„Sopocka Borowina”. Wydzielające odór glony odstraszają od plaży i morza turystów i mieszkańców

(Fot. Radio Gdańsk/Bartosz Stracewski)

Błękitne niebo, czysta woda i niemal biały piasek na plaży – tak na pocztówkach wygląda sopocka plaża, zachęcając do kąpieli w Bałtyku. W rzeczywistości tegoroczny sezon kąpielowy upływa pod znakiem wszechobecnych glonów. Te gniją i wydzielają nieprzyjemną woń, ale dla wielu osób nie to jest najgorsze.

Od jednego do nawet kilku metrów w głąb morza ciągnie się łacha ciemnej substancji, która unosi się w wodzie. „Sopocka Borowina” z daleka wygląda jak błoto, jednak w rzeczywistości to glony, które oderwały się od morskiego dna i przypłynęły do brzegu. To właśnie wyrzucone przez fale na brzeg morskie rośliny, gnijąc, wydają z siebie nieprzyjemny zapach. W sezonie letnim każdego dnia z plaży zbieranych jest nawet 40 ton martwych roślin.

KĄPIEL WŚRÓD GLONÓW

– Mamy do czynienia z dwoma rodzajami glonów – tłumaczy p.o. dyrektora MOSiR Sopot Grażyna Dobrzyńska. – Tak zwanymi nitkowatymi, które są długie, łatwo je zebrać i z tym jakoś sobie radzimy. Drugi rodzaj to glony rozdrobnione, resztki po glonach no i resztki roślin, które spływają do Zatoki Gdańskiej razem z wieloma rzekami.

(Fot. Radio Gdańsk/Bartosz Stracewski)

Substancja, która konsystencją przypomina pulpę, wymyka się wszystkim zastosowanym do tej pory metodom zbierania. Rośliny są tak drobne, że nie zatrzymuje ich nawet drobne sito specjalnej maszyny. W efekcie ci, którzy chcą się wykąpać, muszą przejść przez warstwę zmielonych wodorostów, co nie jest przyjemne i budzi obawy o zdrowie.

– To naprawdę obrzydliwe – mówi jedna z plażowiczek, która na wakacje do Sopotu przyjechała z dwuletnią córką. – Ja się nie wykąpię, bo już samo wejście do wody nie jest przyjemne. Śmierdzi, przykleja się do skóry, nie wiadomo co w tym jest. Na kąpiel pojadę chyba do Gdańska, nie będę ryzykować – dodaje kobieta.

SANEPID: JEST BEZPIECZNIE

Sopocka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna co tydzień bada jakość wody na sopockich kąpieliskach morskich, reaguje też na sygnały od mieszkańców i turystów zaniepokojonych widokiem tego, co pływa w wodzie. Jednak mimo brzydkiego zapachu i wątpliwej konsystencji, wodno-glonowa zupa nie stanowi zagrożenia dla zdrowia.

(Fot. Radio Gdańsk/Bartosz Stracewski)

– Jak dotąd, a wodę badamy przynajmniej raz w tygodniu, nie mieliśmy żadnych wyników negatywnych. Żadnych takich wskazań, które dyskwalifikowałyby kąpielisko – zapewnia Anna Kapuścińska, dyrektor sopockiego sanepidu i specjalistka pierwszego stopnia z higieny i epidemiologii. – Wszystkie wyniki są w normie – zapewnia.

Służby sanitarne przyznają jednak, że problem jest znany i widoczny gołym okiem – chociażby w trakcie badań jakości wody, których jednym z elementów są tak zwane „badania organoleptyczne”. Niestety żadne przepisy nie regulują ilości materiału roślinnego, który w wodzie może się unosić.

– Jeśli chodzi o ilość tej „borowiny” w wodzie, jak potocznie nazywają to ludzie, to nie jest to normowane – mówi Anna Kapuścińska. – Niestety, trzeba przez to przejść wchodząc do wody, ale my nie zaobserwowaliśmy, żeby woda, poza tymi glonami, była zanieczyszczona. Parametry wody, określone w rozporządzeniu, są spełniane – zapewnia.

POTRZEBNA EDUKACJA?

Dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Sopocie przekonuje, że potrzebna może być większa edukacja morska – szczególnie dla osób, które nad Bałtyk przyjeżdżają jedynie na jakiś czas.

– Trzeba edukować turystów, żeby się nie bali. Woda jest badana, wyniki tych badań publikowane są zarówno na stronie naszej jak i sanepidu. Każdy może się z nimi zapoznać, jeśli ma jakieś wątpliwości – tłumaczy dodając, że w tym roku obserwowany jest wyjątkowo niski stan wody w morzu. Inna jest też specyfika plaż przy otwartym morzu, a inna w Zatoce Gdańskiej. – Zatoka jest zlewnią wielu rzek z Polski i to – niestety – też prowadzi do zwiększonej ilości materiału zielonego w wodzie – kwituje.

(Fot. Radio Gdańsk/Bartosz Stracewski)

NAJPROŚCIEJ PRZENIEŚĆ RĘCZNIK

Sopoccy urzędnicy, pod koniec sierpnia, testować będą już czwartą maszynę do zbierania pozostałości roślin ze strefy brzegowej. Jej producent deklaruje, że powinna ona poradzić sobie ze skutecznym zbieraniem, filtrowaniem i odsączaniem glonów. Problem w tym, że poprzednie trzy urządzenia – mimo nadziei i obietnic – z tym zadaniem sobie nie poradziły.

Dlatego najprościej jest…unikać glonów. Wolna od zanieczyszczeń jest zazwyczaj północna część plaż w kierunku Gdyni (wejścia 1-4) oraz część na południe od wejścia numer 24 w stronę Jelitkowa i Brzeźna. Dlatego tym, którzy mają obawy, sanepid i zarządzający kąpieliskiem MOSiR proponują przeniesienie ręcznika w inne miejsce.

Bartosz Stracewski/mm

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj