Podczas nawałnicy dwa lata temu zginęły w Suszku dwie harcerki. Zdaniem śledczych komendant obozu oraz jego zastępca nie zapewnili uczestnikom bezpieczeństwa podczas pobytu oraz ewakuacji w czasie wichury. W efekcie nawałnicy dwie nastolatki zginęły, a rannych zostało ponad trzydziestu harcerzy.
Prokuratura Okręgowa w Słupsku, która prowadzi śledztwo w sprawie tragedii uznała, że kierujący obozem oraz jego zastępca umyślnie doprowadzili do zorganizowania pobytu harcerzy z Łodzi w niewłaściwy sposób. Zdaniem śledczych nie zachowali zasad bezpieczeństwa, nie panowali również nad podopiecznymi podczas ewakuacji obozu. Nie przeprowadzano próbnych alarmów, nie było wyznaczonych dróg ewakuacyjnych. Tym samym narażono harcerzy na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia.
GROZI MU 5 LAT WIĘZIENIA
– Dziś zarzut przedstawiono zastępcy komendanta obozu w Suszku Włodzimierzowi D. Mężczyzna nie przyznał się do winy. Komendant obozu uczestniczy obecnie w rejsie i ma się stawić w prokuraturze w marcu. Prokurator prowadząca sprawę przeprowadzi wtedy czynności z jego udziałem i przedstawi takie same zarzuty – poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Słupsku Paweł Wnuk. Podejrzanemu grozi do pięciu lat więzienia.
Zarzut niedopełnienia obowiązków usłyszał już urzędnik Starostwa Powiatowego w Chojnicach, który nie przekazał alertu pogodowego ostrzegającego o nadchodzącym załamaniu pogody i możliwym huraganowym wietrze.
Do tragedii doszło w sierpniu 2017 roku. Nawałnica spowodowała śmierć pięciu osób, zniszczyła około 45 tysięcy hektarów lasu.
Przemysław Woś/pOr