W Bazylice Mariackiej odbyła się msza św. w intencji powstańców warszawskich

(fot. Daniel Słoboda / KFP)

W niedzielę w południe w Bazylice Mariackiej w Gdańsku odbyła się msza święta w intencji zmarłych i żyjących powstańców warszawskich i kombatantów. – Powstanie to jest jednym z najbardziej tragicznych faktów najnowszej historii Polski – mówił jego uczestnik, prof. Jerzy Grzywacz.

Prezes Okręgu Pomorskiego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej i uczestnik powstania warszawskiego prof. Jerzy Grzywacz powiedział w niedzielę podczas mszy św. w intencji zmarłych i żyjących powstańców warszawskich, że powstanie to było podjęte z bardzo szlachetnych pobudek.

– Chodziło o to, żeby wyzwolić stolicę Polski własnymi, polskimi siłami. Powstanie to jest jednym z najbardziej tragicznych faktów współczesnej, najnowszej historii Polski. Zginęło, a właściwie większość została zamordowana przez siepaczy hitlerowskich, ponad 200 tys. ludzi. Przy czym, muszę to wyraźnie podkreślić, już we wrześniu armia radziecka zajęła prawobrzeżną część Warszawy – Pragę. Mimo że powstańcy walczyli nadal, nie pomogła – mówił prof. Grzywacz i dodał, że w pewnym sensie ta tragiczna rzecz, jaką było powstanie warszawskie ma dwóch sprawców – Niemcy hitlerowskie i Związek Radziecki.

– Dzisiaj po 78 latach w naszym województwie żyje jeszcze kilkunastu zarejestrowanych powstańców warszawskich w wieku od 94 lat – najmłodszy, aż do 104 lat – najstarszy – powiedział prof. Grzywacz.

„TRZEBA COŚ TAM DAĆ DO WNĘTRZA”

Proboszcz Bazyliki Mariackiej ks. Ireneusz Bradtke podczas mszy przypomniał świadectwo kapelana AK jezuity ks. majora Józefa Warszawskiego.

– On w swoich wspomnieniach napisał takie słowa: 16 października ppłk. Jan Mazurkiewicz „Radosław” pyta mnie, „a msza niedzielna będzie jutro? Księże kapelanie, potrzebny jest znowu jakiś zastrzyk, ustają moje chłopaki. Trzeba coś tam dać do wnętrza. Człowiek nie jest tylko cielskiem. Nie poradzimy inaczej” – czytał wspomnienia powstańczego kapelana ks. Bradtke i dodał, że żołnierze po mszy i odśpiewanym „Boże coś Polskę” wychodzili „promieniści”, pełni jak gdyby wiedzy o tajemnicy wielkopiątkowej przegranej, za której fiaskiem i pośmiewiskiem dostrzegli blask graniczący z nieśmiertelnością.

Ks. Bradtke podkreślił, że świadectwo kapelana pokazuje również świadomość dowódcy, jak ważne było w tych trudnych i dramatycznych chwilach spotkanie z Bogiem, spotkanie we wspólnocie.

Jak mówił proboszcz Bazyliki Mariackiej, „to dodawało im wiary, to dodawało im nadziei”.

PAP/aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj