Organizatorom koncertu, w czasie którego zginął Adamowicz, grozi więzienie. Koniec procesu

(Fot. Radio Gdańsk/Grzegorz Armatowski)

Koniec procesu w sprawie niewłaściwej organizacji koncertu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy 13 stycznia 2019 roku. To wtedy Stefan W. dostał się na scenę i ugodził nożem prezydenta Gdańska. Paweł Adamowicz zmarł dzień później w szpitalu. Za narażenie uczestników koncertu na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia odpowiadają dwaj policjanci, urzędnik wydziału gospodarki komunalnej, właściciel i dyrektor nieistniejącej agencji ochrony „Tajfun” oraz dwie osoby z Regionalnego Centrum Wolontariatu.

Jak podkreślał w mowie końcowej prokurator Michał Kroplewski, podczas imprezy nie zapewniono bezpieczeństwa, a ochroniarzami byli przypadkowi ludzie. – Te osoby w zasadzie zostały zatrudnione przez komunikator Messenger. Pracodawca wcześniej w ogóle nie widział ich na oczy. Kryterium wyboru było to, czy ktoś był ubrany na ciemno, bo osoby, które nie były tak ubrane, były odrzucane, bo nie pasowały do kolorystyki ubioru firmy ochroniarskiej – wskazywał.

Adwokat Łukasz Isenko, obrońca szefa byłej agencji ochrony „Tajfun”,  przyznał, że wystąpiły pewne nieprawidłowości. – Natomiast pytanie w tym procesie, na które sąd powinien odpowiedzieć, jest takie: czy te niedociągnięcia, nieprawidłowości skutkowały takim stanem, że uczestnicy tej imprezy byli bezpośrednio zagrożeni? – twierdził.

WYROK – JESZCZE W TYM MIESIĄCU

Gdański sąd ogłosi wyrok w tym procesie 27 lutego. Prokurator Michał Kroplewski wniósł dla wszystkich oskarżonych o wyroki w zawieszeniu, karę grzywny i zakazy wykonywania zawodów odpowiednich dla ich profesji. Jak mówił, uchybień było sporo.

– Przesłuchaliśmy ponad stu świadków i z tych zeznań, ale też z zabezpieczonej dokumentacji wynika jednoznacznie, że impreza była przeprowadzona w sposób nieprawidłowy. Nie była w sposób dostateczny zabezpieczona. biegły z zakresu bezpieczeństwa powiedział, że koncert powinien się odbyć w warunkach ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, zaś odbył się w zupełnie innym trybie – wskazywał prokurator.

– Uchybienia, na które powołuje się prokuratura, mają charakter wyłącznie formalny i jest brak związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy ewentualnymi uchybieniami a spowodowaniem bezpośredniego zagrożenia dla życia i zdrowia uczestników – mówił z kolei obrońca jednego z organizatorów koncertu, adwokat Maciej Żerański.

Wszyscy obrońcy wnosili o uniewinnienie. Oskarżonym grozi 5 lat więzienia.

Grzegorz Armatowski/MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj