Mają dbać o bezpieczeństwo, a podobno śpią. Co tak naprawdę robią pracownicy pilnujący kładki przez Motławę? [SOS REPORTERZY]

Zamiast dyżurować oraz pilnować obiektu, smacznie śpią i to podobno za przyzwoleniem kierownika. Otrzymują za to wynagrodzenie z kieszeni podatników. Taka zaskakująca sytuacja ma miejsce na kładce przez Motławę na Ołowiankę w Gdańsku. Naszemu reporterowi udało się dotrzeć do jednego z pracowników (proszącego o anonimowość), który zgodził się ujawnić proceder.

– Pracownicy kładki po prostu śpią na zmianach. Przez to w zeszłym roku jedna tragedia miała już miejsce. Mężczyzna skoczył z kładki do Motławy i utopił się. Niezależnie od przyczyn, gdy pracownicy powinni patrolować kładkę, to spali. Jej pilnowanie jest w zakresie ich obowiązków. Mamy do tego monitoring i nagłośnienie. Tę osobę można było uratować lub szybciej wezwać pomoc. Codziennie na zmianach są po dwie osoby. W obecnym okresie wygląda to tak, że zmiana nocna przychodzi i po prostu kładzie się spać – tłumaczy pracownik.

OBOWIĄZKÓW BARDZO NIEWIELE

W okresie zimowym kładka jest cały czas zamknięta. Mogą z niej korzystać piesi, a otwiera się jedynie wtedy, gdy większe jednostki chcą przepłynąć.

– Latem mamy konkretny harmonogram podnoszenia. Obecnie dzieje się tak tylko na wezwanie jednostek. Kiedyś zdarzyło się, że nie była ruszana przez miesiąc. O natychmiastowe podniesienie kładki poprosić mogą jednostki ratunkowe, ale taka sytuacja nie miała miejsca ani razu do tej pory. Pozostałe jednostki muszą to zgłosić z przynajmniej półgodzinnym wyprzedzeniem – wyjaśnia informator Radia Gdańsk.

– We wrześniu, kiedy wspomniana tragedia miała miejsce, to pracownicy powinni pełnić nadzór. Zamiast tego spali. Na kładkę przychodziła rodzina tego mężczyzny. Próbowali dowiedzieć się czegoś więcej, zobaczyć chociaż monitoring. Nie mogliśmy na to pozwolić. Sam kierownik przyszedł na kładkę, zgrał obraz i sprawa się właściwie zamknęła. Do tej pory nie ma żadnej informacji, co działo się dalej. O tragedii pracownicy zorientowali się dopiero rano i to tylko dlatego, że przy terenie kładki pojawiły się służby. To było po 4-5 godzinach. Do tamtej pory tamten człowiek nie otrzymał żadnej pomocy. Gdybyśmy zareagowali, to jestem przekonany, że by żył. Mamy dwa koła ratunkowe i odpowiednie narzędzia, żeby takim ludziom pomóc. Tak się jednak nie wydarzyło. Tonący nie otrzymał nawet szansy na uratowanie – dodaje.

ŁÓŻKO I TRZY MATERACE

– Pracownicy mogą spać bez problemu. Zostało nawet zamontowane łóżko. Na dzień jest składane, a nocą można je rozłożyć. Musieliśmy mieć na to pozwolenie kierownika, gdyż była to ingerencja w konstrukcję kładki. Do tego mamy jeszcze trzy materace. Nigdy w nocy nie było żadnej kontroli, w dzień są tylko wizyty. A tu wystarczy tylko przejrzeć monitoring, wszystko tam widać – informuje pracownik.

Są też zastrzeżenia do stanu technicznego kładki. – My, jako operatorzy kładki, nie mamy odpowiednich uprawnień, żeby dokonywać jakichkolwiek napraw i zmian. Jesteśmy tam tylko po to, żeby ją podnosić i opuszczać. Przy opadach nie da się zejść na poziom minus dwa, gdzie znajduje się silnik, czyli całe serce kładki. Drabina, która tam prowadzi jest zalewana wodą. Przy silniejszych opadach pod wodą jest także sam silnik. Musi chyba dojść do jakiejś tragedii, bo byliśmy wręcz zmuszani, żeby tam nie schodzić – alarmuje.

STRATA PIENIĘDZY

Jaki więc ma cel dyżur nocny na kładce? – To strata pieniędzy podatników. Przy tej okazji możemy wspomnieć o systemie chłodzenia, który jest bardzo potrzebny latem. Tyle, że się zapycha i nie działa. Wszystko jest przełączane na chłodzenie miejskie, które kosztuje kilkanaście tysięcy miesięcznie – zaznacza anonimowy pracownik.

Kładką zarządza Gdański Zarząd Dróg i Zieleni. Radio Gdańsk zgłosiło się o komentarz w tej sprawie. Na pytania zadane mailem otrzymaliśmy odpowiedź, iż rzecznik jest na urlopie. Po jakimś czasie dostaliśmy jednak komentarz. Jego treść załączamy poniżej.

KOMENTARZ GZDiZ DOTYCZĄCY KŁADKI NA OŁOWIANKĘ

W myśl zapisów zawartych w Rozporządzeniu Ministra Pracy i Polityki socjalnej w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy na stanowiskach wyposażonych w monitory ekranowe pracodawca zobowiązany jest zapewnić pracownikom:

1) łączenie przemienne pracy związanej z obsługą monitora ekranowego z innymi rodzajami prac nie obciążającymi narządu wzroku i wykonywanymi w innych pozycjach ciała – przy nieprzekraczaniu godziny nieprzerwanej pracy przy obsłudze monitora ekranowego lub

2) co najmniej 5-minutową przerwę, wliczaną do czasu pracy, po każdej godzinie pracy przy obsłudze monitora ekranowego.

Zgodnie z przepisami operatorom kładki na Ołowiankę, podczas wykonywania swoich obowiązków przysługuje przerwa w pracy.

By pracownicy mogli z takiej przerwy skorzystać, w pomieszczeniu operatorów kładki zorganizowane zostało miejsce do wypoczynku, dzięki któremu operator może podczas przerwy odpocząć. Miejsce to nie służy jednak do spania, a kierownictwo Działu Utrzymania Tunelu Drogowego i Obiektów Zwodzonych nie stwierdziło przypadków zaśnięcia pracowników podczas nocnej służby. Incydenty takie nie były również zgłaszane przez samych operatorów. Tym niemniej przyjrzymy się uważnie pracownikom i ich zachowaniu w miejscu pracy.

Głównym zadaniem operatorów jest przeprowadzanie procedury zwodzenia kładki na Ołowiankę (opuszczania i podnoszenia przęsła kładki) zgodnie z zasadami bezpieczeństwa. Jest to zadanie bardzo odpowiedzialne, wymagające od operatorów koncentracji i umiejętności podejmowania natychmiastowych reakcji w sytuacjach niosących ryzyko niebezpieczeństwa. Zwodzenie kładki na Ołowiankę odbywa się zarówno w dzień, zgodnie z harmonogramem, oraz w nocy na prośbę jednostek pływających. Warto podkreślić, że w tym roku kładka zwodzona była 3151 razy i przepłynęło pod nią 14 398 jednostek pływających. W przypadku wystąpienia sytuacji niebezpiecznych operatorzy na bieżąco na nie reagują zgodnie z opracowaną na tę okoliczność „Procedurą informowania o zdarzeniach i awariach Kładki Zwodzonej na Wyspie Ołowianka”. Pracownicy zapewniali pierwszą pomoc w przypadkach zasłabnięć czy potknięć, które kończyły się urazami. Operatorzy nie posiadają jednak specjalistycznych umiejętności i doświadczenia ratowniczego, które umożliwiłoby bezpieczne niesienie pomocy osobom tonącym.

Odnośnie zasygnalizowanych problemów technicznych, to na początku funkcjonowania kładki odnotowano usterki, które zostały usunięte w ramach gwarancji. Obecnie kładka jest sprawna technicznie, a zdarzające się usterki pojawiają się sporadycznie i nie mają wpływu na jej bezpieczne działanie. Wskazana usterka polegająca na nieszczelności klapy rewizyjnej została zgłoszona do gwaranta. W ramach gwarancji przeprowadzona została naprawa polegająca na wymianie uszczelki, co skutecznie rozwiązało problem przecieków.

Na ile poprawi się bezpieczeństwo? Czy uda się zapobiec kolejnej tragedii w tym miejscu? Pozostaje nam na to liczyć.

 

Posłuchaj materiału:

 

  

Czekamy na Państwa propozycje tematów do audycji. Czym jeszcze powinniśmy się zająć? Nasz mail to: sosreporterzy@radiogdansk.pl.

 

Grzegorz Armatowski/pb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj