400 tys. zł odszkodowania dla Andrzeja Gwiazdy za internowanie w stanie wojennym. Jest decyzja gdańskiego sądu

400 tysięcy złotych otrzyma Andrzej Gwiazda za internowanie w stanie wojennym. Sąd Apelacyjny w Gdańsku utrzymał w mocy wyrok Sądu Okręgowego w Gdańsku. Były działacz „Solidarności” domagał się 2 milionów złotych. 14 lipca Sąd Okręgowy w Gdańsku zdecydował, że działaczowi opozycji antykomunistycznej należy się 400 tysięcy złotych. Wcześniej sąd przyznał Andrzejowi Gwieździe 25 tysięcy złotych. Pełnomocnicy działacza wnieśli apelację, która została rozpoznana 9 grudnia przez Sąd Apelacyjny w Gdańsku. Sąd utrzymał w mocy zaskarżony wyrok, kosztami postępowania odwoławczego obciążając Skarb Państwa.

„ZOSTAŁA ZŁAMANA KONSTYTUCJA”

Uzasadniając wyrok sędzia Włodzimierz Brazewicz powiedział, że zasługi Andrzeja Gwiazdy i doprowadzenie do zdarzeń, które miały miejsce w sierpniu 1980 roku oraz cała jego późniejsza działalność „jest rzeczą bezsporną i należy się za to najwyższy szacunek”. Przypomniał także, że Gwiazda stwierdził, że wprowadzenie stanu wojennego było aktem bezprawia, jako złamanie ówczesnej konstytucji.

– To, co dwa tygodnie temu zrobiło na sądzie chyba jedno z największych wrażeń, to słowa, które powiedział pan Gwiazda przed sądem, kiedy poprosiliśmy o to, aby się ustosunkował do apelacji, do wyroku sądu okręgowego w Gdańsku. (…) Byliśmy świadkami na tej sali opowiadania o największych dramatach, ale przyznam się, co najmniej ja, że pierwszy raz spotkałem się z wypowiedzią osoby, która mogłaby dużo czasu poświęcić na to, ile cierpień doznała, aby w ostatnim słowie na temat swoich cierpień nie powiedziała ani jednego zdania, tylko wypowiedziała się, że największa dolegliwością było to, że została złamana konstytucja. Że Polacy są legalistami i tego złamania konstytucji nie tolerują i że to wszystko, co robił pan Andrzej Gwiazda, to robił w obronie konstytucji i świadomość tej niemożliwości obrony konstytucji w czasie pobytu w internacji przez 374 dni była tym, co mu najbardziej doskwierało. Jest to element, z którym co najmniej ja, jako dość długo rozpoznający te sprawy, spotkałem się w swojej karierze zawodowej, chyba nawet pierwszy raz, i zrobiło na nas ogromne wrażenie – powiedział sędzia Brazewicz.

W ocenie sądu apelacyjnego kwota 425 tysięcy złotych jest kwotą, która nie jest symboliczna ani nadmiernie wysoka. Sąd wypomniał pełnomocnikom odnoszenie się do innych spraw, w tym sprawy Tomasza Komendy – co uznał za niestosowne. Jako przykład podał sprawę, w której człowiek przebywający przez 10 lat od roku 1945 w koloniach karnych na Syberii na skutek rosyjskiego wyroku otrzymał, a właściwie jego spadkobiercy, 740 tysięcy złotych.

Reprezentująca Andrzeja Gwiazdę radca prawny Anna Bufnal powiedziała dziennikarzom, że zasądzona kwota jest „kwotą godną, zauważalną i można powiedzieć godziwą”, chociaż zdaniem pełnomocników działacza „mogłaby jeszcze w pełniejszej mierze uczynić zadość krzywdzie i cierpieniu”.

„WARTO WYSTĘPOWAĆ O ZADOŚĆUCZYNIENIE”

– Sąd powiedział, że na sadzie zrobiło wrażenie to, iż odwołał się pan Andrzej Gwiazda do praworządności i do konstytucji. Ja pamiętam, że kiedy pan Andrzej relacjonował nam, co dla niego było najważniejsze, duże wrażenie na nas zrobiło powołanie się na osoby, które pozostały na wolności i którymi nie mógł w sposób należyty zaopiekować się, nie mógł być razem z nimi. To poczucie rozłąki było dla niego bardzo trudne – mówiła Anna Bufnal i dodała: – W dalszym ciągu jest wiele osób, które były internowane i nie uzyskały żadnej rehabilitacji finansowej, prawnej, ekonomicznej. Nie uzyskały rekompensaty za krzywdy i czas, w którym były internowane. Ta sprawa pokazuje, że warto dążyć do rehabilitacji, warto występować o zadośćuczynienie, odszkodowanie.

Przypomniała, że w latach 90. ubiegłego wieku istniały ustawowe ograniczenia, natomiast sprawa Andrzeja Gwiazdy pokazuje, że uzyskane wówczas kwoty nie muszą być kwotami ostatecznymi i można ubiegać się o ich uzupełnienie.

Andrzej Gwiazda urodził się 14 kwietnia 1935 roku. W 1978 roku był współzałożycielem Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża. W sierpniu 1980 roku był inicjatorem strajku w zakładzie „Elmor”. Został wówczas członkiem Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Stoczni Gdańskiej. Został internowany w dzień ogłoszenia stanu wojennego w Strzebielinku koło Wejherowa. Potem trafił do aresztu śledczego w Warszawie-Białołęce. Więziony był do 22 grudnia 1982 roku.

 
Piotr Puchalski
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj