5-latek w piżamce zupełnie sam chodził nad ranem ulicami Redy. Mówił, że idzie do dziadków

Pięciolatek sam spacerował ulicami Redy. Był w piżamce, miał ze sobą kluczyki od samochodu i klucze od mieszkania. Zgłoszenie w tej sprawie policja dostała około 4:30 nad ranem.

Jak relacjonuje aspirant sztabowy Anetta Potrykus z policji w Wejherowie, patrol szybko namierzył chłopca, który powiedział, że idzie do dziadków. Nie znał jednak dokładnego adresu, ale wiedział, jak tam dojechać. Okazało się jednak, że w domu nikogo nie ma. Wtedy do akcji przystąpili kryminalni.

MATKA NIE WIEDZIAŁA, ŻE CHŁOPIEC WYSZEDŁ

– Policjanci ustalili tożsamość dziecka i jego adres zamieszkania. Wtedy też funkcjonariusze z Redy pojechali z chłopcem do domu. Tam zapukali do drzwi. Otworzyła im mama chłopca. Kobieta wtedy zorientowała się, że dziecka nie było w domu. Policjanci powiadomili ją o tym zgłoszeniu i że odnaleźli chłopca. Sprawdzili trzeźwość kobiety. Była trzeźwa – mówi Anetta Potrykus.

Dziecku nic się nie stało – było całe i zdrowe. O sprawie powiadomiony zostanie sąd rodzinny i nieletnich.

Grzegorz Armatowski/am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj