Narasta problem z kłusownikami w okolicach Słupska. „To zwykli złodzieje” [POSŁUCHAJ]

Co najmniej kilkudziesięciu kłusowników nielegalnie odławia ryby w okolicach Słupska. To szacunki Polskiego Związku Wędkarskiego. Proceder nasila się jesienią podczas tarła troci i łososi.

– Trzeba nazwać sprawy po imieniu. Kłusownik to po prostu zwykły złodziej – mówił Zdzisław Ardzijewski, prezes Polskiego Związku Wędkarskiego w Słupsku, który był gościem miejskiego programu Radia Gdańsk.

– Wciąż w części naszego społeczeństwa jest przyzwolenie na kłusowanie. Znamy w większości tych ludzi, którzy po prostu kradną. Jak nie będzie ryb, będą kradli coś innego. Oni są coraz lepiej wyposażeni w lornetki z noktowizorem czy w sprzęt, który ich ostrzega o nadejściu strażników – dodał prezes Polskiego Związku Wędkarskiego w Słupsku. 

NIEZNIKAJĄCY KŁOPOT

Ponadto Zdzisław Ardzijewski mówił, że kłusownicy nie znają umiaru, a ich kradzież nie kończy się tylko na złapaniu jednej ryby. Dodał także, że służby nie są w stanie upilnować każdego fragmentu rzeki.

– To nie jest kwestia złapania jednej ryby. Oni jak idą po ryby, to na przykład po kilkadziesiąt czy sto kilogramów troci. To są już spore pieniądze. Mamy Państwową Straż Rybacką i Społeczną Straż Rybacką, współpracujemy ze Strażą Graniczną i policją, ale nie jesteśmy w stanie upilnować każdego fragmentu rzeki. Udało się wyeliminować kłusownictwo z wód stałych, ale z rzekami mamy kłopot. Szczególnie teraz, w okresie tarła, gdy troć jest bardzo łatwym łupem dla kłusowników. Co roku udaje nam się złapać jednego czy dwóch kłusowników, ale to kropla w morzu – tłumaczył Zdzisław Ardzijewski.

ZŁAPANI NA GORĄCYM UCZYNKU

W miniony piątek policja w Ustce zatrzymała na gorącym uczynku 34-letniego mężczyznę, który nielegalnie łowił ryby. Znaleziono przy nim jedenaście „skłusowanych” troci.

Posłuchaj całej rozmowy ze Zdzisławem Ardzijewskim:

Przemysław Woś/mkul

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj