„Bezpieczeństwo Europy 15 lat po rosyjskiej inwazji na Gruzję”. Konferencja w europarlamencie

(Fot. Radio Gdańsk/Daniel Wojciechowski)

„Dzisiaj Gruzja, jutro Ukraina, następnie…. Bezpieczeństwo Europy 15 lat po rosyjskiej inwazji na Gruzję” to tytuł konferencji zorganizowanej we wtorek, 18 lipca, w Parlamencie Europejskim przez eurodeputowaną Prawa i Sprawiedliwości Annę Fotygę.

– 15 lat temu dzięki bohaterstwu gruzińskich żołnierzy, odwadze ś.p. prezydenta Lecha Kaczyńskiego i przywódców naszego regionu, a także wsparciu Amerykanów, Rosja została zatrzymana w marszu na gruzińską stolicę. Dzisiaj widzimy na Ukrainie, że jedynie zdecydowane pokonanie Rosji przez miłujące wolność narody może zatrzymać moskiewski imperializm. Nasza solidarność w obronie Ukrainy, we wsparciu demokratycznej opozycji na Białorusi i przypomnienie o euroatlantyckim przeznaczeniu Gruzji powinny być dla nas wszystkich obowiązkiem – powiedziała była szefowa polskiej dyplomacji, otwierając sympozjum.

PRZEMÓWIENIE WICEPREMIERA RP

Wicepremier RP, Jarosław Kaczyński, w odtworzonym nagraniu wideo zwrócił uwagę, że wydarzenia w Gruzji sprzed 15 lat były pierwszym aktem agresji nowej, pokomunistycznej Rosji. – Już niedługo piętnasta rocznica dramatycznych wydarzeń w Gruzji, w Tbilisi. Wydarzeń, które stwarzały zagrożenie dla bezpieczeństwa i niepodległości Gruzji, stwarzały zagrożenie dla Europy, a może nawet i dla całego świata – mówił Kaczyński.

– Był to pierwszy akt agresji pokomunistycznej Rosji; agresji wprost, przy pomocy sił zbrojnych na niepodległe państwo. I przyszła reakcja. Reakcja ze strony różnych państw. Ale ja chciałem powiedzieć kilka słów o tej reakcji, która przyszła z Polski. Mój ś.p. brat Lech Kaczyński, ówczesny prezydent Polski podjął decyzję, że nie będzie się ograniczał do oświadczeń i że podejmie akcję. Akcję polegającą na wspólnej wyprawie prezydentów Polski, Ukrainy, Litwy, Łotwy i Estonii do Tbilisi. Akcja ta polegała na zademonstrowaniu pełnej lojalności, na zademonstrowaniu tego, że prezydenci tych państw nie obawiają się Rosji, że gotowi są zaryzykować nawet własnym życiem, by tej inwazji się przeciwstawić – mówił lider Prawa i Sprawiedliwości.

– Były, nie ma co ukrywać, opory wobec tego przedsięwzięcia w Polsce. Opory ze strony ówczesnego rządu. Nie chciano nawet prezydentowi udostępnić samolotu, chociaż miał do tego oczywiste prawo. Ale tu zdecydowała postawa prezydenta Busha, który był gotów dostarczyć samolot amerykański. To zmieniło postawę rządu i rozpoczęła się operacja – wspominał Jarosław Kaczyński.

PRZEMÓWIENIE LECHA KACZYŃSKIEGO W TBILISI

– Przy dobrej woli i pomocy prezydenta Azerbejdżanu Alijewa bardzo szybko delegacja przedostała się do Gruzji. Tam doszło do słynnego wiecu na placu w centrum Tbilisi i do przemówienia, w trakcje którego mój brat sformułował znane dziś w Europie, a być może znane także w świecie słowa, o tym że najpierw Gruzja, potem Ukraina, potem być może państwa bałtyckie, a potem być może i czas na Polskę. I ta przepowiednia niestety się sprawdziła – ubolewał wicepremier Kaczyński.

Przypomniał, że wojna na Ukrainie trwa już ponad pięćset dni. – Ukraina dzielnie się broni. I to jest potwierdzenie tej diagnozy i potwierdzanie całej polityki. Polityki, której sensem była gotowość do przeciwstawienia się Rosji, odrzucenie złudzeń co do tego państwa. Odrzucenie złudzenia, że ono się zmieniło i przestało być państwem imperialistycznym. Dziś to złudzenie jest coraz szerzej, chociaż nie przez wszystkich jeszcze do końca, odrzucane. I trzeba wyciągać wnioski, które mają praktyczny charakter. Te wnioski, choć być może zbyt wolno i nie do końca zdecydowanie, ale jednak są wyciągane i to jest ta wielka zmiana. Wielka zmiana, której symbolicznym początkiem były właśnie te wydarzenia i to przemówienie – podsumował Jarosław Kaczyński.

DELEGACJA SPRZED 15 LAT OCZAMI BYŁEGO PREZYDENTA LITWY

Były prezydent Litwy Valdas Adamkus, który był jednym z uczestników wspomnianej delegacji, stwierdził, że piętnaście lat temu byliśmy świadkami powrotu mrocznych czasów, rodem z XX wieku, na kontynencie europejskim. – Dzięki solidarności mojego regionu, jedności i przywództwu, udało nam się ocalić gruzińską suwerenność. Tę niezwykłą historię zapamiętam na zawsze: czterech prezydentów i premier jadących wprost w rejon objęty działaniami wojennymi – wspominał Adamkus.

– Ale to, co działo się w Gruzji, nie było tylko sprawą litewską, polską czy ukraińską. To była kwestia globalna, kwestia moralności, człowieczeństwa i historii. Być z naszymi przyjaciółmi, aby bronić wolności nie bronią, na której dostarczenie było już za późno, ale stawić się w Tbilisi z własnym oddaniem wartościom, o które walczyliśmy przez całe życie – mówił były prezydent Litwy.

– Niestety, po tym, jak wolny świat nie był w stanie powstrzymać zła i brutalnej agresji militarnej na suwerenne państwo, mamy do czynienia z wydarzeniami, jakie dzieją się dziś na Ukrainie. Nadal potrzebujemy solidarności, jedności i przywództwa. W naszej części świata nie może być szarych stref, regionów ze zróżnicowanymi gwarancjami bezpieczeństwa. Takie szare strefy zawsze prowokują agresorów – ocenił Valdas Adamkus.

Jego zdaniem, liderzy nie mogą obawiać się podejmowania śmiałych decyzji. – Pamiętam głosy wahania co do akcesji Polski czy Litwy do NATO w latach 90. Wciąż dźwięczą mi w pamięci głosy z przeszłości, że wraz z przystąpieniem naszego regionu do NATO osłabimy bezpieczeństwo Europy. Tymczasem dziś to Polska zapewnia stabilność i bezpieczeństwo Europie i Ukrainie, Gruzji, Mołdawii, które są częścią naszej europejskiej rodziny i jestem głęboko przekonany, że zwycięstwo Ukraińców jest jedyną gwarancją, że Europa zjednoczona, wolna i będzie funkcjonować w pokoju – zakończył Adamkus.

NIEMIECKI SPRZECIW WOBEC MAP DLA GRUZJI

Ówczesny prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili, który przebywa obecnie w więzieniu, w przesłanym na konferencję oświadczeniu, napisanym odręcznie, dziękował Polsce za uratowanie jego kraju. – W 2008 roku zostaliśmy rzuceni wilkom. Pomimo heroicznych wysiłków prezydenta Lecha Kaczyńskiego i polskiej delegacji, który do ostatniej chwili przekonywał o konieczności dania nam MAP (Membership Action Plan – Plan Działań dla Członkostwa w NATO) na szczycie Sojuszu w Bukareszcie, niemiecka pozycja była główną przeszkodą – wspominał Saakaszwili.

Wskazywał, iż Niemcy swój sprzeciw argumentowały nierozwiązanym konfliktem terytorialnym w Gruzji. Jak ujawnił, w lutym 2008 roku, przed swoją oficjalną wizytą w Białym Domu otrzymał telefon od kanclerz Niemiec Angeli Merkel, która miała powiedzieć wprost, że „nie ważne co powiedzą Amerykanie, Niemcy będą blokować przyznanie MAP dla Gruzji”.

– Prezydent Bush nie wziął tego na poważnie, zaznaczając, że jeszcze nigdy w historii Niemcy nie zablokowały nikogo, kogo chciała przyjąć Ameryka – relacjonował Saakaszwili. Dwa miesiące później to, czego George Bush nie mógł sobie wyobrazić stało się rzeczywistością.

Według Saakaszwilego w wyniku odmowy przyznania Gruzji MAP, Rosja uzyskała jasną perspektywę czasową dla swoich działań i z niej skorzystała, przygotowując inwazję. Były gruziński prezydent przypomniał, że „tylko dzięki bohaterstwie gruzińskich żołnierzy, odwadze prezydenta Kaczyńskiego, który ściągnął do Tbilisi pięciu liderów, ryzykujących swoje życie, udało się uratować Gruzję”.

 

PAP/ua/ol

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj