Pokazy, konkurs kulinarny i gra na rogu. Na Kaszuby powrócił Festiwal Kultury Łowieckiej Knieja

(Fot. Radio Gdańsk/Robert Groth)

Po dwóch latach przerwy powrócił Festiwal Kultury Łowieckiej Knieja. Brać myśliwska spotkała się, aby zaprezentować swoje bogate zwyczaje i historię. Tłumy ludzi ściągnęły na 17. już edycję, która odbyła się w Sierakowicach i Ostrzycach.

W poznaniu tajemnic myślistwa uczestniczyły całe rodziny. Od rana przy drewnianym zabytkowym kościele w Sierakowicach odbywały się pokazy psów myśliwskich, przegląd muzyki łowieckiej, prezentacja wabienia jeleni oraz liczne konkursy, w tym kulinarne zmagania kół gospodyń wiejskich.

– Czuję wielką radość i dumę, bo zdobyłyśmy pierwsze miejsce w konkursie kulinarnym na potrawy z dziczyzny. Muszę zaznaczyć, że to mięso jest fantastyczne: ekologiczne, prosto z lasu i, wbrew temu, co mówią krążące legendy na ten temat, nietrudne w obróbce. Wystarczy podejść do niego z sercem. Wszystkie dziewczyny z koła mocno się zaangażowały. Zrobiłyśmy sobie piękne leśne wianuszki, żeby podkreślić, że jesteśmy na festiwalu łowieckim. Wszystko, co przygotowałyśmy, było z mięsa jelenia: pasztet, gulasz oraz zrazy, tradycyjne, ale z nutą ekstrawagancji, bo użyłyśmy karmelizowanej marchwi i francuskiej musztardy – mówiła Agnieszka Bronk, przewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich „Sercem Podszyte” w Sierakowicach.

MISTRZOWIE ZAGRALI NA ROGACH

W zabytkowym, drewnianym kościele można było wysłuchać sygnalistów, którzy walczyli o Fanfarę Żurawia w XVII Kaszubskim Przeglądzie Sygnałów i Muzyki Myśliwskiej.

– W zeszłym roku organizowaliśmy konkurs hybrydowy, dzisiaj cieszymy się ze spotkania w Sierakowicach, gdzie możemy grać i porównywać nasze muzyczne postępy. Widzimy rozwój grającej na rogach myśliwskich młodzieży, która bardzo często występuje później w orkiestrach dętych. Podczas dzisiejszego konkursu przewodniczący jury powiedział, że nasze klasy D, czyli dziecięca oraz C, czyli początkujących, reprezentują wyższy poziom niż uczestnicy tegorocznych Mistrzostw Polski w Zamościu. Bardzo mnie to cieszy – podkreślał Kazimierz Kroskowski, prowadzący sekcji rogu myśliwskiego w Gminnym Ośrodku Kultury Sierakowice.

– Był wielki stres, denerwowałam się występem, ale jestem zadowolona. Bardzo lubię grać na rogu myśliwskim. Zachęcił mnie do tego tata – wspominała Basia Szyszko, sygnalistka z Lidzbarka Warmińskiego.

NIE TYLKO POZYSKIWANIE ZWIERZYNY

Dominik Szefer, łowczy okręgowy i przewodniczący Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Gdańsku, podkreślał, że myśliwi są otwartym środowiskiem. – Dzięki festiwalowi społeczeństwo może namacalnie sprawdzić, jak funkcjonujemy, jakie mamy zasoby, jak zarządzamy wspólnym dobrem. W Sierakowicach mówimy „przez żołądek do serca”, stąd pierwszy konkurs kulinarny, w którym wzięło udział pięć wspaniałych kół gospodyń wiejskich. Musimy być dumni z naszych produktów regionalnych, które są prosto z lasu, i promować je. Zaznaczamy także, że gdyby nie pozyskiwanie zwierzyny, mielibyśmy ogromne problemy ze szkodami łowieckimi na uprawach rolnych. Współpracujemy z rolnikami i dbamy o ich dobro, to nasze zadanie. Jednak myślistwo to również bogata kultura, co uzmysławia Knieja – wskazywał.

– Cieszy nas, że festiwal przyciągnął mnóstwo rodzin, które poznają naszą łowiecką kulturę. Bardzo często tak zaczyna się fascynacja myślistwem. W Sierakowicach mamy obecnie wielu młodych sygnalistów z różnych rejonów północnej Polski. Muzyka myśliwska bardzo skutecznie nas promuje. Dzielimy się tym, co mamy najlepsze – dodawał Andrzej Hinc, wiceprezes Naczelnej Rady Łowieckiej.

GDYBY NIE MYŚLIWI, DZIKI WYRZĄDZAŁYBY SZKODY

Dariusz Drelich, wojewoda pomorski, określił promocję łowiectwa jako „wielką misję”. – W Sierakowicach na każdym kroku spotykamy się ze wspaniałą tradycją myśliwych. To środowisko odgrywa ważną rolę w zachowaniu równowagi w naturze. Łowiectwo to nie tylko polowanie; to opieka i ochrona zwierząt oraz troska o optymalną liczebność dzikiej zwierzyny. Przecież wiemy, że dziki nie mają wrogów naturalnych, dlatego musimy to regulować. Myśliwi i koła łowieckie mają bardzo wiele obowiązków. Na Kniei widzimy cały przekrój realizowanych przez nich zadań. Cieszy tak duże zainteresowanie z zewnątrz. W tym wydarzeniu uczestniczą całe rodziny z dziećmi. Takich festiwali i festynów powinno być w naszym województwie jeszcze więcej, aby przełamywać stereotypy – mówił.

– Frekwencja pokazuje, że ludzie byli spragnieni tego spotkania z kulturą łowiecką w plenerze. XVII festiwal utwierdza nas, że podążamy dobrą drogą, aby społeczeństwo otworzyło oczy i zobaczyło, że łowiectwo jest bardzo ważną sprawą w rozwijającym się świecie. Walczymy ze stereotypami, zarażając innych otwartością i miłością do natury. Wszyscy myśliwi są prawdziwymi pasjonatami. Pokazuje to tradycja – zaznaczał Zbigniew Fularczyk, zastępca wójta gminy Sierakowice.

Druga część Kniei odbyła się w tym roku w Ostrzycach. Myśliwi zaprosili do wspólnej biesiady z dziczyzną i muzyką wszystkich, którzy chcieli poznać polskie łowiectwo.

Robert Groth/MarWe

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj