Kosze na śmieci w miejscu, w którym przetrzymywani byli obrońcy Poczty Polskiej. Miasto: nie chcieliśmy nikogo urazić

Kilkadziesiąt pojemników na śmieci pojawiło się w miejscu, gdzie w 1939 roku przetrzymywani byli po kapitulacji obrońcy Poczty Polskiej. Władze miasta wyjaśniają, że kosze stanęły tam na chwilę i nie chciano nikogo urazić.

Lokalizacja wywołała ogromną dyskusję w mediach społecznościowych. Gdańscy radni Prawa i Sprawiedliwości, Przemysław Majewski i Andrzej Skiba złożyli w tej sprawie interpelację.

– Nie możemy być obojętni na tego typu działanie. Razem z radnym Andrzejem Skibą wystosowaliśmy interpelację do prezydent Aleksandry Dulkiewicz z pytaniem: dlaczego takie miejsce wybrano do umieszczenia tego typu pojemników. Zaproponowaliśmy też alternatywną lokalizację przy ul. Długie Ogrody – mówi Przemysław Majewski, radny PiS.

W interpelacji padło też pytanie o dalsze kultywowanie pamięci o pocztowcach.

MIASTO WYJAŚNIA

Do sprawy pojemników odniosły się władze Gdańska.

– Nie chcieliśmy nikogo urazić. Na co dzień teren stanowi parking, który zajęła teraz firma, zajmująca się wywozem nieczystości podczas Jarmarku św. Dominika. Kilkadziesiąt pojemników stanęło zaledwie na kilkanaście godzin – mówi Daniel Stenzel, rzecznik prasowy prezydent Gdańska.

Pojemniki obecnie rozwożone są po terenie rozpoczynającego się w sobotę jarmarku.

Warto tutaj na koniec podkreślić, że w tym właśnie miejscu, w tamtym czasie nikt nie zginął. Pocztowcy zostali przewiezieni na teren dzisiejszej Zaspy i dopiero tam odebrano im życie.


Marcel Naskręt

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj