Próba nerwów dla Trefla. Będzie kolejny mecz w Ergo Arenie o awans do finału

Lublin, 04.06.2025. Zawodnik PGE Startu Lublin Tevin Brown (P) i Nahiem Alleyne (L) z Trefla Sopot podczas czwartego meczu pó³fina³owego Ekstraklasy koszykarzy, 4 bm. (js) PAP/Wojtek Jargi³o

Dogrywki potrzebował Trefl Sopot, by udowodnić swą wyższość nad PGE Startem Lublin w 4. meczu półfinału Orlen Basket Ligi. Żółto-czarni zachowali więcej spokoju w dodatkowym czasie, wygrali dogrywkę 9:7, a cały mecz 95:93.  Gospodarzom nie pomogło nawet 28 punktów Jamajczyka Tyrana De Lattibeaudiere’a.

Trenerzy, szczególnie ci z zagranicy, często używają zwrotu ups and downs – wzloty i upadki. Tych w rozumieniu koszykarskim było sporo w środowym meczu Startu z Treflem, bo prowadzenie zmieniało się aż dziesięciokrotnie, a oba zespoły miały momenty, gdy mogły znacznie wcześniej „zamknąć mecz”. Sopocianie wciąż musieli radzić sobie bez kontuzjowanego Dariousa Motena, a będący w pełni sił Jarosław Zyskowski decyzją trenera podnosił się z ławki, by grać role epizodyczne. W takich okolicznościach grali mecz o być albo nie być w grze o złoto.  Wywiązali się świetnie, choć były momenty zwątpienia. Jak ten, kiedy Start prowadził najwyżej w meczu – 80:75 na trzy i pół minuty przed końcem regulaminowego czasu. Mistrzowie zachowali wówczas zimną krew, w zaledwie półtorej minuty odrobili straty, na minutę przed końcem fenomenalny przechwyt zakończony wsadem zaliczył Mikołaj Witliński, co pozwoliło na uzyskanie remisu na koniec czwartej kwarty.

ZYZIO PRZYSPAWNY

W dogrywce Trefl przechylił szalę wygranej na swoją stronę mimo przetrzebionego faulami składu. W tej części nie mógł Tabak już polegać na Witlińskim, Schenku i Beście, a mimo to znalazł sposób na rywala. W końcowych fragmentach obudził się Nick Johnson, który dobrą dyspozycję zaprezentował dopiero w czwartej kwarcie i dogrywce, wcześniej sporo pudłował, w trzeciej odsłonie nawet wszystkie z oddanych rzutów. Ostatecznie jednak zgromadził 21 punktów, o dwa mniej od najskuteczniejszego pod względem zdobyczy Jakuba Schenka. MVP finałów przypominał tego gracza, który eksplodował formą na fazę play-offs poprzedniego sezonu, będąc najjaśniejszą postacią gier o złoto.

BROWN NIE WYTRZYMAŁ

Jeszcze na 40 sekund przed końcową syreną dogrywki był remis po 93. Punkty dla Trefla zdobył Nahiem Alleyne. Szansę na zapewnienie zwycięstwa Startowi ponownie dostał Tevin Brown. Dwa dni wcześniej jego trójka była początkiem serii zakończonej w ostatnich sekundach pewną wygraną. W środę jednak zabrakło mu tej pewności siebie i dobrego tempa akcji, amerykański obwodowy nie znalazł sobie pozycji do rzutu za trzy punkty, a w półdystansie  zgubił kryjącego go Weathersa – oddał niecelny rzut z 5 metrów.

A więc będzie 5. mecz w Ergo Arenie. Przewaga parkietu wraca na korzyść mistrzów Polski. Relacja z decydującego starcia o awans do finału na naszej antenie w sobotę od 17:30.

PGE Start Lublin: Tyran De Lattibeaudiere 28, Tevin Brown 23, Emmanuel Lecomte 20, Ousmane Drame 8, Cortney Ramey 7, Michał Krasuski 4, Filip Put 3, Cj Williams 0, Bartłomiej Pelczar 0.

Trefl Sopot: Jakub Schenk 23, Nicholas Johnson 21, Keondre Kennedy 19, Nahiem Alleyne 8, Mikołaj Witliński 8, Marcus Weathers 7, Aaron Best 5, Geoffrey Groselle 4, Jarosław Zyskowski 0.

pkat

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj