszkając i pracując w Niemczech, gdzie oddawała się pracy z osobami niepełnosprawnymi i obłożnie chorymi. Ogromne i wieloletnie doświadczenie zaowocowało zdobyciem cennej umiejętności pracy z trudno dostępnymi osobami i ich bliskimi. Cały czas poszerza swoje horyzonty, biorąc udział w wielu tematycznych konferencjach oraz współpracując z doświadczonymi terapeutami – zwłaszcza nurtu poznawczo-behawioralnego. Członek Polskiego Towarzystwa Dialektycznej Terapii Behawioralnej (PTDBT).

Piotr Puchalski
Napisz do autora: p.puchalski@radiogdansk.pl

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj