W Gdańsku rozpoczynają się pozimowe naprawy dróg. Mieszkańcy mogą zgłaszać dziury do załatania

Zdjęcie ilustracyjne, (fot. GZDiZ)

Drogowcy wraz z początkiem przyszłego tygodnia zajmą się pęknięciami i ubytkami nawierzchni gdańskich dróg, które pozostawiła za sobą zima. Naprawom podlegać będą również drogi rowerowe, a także chodniki. Lada dzień na ulice wyjadą też zamiatarki, które oczyszczą jezdnie z nagromadzonego po zimie piachu i darni.

Podjęcie działań możliwe jest dzięki stabilniejszej pogodzie. Jak zapewnia rzeczniczka GZDiZ Magdalena Kiljan, chodzi o przeprowadzenie tak zwanych prac utrzymaniowych, które nie powinny wpływać na utrudnienie w ruchu. Bedą trwać po kilka godzin, a zaplanowane zostały poza godzinami szczytu. Lista ulic objętych działaniami ma by aktualizowana na bieżąco na profilu Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni na Twitterze. Na harmonogram wpływ mają również zgłoszenia mieszkańców, które można kierować do Gdańskiego Centrum Kontaktu pod numerem telefonu 58 522 44 500 lub mailowo pod adresem kontakt@gdansk.gda.pl.

DROGI W TYM ROKU AŻ TAK NIE UCIERPIAŁY

U schyłku zimy i wczesną wiosną przeglądy stanu technicznego dróg, chodników i dróg rowerowych są częstsze. Jak podkreśla rzeczniczka GZDiZ, dzieje się tak dlatego, że zimowe warunki pogodowe, w tym różnice temperatur oraz zamarzająca i odmarzająca woda, nie obchodzą się delikatnie z nawierzchnią. To właśnie wtedy ujawnia się najwięcej pęknięć czy ubytków. Te z kolei wpływają na zmniejszone bezpieczeństwo i komfort jazdy autem, rowerem, a także utrudniają pieszym korzystanie z chodników. Mimo wszystko pierwsze tegoroczne kontrole wykazały, że uszkodzeń jest mniej w porównaniu z minionym rokiem. To efekt łagodnej zimy, z jaką mieliśmy do czynienia w ostatnich miesiącach.

ŁATANIE DZIUR METODĄ „NA ZIMNO” I „NA CIEPŁO”

Na początku naprawione zostaną uszkodzenia wpływające na bezpieczeństwo ruchu. Będą one zabezpieczane metodą doraźną, zwaną „na zimno”. Później przy lepszej pogodzie prace zostaną ponowione, tym razem metodą „na ciepło”.

– Atutem tej pierwszej jest możliwość prowadzenia prac nawet przy pogorszeniu pogody – niewielkim mrozie czy opadach deszczu lub śniegu. „Na zimno” naprawimy więc te miejsca, gdzie uszkodzenie na tyle wpływa na bezpieczeństwo ruchu, że nie będziemy mogli czekać na lepszą aurę. Jak wygląda to w praktyce? Gotowa masa asfaltowa ułożona zostanie w miejscu ubytku i ubita. Dzięki temu w krótkim czasie z jezdni, chodnika czy drogi rowerowej można korzystać bez utrudnień. Taka metoda stosowana jest jednak doraźnie i ma charakter tymczasowy – wyjaśnia Kiljan.

– Docelowo tak zabezpieczone uszkodzenie i tak będzie musiało zostać naprawione „na ciepło”. Ta technologia jest z kolei bardziej czasochłonna i wymaga niekiedy wprowadzenia zmian w organizacji ruchu, ale jej efekt jest trwalszy. Ubytek zostaje wycięty z nawierzchni, a w to miejsce wylewana jest warstwa gorącego asfaltu, który po zastygnięciu tworzy zwartą równą powierzchnię – dodaje.

Większość napraw przeprowadzana jest metodą „na ciepło”. Średnio w miesiącu drogowcy zużywają ok. 500-600 ton asfaltu lanego, a zimnej masy asfaltowej tylko 1-2 tony.

Aleksandra Trembicka/am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj