Małżeństwo z Gdańska wyruszy w rowerową podróż dookoła świata. Mają do pokonania 60 tys. km

(Fot. Archiwum prywatne Oli i Marcina Górskich)

Zamierzają pokonać na rowerach 60 tysięcy kilometrów dookoła świata. Zabiorą tylko po cztery sakwy przyczepione do każdego z jednośladów, a w nich znajdą się najpotrzebniejsze rzeczy: przenośne garnki, namiot, ubrania oraz dokumenty. Z takim asortymentem przez najbliższe trzy lata małżeństwo Ola i Marcin Górscy z Gdańska przemierzą tereny od Chorwacji, Grecji i Turcji, po Tajlandię, Australię i Kalifornię.

Para wyruszy 29 kwietnia o godz. 9.00 z mola w Brzeźnie. Choć podkreślają, że nie czują presji, aby trzymać się ściśle planu, i w razie konieczności nie widzą przeciwwskazań, żeby zostać gdzieś dłużej, to trasę zaplanowali szczegółowo, tak by zminimalizować ryzyko pojawienia się w drodze przeszkód.

Przygotowania do wyprawy rozpoczęli około trzech lat temu. Od tego czasu wieczorami po pracy skrupulatnie zapoznawali się z klimatem i pogodą w danym kraju (aby droga była przyjemna i na przykład w Tajlandii nie trafić na porę deszczową), wymaganiami konkretnych krajów dotyczących nabycia i posiadania wiz, a także zbierając oszczędności – na każdy dzień przeznaczą budżet około 90 złotych, nie wliczając kosztów wiz, ubezpieczeń oraz koniecznych transportów lotniczych.

(Fot. Archiwum prywatne Oli i Marcina Górskich)

– Paradoksalnie wydaje nam się, że obecny etap i tempo przed tą podróżą, czyli całe przygotowania i nasz poświęcany czas, okażą się później najbardziej intensywnym okresem – nawet bardziej niż samo wyruszenie w trasę. Tam pozostanie nam już tylko parę czynności, czyli wstać, zjeść, przejechać, zwiedzić coś po drodze i znaleźć miejsce do noclegu – mówi Marcin Górski.

DO ODWAŻNYCH ŚWIAT NALEŻY

Ta decyzja wiązała się z dużymi zmianami w ich życiu. Zrezygnowali z pracy i zakończyli wynajem mieszkania. Wiedzą też, że przez najbliższe kilka lat nie zobaczą na żywo zarówno rodziny, jak i przyjaciół.

– Bardzo ciężko było nam zrezygnować z obecnej pracy, którą bardzo lubimy. Ja w swojej pracuję ponad cztery lata. Z prawie każdym się już znam i bardzo dobrze sobie radzę – tłumaczy Marcin.

– Ja pracuję już w sumie pięć lat w jednym miejscu. Po drodze mieliśmy takie momenty, że zastanawialiśmy się: czy to nam się w ogóle uda i czy to jest realne? Jednak okazało się, że wszystko jest realne, tylko podczas przygotowań potrzebna jest dobra organizacja i dyscyplina – dodaje Ola.

(Fot. Archiwum prywatne Oli i Marcina Górskich)

WSPÓLNA PASJA

To nie ich pierwsza wspólna wyprawa. Para codziennie dojeżdża do pracy rowerem, a rocznie pokonuje około 10 tysięcy kilometrów. Podczas najbliższych podbojów dystans zwiększy się dwukrotnie. Dodatkowo swoje siły testowali między innymi w zeszłym roku podczas podróży do Grecji. Czują się przygotowani i – jak podkreślają – teraz to jest już dla nich przyjemność, a nie wysiłek. Marcin Górski miał bakcyla na punkcie jazdy na rowerze od najmłodszych lat i zaraził tą pasją swoją żonę.

– Gdy byłem nieco grubszą osobą, zalecono mi aktywność fizyczną. Zacząłem jeździć na rowerze i złapałem bakcyla podróżowania i odkrywania nowych miejsc. Podczas jazdy za każdym zakrętem można spotkać coś nowego. Natomiast moja żona w sumie była amatorką i nie jeździła tak dużo do czasu, aż spotkała mnie. To też jest świadectwo, że można swoją formę zbudować i dojść do takiego poziomu, który pozwala pokonywać znaczne dystanse – opowiada.

– Pamiętam, jak w 2015 roku mąż zabrał mnie na Jaśkową Dolinę i musiałam podjechać pod górę. Płakałam, że zaraz umrę, pęknie mi serce – że nie dam rady. Teraz codziennie jeżdżę do pracy na Morenę, myślę o czymś, mija pięć minut i jestem na górze, więc można wszystko osiągnąć – przekonuje Ola.

(Fot. Archiwum prywatne Oli i Marcina Górskich)

DOBRE SŁOWA NA DROGĘ

Niektórzy spojrzą na nich z podziwem, inni może z zazdrością, ale – jak podkreśla małżeństwo – życie ma się jedno i oni chcą przeżyć je najlepiej, jak potrafią. Mieszkańcy Gdańska trzymają mocno kciuki za tę wyjątkową wyprawę.

– Życzę tej parze przede wszystkim życzliwych ludzi po drodze i jak najmniej problemów zwłaszcza z samymi rowerami. To jest postawienie swojego dotychczasowego życia tylko na jeden cel, więc to jest bardzo odważne i myślę, że nie każdy ma takie twarde serducho, żeby zrobić coś takiego – mówi mieszkanka Gdańska.

– Cudownej i niezapomnianej przygody! Sama bardzo lubię podróże i bardzo dużo jeżdżę po świecie. To jest dla mnie takie drugie życie. Ci ludzie mają niesamowitą okazję przeżyć coś przepięknego, co będzie zawsze ich cudowną pamiątką, czego doświadczą wspólnie i nigdy nikt im tego nie zabierze – dodaje inna.

(Fot. Archiwum prywatne Oli i Marcina Górskich)

Okazuje się, że na początek tej podróży przypada również ich pierwsza rocznica ślubu. Będą wtedy w Turcji. Kolejne etapy podróży to Iran, Indie, Tajlandia, Australia, Kalifornia, Meksyk i powrót przez kraje Europy.

Swoją wyprawę będą na bieżąco relacjonować na stronie internetowej >>>TUTAJ.

Posłuchaj całego materiału:

Aleksandra Trembicka/ol

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj