Tczew promuje się w… najgorszym filmie roku. „Futro z misia” miało być hitem, a okazało się klapą

Miał być kasowy hit i komedia na miarę „Chłopaków nie płaczą”, a jest… najgorszy film roku. Ponad 120 tysięcy złotych do „Futra z misia” dołożył tczewski samorząd. Miasto liczyło na promocję.

– Wiem więcej niż inni o fabule, znam niektóre dialogi. Myślę, że będzie dobrze i dlatego w to weszliśmy – tak jeszcze w maju ubiegłego roku mówił nam prezydent Tczewa Mirosław Pobłocki.

Kilka tygodni wcześniej miejscy radni zgodzili się przekazać 123 tysiące złotych z budżetu miasta na produkcję filmu.

– To nie są nie wiadomo jakie pieniądze. Wszyscy oglądamy polskie komedie i jeśli ta będzie na poziomie filmu „Chłopaki nie płaczą”, to Tczew zaistnieje – mówił radny Maciej Skiberowski.

– Z propozycją wejścia w tę produkcję wyszli do nas sami twórcy. Nazwiska aktorów i reżysera pozwalają sądzić, że będzie to coś ciekawego – wtórował mu wiceprezydent miasta Adam Burczyk.

W OGNIU KRYTYKI

Niestety, nadzieje tczewskich samorządowców okazały się nazbyt optymistyczne. Dobrze nie było, bo zaraz po grudniowej premierze „Futra z misia” krytycy zmiażdżyli reżyserski debiut Michała Milowicza. A czy było ciekawie?

„Futro z misia” przez kilka tygodni w środku lata było kręcone na tczewskich ulicach. W filmie „wystąpił” między innymi ratusz, główna siedziba miejskiej biblioteki i dworzec. I to był prawdopodobnie najciekawszy etap całego procesu, szeroko relacjonowany przez lokalne media pokazujące Milowicza, Lubaszenkę, Zbrojewicza czy Łazukę na tczewskich ulicach.

„WYCIECZKA W PRZESZŁOŚĆ”

Mimo frekwencyjnego sukcesu w kinach (144 tysiące widzów w weekend otwarcia) produkcja okazała się klapą. Właśnie otrzymała „Wielkiego węża”, czyli nagrodę za najgorszy polski film ubiegłego roku za „cudowną wycieczkę w filmową przeszłość, gdy żarty były przaśne, a fabuły obciachowe” – jak czytamy w uzasadnieniu. Jeśli to miały być jedyne nawiązania do kultowych komedii z przełomu wieków, to z pewnością się udało. Film otrzymał też „Węże”, czyli polskie odpowiedniki „Złotych Malin”, za najgorszą reżyserię, najgorszy scenariusz i najgorszy duet na ekranie.

Dziś tczewski ratusz wyraźnie dystansuje się od produkcji.

– Tytuł najgorszego filmu roku nie jest powodem do dumy, ale ocena twórczości artystycznej jest zawsze subiektywna. „Futro z misia” nigdy nie miało być filmem wybitnym, ale typowo rozrywkowym. Nie mieliśmy wpływu na dialogi, reżyserię, czy obsadę aktorską, choć z pewnością przynajmniej kilka nazwisk wydawało się być gwarancją kina na dobrym poziomie – czytamy w przesłanym komunikacie.

WĄTPLIWA PROMOCJA

Czy zainwestowanie 123 tysięcy złotych z miejskiej kasy przełożyło się na promocję?

– Dla nas wartością jest to, że w wielu scenach pokazano Tczew. Jak się teraz okazuje, być może to właśnie Tczew jest największym atutem tego filmu – odpowiada rzeczniczka tczewskiego ratusza Małgorzata Mykowska.

Paradoksalnie, wyróżnienia przyznane „Futru z misia” mogą przełożyć się większe zainteresowanie filmem, na czym może skorzystać też miasto. Wiele produkcji uznawanych za zupełnie nieudane z czasem zyskuje status kultowych.

 
POSŁUCHAJ:
 
Wojciech Stobba/ako

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj