Nie żyje Charlie Watts. Perkusista The Rolling Stones odszedł w wieku 80 lat

Z ogromnym smutkiem ogłaszamy śmierć naszego ukochanego Charliego Wattsa. Odszedł on dziś spokojnie w londyńskim szpitalu w otoczeniu swojej rodziny – możemy przeczytać w oświadczeniu. Charlie Watts był członkiem The Rolling Stones od 1963 roku. Zagrał na wszystkich płytach zespołu.

„Charlie był cenionym mężem, ojcem i dziadkiem, a także członkiem The Rolling Stones i jednym z największych perkusistów swojego pokolenia”. To słowa, które również znalazły się w oświadczeniu, ale tak naprawdę są truizmem.

Kochający jazz Charlie był człowiekiem z wielką klasą. Grając w największym rockandrollowym zespole świata potrafił zachować niezwykły spokój, a jednocześnie bez problemu był w stanie okiełznać takie osobowości jak Mick Jagger czy Keith Richards. Był dla nich autorytetem, wymagającym starszym bratem, który budził respekt.

ZOSTAŁO ICH TRZECH

Mając na wyciągnięcie ręki wszystkie pokusy, nie pozwolił, żeby w jakikolwiek sposób pokrzyżowały mu plany. Doskonale wiedział, co mu odpowiada i tego się trzymał. Rolling Stone, który przez 56 lat był wierny swojej żonie? To tylko Charlie! Jeden z najsłynniejszych perkusistów świata zakłada ze swoim kolegą z dzieciństwa zespół, w którym grają ukochany swing w małych klubach? Tylko Charlie! Kto w środku nocy zakłada garnitur, aby grzmotnąć pięścią pijanego Micka Jaggera i wytłumaczyć mu, żeby nigdy więcej nie nazywał go „swoim perkusistą”? Tylko jedna osoba to potrafiła.

Na razie nie wiadomo, czy zespół będzie grał dalej bez Charliego. Za miesiąc ma się teoretycznie rozpocząć trasa koncertowa po USA. Już wcześniej zapowiadano, że w zastępstwie za bębnami usiądzie podczas występów Steve Jordan. Inaczej jednak wychodziłoby się na scenę ze świadomością, że twój przyjaciel z zespołu dochodzi do zdrowia, a inaczej gdy nie słyszysz z tyłu tego charakterystycznego swingującego bębnienia. I nie usłyszysz go już nigdy. Dzisiaj na stronie internetowej zespołu nie przeczyta się żadnej informacji. Widać tylko jedno zdjęcie.

NAJLEPSI NIE POTRZEBUJĄ BĘBNÓW

Najbardziej będzie mi jednak brakowało tej pozytywnej radości Charliego Wattsa. Gdy w kwietniu zeszłego roku pandemia pozamykała nas w domach, Rolling Stonesi zagrali zdalnie, każdy u siebie przebój „You Can’t Always Get What You Want”. Charlie na nagraniu zamiast perkusję, ma przed sobą rozstawione jakieś pudła, na których udaje, że gra. Ma świadomość, że obejrzą to miliony osób, ale jednocześnie jego mina mówi – „co za głupota”. Widać przy tym, że doskonale się bawi i pokazuje, kto w Rolling Stones jest prawdziwym zgrywusem. I za tymi pozytywnymi emocjami oraz klasą, którą wokół siebie roztaczał będę tęsknił najbardziej.

 

„Bill Wyman i ja postanowiliśmy zapuścić brody, ale wysiłek z tym związany sprawił, że byliśmy wyczerpani i zrezygnowaliśmy” – Charlie Watts.

 

 
Piotr Bonar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj