Sąd uchylił pierwszy wyrok dla Waldemara Bonkowskiego, który miał ciągnąć psa za autem

(Fot. Radio Gdańsk/Grzegorz Armatowski)

Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku rozpoczął się apelacyjny proces byłego senatora PiS Waldemara Bonkowskiego. Mężczyzna pod koniec kwietnia za znęcanie się nad psem ze szczególnym okrucieństwem został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata. Teraz sąd uchylił wyrok i skierował sprawę do ponownego rozpoznania.

Jak ustalili śledczy, mężczyzna przywiązał zwierzę do haka holowniczego swojego samochodu i ciągnął. Pies nie przeżył. Prokurator Marcin Lubiński domaga się dla oskarżonego roku i 10 miesięcy więzienia oraz 10-letniego zakazu posiadania zwierząt. Prokuratura uważa, że wyrok był rażąco zbyt niski.

– W naszej apelacji kwestionujemy wysokość kary, jaka została wymierzona oskarżonemu – wyjaśnia prokurator.

ZABICIE UMYŚLNE?

– Uważam, że oskarżony jest niewinny. Domagamy się uniewinnienia, albo przynajmniej uchylenia wyroku do ponownego rozpoznania. Naszym zdaniem ten materiał dowodowy w żaden sposób nie potwierdza tez wyrażonych przez akt oskarżenia. Wskazujemy, że nie doszło do umyślnego zabicia psa. Nie kwestionujemy tragicznej historii. Nie kwestionujemy tego, że do śmierci psa doszło, ale nie widzimy tutaj umyślnego działania ze strony naszego klienta – tłumaczy Jacek Potulski, adwokat.

Sąd może utrzymać wyrok w mocy, zmienić go lub uchylić i skierować sprawę do ponownego rozpoznania.

AKTUALIZACJA GODZ. 15:15

Sąd po prawie trzech godzinach rozprawy zdecydował o uchyleniu wyroku i skierowaniu sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi Rejonowemu w Kościerzynie.

Sędzia Szczepan Stożyński w uzasadnieniu wskazywał, że taki werdykt nie jest korzystny ani niekorzystny dla oskarżonego. Według sądu, opinia biegłych z zakresu weterynarii dotycząca przyczyn zgonu psa jest obarczona wadami, które wymagają wyjaśnienia – szczególnie jeśli chodzi o to, kiedy i w jaki sposób doszło do obrażeń i śmierci zwierzęcia. To – zdaniem sądu – nie zostało wyjaśnione w postępowaniu w pierwszej instancji.

– Opinia nie zawiera wskazań, czy do śmierci tego psa mogło tak naprawdę dojść w okolicznościach przedstawionych na tym materiale filmowym – mówił sędzia.

Były senator konsekwentnie nie przyznawał się do winy. W ostatnim słowie przed Sądem Okręgowym tłumaczył, że od 50 lat zajmuje się psami.

– Całe życie byłem miłośnikiem zwierząt. Nigdy nie skrzywdziłem żadnego zwierzęcia. Moim celem było doprowadzenie psa do domu. Nie było moim celem, żebym znęcał się nad psem, żeby go uśmiercić. Byłbym jakimś psychopatą. Mógłbym to zrobić na podwórku. Nie ma najbardziej podłego określenia, że znęcałem się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem – mówił w sądzie Bonkowski.

Grzegorz Armatowski/pb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj