Były wicewojewoda skazany na 25 tys. zł grzywny za nieodpowiednie składowanie niebezpiecznych odpadów

Krzysztof Pusz, były wicewojewoda oraz szef gabinetu prezydenta Lecha Wałęsy, skazany na karę grzywny za nieodpowiednie składowanie niebezpiecznych odpadów w spalarni Port Service. Sędzia Dorota Zabłudowska wymierzyła mu karę dwustu pięćdziesięciu stawek dziennych w wysokości stu złotych. Prokuratura wnioskowała o cztery lata więzienia w zawieszeniu. – Jestem zadowolony z wyroku – mówił Krzysztof Pusz (zgodził się na upublicznienie danych i wizerunku – red.) po wyjściu z sali sądowej. – Co prawda zostałem skazany na grzywnę za popękaną wylewkę betonową na placu, ale starałem się tu pokazać, że ją naprawiałem, ale tam jeździł ciężki sprzęt i ona cały czas pękała. Żadnej szkody nie było. Trudno. Zostałem skazany na to, że nie dbałem o tę nawierzchnię. Częściowo się z tym zgadzam. Nie będę się odwoływał. Jestem całkowicie usatysfakcjonowany.

 
– Chodziło o składowanie odpadów w Ełganowie. W tym zakresie pan Krzysztof został uniewinniony. W tym zakresie nie naruszono prawa. Do żadnego zanieczyszczenia środowiska nie doszło. Doszło do zagrożenia, ale nie doszło do naruszenia przepisów. Prokurator domagał się kary czterech lat bezwględnego więzienia i 1,5 miliona złotych grzywny. Jesteśmy zadowoleni z tego rozstrzygnięcia – mówił adwokat Jacek Potulski.
 
TONY ODPADÓW

Przedmiotem sprawy było dwadzieścia dwa tysiące ton skażonej ziemi, które w 2011 roku sprowadziła z Ukrainy firma Port Service. Zdaniem prokuratury była ona składowana w sposób niewłaściwy. Podobnego zdania był zarząd firmy, który odwołał Krzysztofa Pusza z funkcji prezesa, kilka miesięcy po wszczęciu śledztwa.

 
Jednak – według prokuratury – zanim wykonała to zadanie, w swojej siedzibie w Gdańsku składowała odpady w niewłaściwy, zagrażający środowisku, sposób. Z kolei, po utylizacji ziemi szefostwo firmy przekazało popioły innej spółce, która w nieodpowiedni sposób zmagazynowała odpady w żwirowni w Ełganowie.

Aktem oskarżenia objęto trzy osoby: byłego szefa firmy Port Service 67-letniego Krzysztofa Pusza oraz braci Piotra i Patryka G. – właścicieli firmy zajmującej się zagospodarowywaniem odpadów i wykorzystującej w tym celu m.in. żwirownię w podgdańskim Ełganowie.

Puszowi zarzucono niewłaściwe przechowywanie skażonej ziemi na terenie firmy Port Service w Gdańsku oraz powierzenie pozostałości niebezpiecznych odpadów firmie, która umieściła je w żwirowni w Ełganowie. Groziło mu do pięciu lat więzienia.

UNIEWINNIENIE

Pozostałym dwóm mężczyznom groziła kara do dwóch lat więzienia, bowiem – zdaniem prokuratury – działali oni nieumyślnie. Według dokumentów wystawionych przez Port Service odpady powierzone firmie braci Piotra i Patryka G. miały być ziemią po biodegradacji. Właściciele spółki mogli więc nie mieć świadomości, że mają do czynienia z niebezpiecznymi odpadami. Jednak – zdaniem śledczych – przed umieszczeniem nieczystości w żwirowisku, powinni upewnić się, czy rzeczywiście odpady te nie zagrażają środowisku.

W uzasadnieniu poniedziałkowego wyroku sąd wyjaśnił, że swoje orzeczenie oparł głównie na opinii biegłego z zakresu ochrony środowiska, który stwierdził, że „przechowywanie odpadów niebezpiecznych na podłożu, które było popękane i w nieszczelnych opakowaniach (na terenie Port Service – PAP) mogło stanowić zagrożenie dla środowiska naturalnego”.

Jednocześnie Sąd Rejonowy uniewinnił Piotra i Patryka G. oraz uniewinnił Pusza z zarzutu dotyczącego przekazania resztki odpadów firmie braci.

Rafał Mrowicki/PAP
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj