Wyrok w sprawie organizacji koncertu, podczas którego zabito Pawła Adamowicza. Dwie osoby skazane

(fot. Radio Gdańsk/Grzegorz Armatowski)

Były właściciel agencji ochrony „Tajfun” i jej były dyrektor skazani w procesie dotyczącym niewłaściwej organizacji koncertu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, podczas którego Stefan W. zadał śmiertelne ciosy nożem prezydentowi Gdańska. Pozostali oskarżeni, a więc dwaj policjanci, gdański urzędnik oraz dwie osoby z regionalnego centrum wolontariatu – zostali uniewinnieni.

Sąd Rejonowy w Gdańsku skazał Gracjana Z. na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata, a Dariusza S. na pięć miesięcy, również w zawieszeniu na dwa lata. Uznał, że obaj oskarżeni nieumyślnie narazili uczestników koncertu WOŚP na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia.

BŁĘDY OSKARŻONYCH

Sędzia Anna Jachniewicz w uzasadnieniu wyroku skazującego Gracjana Z. i Dariusza S. wskazała, że oskarżeni byli odpowiedzialni za błędy związane z niewłaściwym zabezpieczeniem imprezy, m.in. za złe rozmieszczenie służb porządkowych, brak przeprowadzenia wymaganego przepisami szkolenia czy zatrudnianie osób niewykwalifikowanych.

– Oskarżeni, prowadzący de facto wspólnie agencję ochrony, musieli wiedzieć, jakie wymogi stawia prawo. Mimo to zostały one przez nich zignorowane. Sąd rozumie, że ignorowanie takich wymogów pewnie odbywa się w całym kraju, bo takie są realia. Zleca się ochronę imprez firmom, które dają najniższą cenę i firmy, tnąc koszty, zatrudniają osoby nieprzygotowane, nieprzeszkolone, nieposiadające wymaganych prawem uprawnień. Do czasu nieszczęścia, co wydarzyło się w tej sprawie, ale to nie jest usprawiedliwienie – mówiła sędzia.

UNIEWINNIENIE

Uzasadniając wyrok uniewinniający wobec pozostałych pięciu oskarżonych sąd stwierdził, że między działaniem oskarżonych „nie było bezpośredniego związku przyczynowego, ze skutkiem w postaci powstania sytuacji niebezpiecznej dla życia i zdrowia uczestników”. Podobną argumentację sąd przyjął w odniesieniu do działań policjantów oraz urzędnika Zarządu Dróg i Zieleni w Gdańsku, który wydał decyzję zezwalającą na organizację imprezy.

– Trudno też mówić o umyślnym lub nieumyślnym niedopełnieniu obowiązków przez oskarżonego, który miał przed sobą wniosek zawierający, jak przyznał sam biegły, wszystkie elementy, które w planie zabezpieczenia imprezy z punktu widzenia formalnego mieć powinny – dodała sędzia Juchniewicz.

O POŁOWĘ NIŻSZA KARA

Obrońca byłego właściciela agencji ochrony adwokat Łukasz Isenko przyznał, że z pokorą przyjął wyrok sądu. Jak mówił, przeanalizuje z klientem uzasadnienie wyroku. Stwierdził, iż „cieszy się, że sąd podzielił stanowisko obrony, że wina była nieumyślna, czyli że oskarżony nie chciał popełnić tego czynu”.

– Wyrażam też zadowolenie, że sąd wymierzył klientowi karę o połowę niższą, niż żądał tego prokurator – dodał Łukasz Isenko.

„LICZYŁAM NA POZYTYWNY WYROK”

Oskarżona Agnieszka Buczyńska z Regionalnego Centrum Wolontariatu (zgodziła się na podanie pełnych danych osobowych) przyznała, że wyrok przyjęła z dużą ulgą.

– Byłam zawsze przekonana, że dopełniłam wszystkich formalności i zrobiłam wszystko, co było w mojej mocy, żeby to wydarzenie zorganizować dobrze, profesjonalnie. Zaangażowaliśmy ekspertów do przygotowania planów zabezpieczenia, mieliśmy wszystkie niezbędne prawem zgody, także w głębi serca liczyłam na pozytywny wyrok – mówiła Buczyńska.

PROKURATOR ZAPOWIEDZIAŁ APELACJĘ

Wyrok jest nieprawomocny. Prokurator Michał Kroplewski stwierdził, że nie zgadza się z argumentacją sądu i zapowiedział, że w tej sprawie zapewne będzie apelacja.

Prokurator domagał się dla oskarżonych kar w zawieszeniu, grzywien oraz zakazów wykonywania zawodów, a wobec Dariusz S. roku więzienia. Obrońcy wnosili o uniewinnienie.

Posłuchaj:

Grzegorz Armatowski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj