– Trzeba przewidywać, że do polskich szkół wejdzie dodatkowo nawet do 400 tys. nowych uczniów z Ukrainy. Nie ma żadnego dramatu kadrowego wśród nauczycieli, ruch kadrowy jest taki sam jak w zeszłym roku – poinformował minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek.
Szef MEiN pytany był ostatnio o szacunki co do liczby dzieci z Ukrainy w polskich szkołach w nadchodzącym roku szkolnym. – Wszystko zależy od tego, co się będzie działo na Ukrainie w najbliższych tygodniach, a nic nie wskazuje na to, żeby tam szło ku lepszemu. Trzeba przewidywać, że do polskich szkół wejdzie dodatkowo nawet do 400 tys. nowych uczniów z Ukrainy – odpowiedział Czarnek.
OBSADA KADRY NAUCZYCIELSKIEJ
Minister, pytany o zapowiadane braki kadrowe wśród nauczycieli, wyjaśnił, że „nie ma żadnego dramatu kadrowego”. – Podburzanie społeczeństwa w czasie wojny, niepokoju, w czasie „putinflacji”, drożyzny (…) jest po prostu draństwem – stwierdził.
– Ruch kadrowy okołooświatowy jest dokładnie na takim samym poziomie jak w zeszłym roku czy dwa lata temu. Różni się może jakąś częścią procenta – podkreślił.
PODWYŻKI DLA NAUCZYCIELI
W kwestii wynagrodzeń dla nauczycieli Czarnek zaznaczył, że od 1 maja wszyscy nauczyciele mają podwyżki wynagrodzeń.
– Mamy 4,4 proc. podwyżki od 1 maja dla wszystkich plus ustawa (…), która zakłada łącznie 20-proc. podwyżkę dla tych najmniej zarabiających – mówił.
Minister podkreślił, że on w dalszym ciągu proponuje dla wszystkich nauczycieli podwyżki ok. 30 proc. a 36 proc. dla tych najmniej zarabiających.
– Niestety związki zawodowe stoją na straży czegoś, co jest kosmicznie nierealne, tzn. Karty nauczyciela (…), która zawiera takie rozwiązania, które kompletnie nie przystają do dzisiejszej rzeczywistości i przede wszystkim są szkodliwe dla uczniów i samych nauczycieli – dodał.
NAUKA ZDALNA
Pytany o powrót nauki zdalnej do szkół w związku ze zwiększającą się liczbą zakażeń COVID-19 odpowiedział, że w nadchodzącym roku szkolnym planowana jest tylko i wyłącznie nauka stacjonarna.
Jak podsumował, „na ten moment nie ma żadnych, nawet najmniejszych sygnałów ani przewidywań, że grozi nam jakakolwiek nauka zdalna”.
PAP/aKa