Powstaje plan usunięcia zwierząt z terenu bazy w Redzikowie. Zagrażają instalacjom, są wychudzone i coraz słabsze

Najpierw próba odłowienia, potem być może odstrzał. Wojsko i myśliwi ustalają plan usunięcia około setki zwierząt z terenu amerykańskiej bazy w Redzikowie. Chodzi o jelenie, sarny, dziki, borsuki i lisy, które, zdaniem wojskowych, zagrażają instalacjom militarnym na terenie bazy. Protestują ekolodzy.

Rzecznik Batalionu Ochrony Bazy w Redzikowie kapitan Paweł Sebzda podkreśla, że uwagi zgłasza również strona amerykańska. – Zwierzęta są tu od początku, od czasu, gdy baza powstawała. Nie ma żadnych dziur w płocie. Stanowczo dementuję takie informacje, jak również te, że żołnierze będą strzelali do zwierząt. Nie takie jest nasze zadanie. Zwierzęta muszą być usunięte, zagrażają zarówno funkcjonowaniu bazy, której status jest szczególny, jak i instalacjom wojskowym i samym żołnierzom – podkreśla rzecznik Batalionu Ochrony Bazy w Redzikowie.

NIE MAJĄ WARUNKÓW DO ŻYCIA
 

Teren bazy tarczy antyrakietowej ma powierzchnię ponad czterystu hektarów. Łowczy Okręgowy w Słupsku Michał Pobiedziński podkreśla, że zwierzęta trzeba odłowić, bo na zamkniętym terenie nie mają właściwych warunków do życia.

– Sytuację znamy z relacji osób, które oceniały kondycję tych zwierząt. Baza pokarmowa na terenie jednostki wojskowej jest słaba. Zwierzęta mają niską wagę. Normalnie jeleń powinien ważyć do 150 kg. Według oceny specjalistów, zwierzęta przebywające tam, ważą maksymalnie do 80 kg. Ponadto, z uwagi na małą populację, zwierzęta krzyżują się między sobą i w związku z tym rodzą się coraz słabsze osobniki – dodaje łowczy okręgowy.

EKOLODZY PROTESTUJĄ
 

Przeciwko planom wojska protestują ekolodzy. Ich zdaniem administracja wojskowa, zamiast odłowić zwierzęta, skupi się na ich zastrzeleniu. A najlepiej zwierzęta zostawić w spokoju.

– Jest to bardzo radykalny pomysł wojskowych. W ogóle przyzwyczailiśmy się do tego, że jeżeli jest jakiś konflikt z przyrodą, to najłatwiej jest wyciąć, zastrzelić, wygonić. Trzeba pamiętać, że zwierzęta tam były i to naszym obowiązkiem jako ludzi, jest zabezpieczenie się przed działaniem zwierząt, a nie stosowanie takich radykalnych metod – mówi Wojciech Bagiński, lokalny koordynator WWF Polska. Na usunięcie zwierząt zgodę wydał sejmik województwa pomorskiego.

– Nie przemawiają się do mnie środki, które chce się zastosować. Odłowienie i wywiezienie zwierząt jeszcze możemy przyjąć, nie wierzę, że to jest niemożliwe. Sprzeciwiamy się odstrzałowi zwierzyny – dodaje.

Na usunięcie zwierząt zgodę wydał sejmik województwa pomorskiego.

POSŁUCHAJ MATERIAŁU:

 

 

Przemysław Woś/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj