Urzędnicy o nim nie wiedzieli, ale… korzystali z internetu, który był nim dostarczany. Ciąg dalszy „afery światłowodowej”

Słupscy urzędnicy twierdzą, że nie wiedzieli o położeniu siedmiu kilometrów nielegalnego światłowodu. Mimo to podpisali umowę na dostawę z niego sygnału internetowego dla Zarządu Infrastruktury Miejskiej. Radni chcą powołać zespół kontrolny do zbadania „afery światłowodowej”. W piątek z takim wnioskiem do rady miasta zwróciła się komisja rewizyjna.

Wicedyrektor Zarządu Infrastruktury Miejskiej w Słupsku Janina Golczyk przyznała, że nie wie, ile światłowodów jest położonych w mieście i ile samorząd stracił na niepobieraniu opłat za zajęcia pasa drogowego.

– Nikt tego nie inwentaryzował – przyznała wicedyrektor podczas obrad komisji rewizyjnej. 

PRZESŁUCHANIE KOMISJI

– Jak to się stało, że nie skojarzyliście państwo dostaw internetu do państwa firmy i światłowodu obok siedziby ZIM, o którym nie widzieliście? – pytał przewodniczący komisji rewizyjnej i radny PiS Łukasz Jaworski.

– Światłowody kładzione są od lat. Nie wiem, czy oni mają po tym kablu, czy po innym. Czy państwo jesteście w stanie to stwierdzić? Nie jesteśmy właścicielem mediów. Mamy tylko decyzje na lokalizacje, umieszczenie urządzeń i wystawienie opłat. Nie wiem, jakimi ulicami idą światłowody każdej z firm – tłumaczyła Janina Golczyk. 

WŁASNY KANAŁ TELETECHNICZNY

Przy okazji okazało się, że spółka nie tylko położyła nielegalny światłowód, ale również wybudowała własny kanał teletechniczny wzdłuż nowego przebiegu drogi krajowej numer 21 w Słupsku. 

Wicedyrektor ZIM podkreśliła, że wysłano wniosek do Urzędu Skarbowego o zajęcie należności za położenie nielegalnego światłowodu wzdłuż miejskiego ringu. Kwota opiewa niemal na 200 tys. zł. Sprawę bada Prokuratura Okręgowa w Słupsku.

Przemysław Woś/mkul

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj