Gdański oddział IPN zorganizował uroczystości w 80. rocznicę Zbrodni Wołyńskiej

(Fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

– Każdy naród ma swoją pamięć i historię – mówił ks. dr Grzegorz Świst w trakcie homilii podczas mszy świętej w intencji ofiar Zbrodni Wołyńskiej w Bazylice św. Brygidy w Gdańsku. Uroczystości zorganizowane przez gdański oddział Instytutu Pamięci Narodowej zaczęły się właśnie od nabożeństwa poświęconego zamordowanym.

Jak przekonywał duchowny, mimo upływu czasu „Moskwa ciągle pretenduje do tego, żeby być stolicą Europy”.

– Papież Paweł VI, który doskonale znał historię, w 1964 roku ogłosił św. Benedykta patronem Europy. To było 59 lat temu, a św. Jan Paweł II w 1981 roku dodał dwóch wielkich patronów Europy Środkowej, Cyryla i Metodego. I wtedy pokazał całej Europie, że ta oddycha zarówno zachodnim, jak i wschodnim płucem. Mówił, że to nie tylko przestrzeń historyczna i geograficzna, ale że zbudowana jest na chrześcijaństwie – przekonywał ks. dr Grzegorz Świst.

Ksiądz Świst przypominał, że we wrześniu tego roku beatyfikowana zostanie rodzina Ulmów, a proces w tej sprawie prowadzony był od 20 lat.

– Ma on pokazać, jak Polacy ratowali Żydów i to przejdzie do historii, bo Polacy są mądrym narodem. Kiedy my teraz wspominamy Rzeź Wołyńską, to przez lata było przecież o tym cicho. Dobrze, że teraz mówimy o tym głośno, bo każdy naród ma swoją pamięć i historię. Żeby mogło być pojednanie pomiędzy ludźmi i narodami, to musi być ono budowane na prawdzie. Polska także ma tego świadomość, że w czasach II Rzeczpospolitej była wielokulturrowa, wielonarodowa i wieloreligijna, ale u nas nigdy nie było żadnych wojen na tle religijnym – przypominał ks. dr Grzegorz Świst.

Według duchownego wspominając masakrę na Wołyniu trzeba przede wszystkim walczyć o przywrócenie nie tylko pamięci o ofiarach, ale też budowanie szacunku do prawdy historycznej.

– Jako ludzie wierzący mamy nie tylko pamiętać, ale też modlić się o to, żebyśmy mieli też świadomość tego, że ofiary tej nieludzkiej ziemi zginęły w strasznych okolicznościach – dodawał.

ZŁOŻONO KWIATY, ZAPALONO ZNICZE

Po mszy świętej uczestnicy nabożeństwa przeszli pod pomnik Pamięci Ofiar Eksterminacji Ludności Polskiej na Wołyniu, znajdujący się na skwerze przy Bazylice św. Brygidy. Tam u stóp pomnika złożono wieńce i zapalono znicze.

– Tak jak jest wyryte na tym pomniku: „Nie o zemstę ale o pamięć chodzi” i po to się zbieramy w tą tragiczną rocznicę, żeby okazać hołd ofiarom. Ale spotykamy się także po to żeby przypominać, że nie odkryto szczątków większości ofiar a sama sprawa nie została załatwiona. Ale potrafimy przy tym wszystkim pomagać Ukrainie w trudnej dla nich sytuacji. Rzeczpospolita stała się dla nich oparciem, a Polacy otworzyli swoje domy i serca żeby pomóc wszyskim potrzebującym – przekonuje Dariusz Drelich, wojewoda pomorski.

– Myślę, że już niedługo będziemy mogli uczynić to wzajemne wybaczenie i będziemy mogli żyć z narodem Ukraińskim w pełnej jedności i pokoju. Ale najważniejsze jest to, że trudna historia nie przeszkadza nam pomagać – dodawał Drelich.

Jak przypominał Krzysztof Drażba, naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji IPN w Gdańsku, czystki etniczne nazywane dziś Zbrodnią Wołyńską trwały od 1939 do 1948 roku. Objęły one swoim zasięgiem siedem przedwojennych województw Polski, które stanowiły prawie 1/4 ówczesnej wielkości kraju.

– Ze względu na okrucieństwo, systematyczne działanie, determinację i bezwzględność sprawców na tą zbrodnię ukute zostało określenie genocidium atrox, czyli ludobójstwo okrutne, straszliwe i bestialskie. Biorąc to wszystko pod uwagę musimy uznać, że jest to trzecie po niemieckim, sowieckim ludobójstwo dokonane na narodzie polskim podczas II Wojny Światowej – wyjaśniał Drażba.

„Przebaczamy, ale musimy dbać o pamięć” dodawał i przypominał, że Polska ma prawo domagać się ekshumacji ofiar i pochowania ich z należnym szacunkiem.

– Na Wołyniu przestało istnieć 1500 z 2500 tysiąca miejscowości, gdzie w 1939 roku mieszkali Polacy. Upamiętnień jest tylko 150 a to pokazuje skalę pracy, jaka jest przed nami. W tej całej zbrodni nie można zapomnieć o ukraińcach sprawiedliwych, którzy ostrzegali przed atakiem lub po nim zapewniali przetrwanie. Znamy 1300 takich przypadków, a przynajmniej 380 „sprawiedliwych” zostało zamordowanych za pomoc polakom – przypominał Krzysztof Drażba.

Jak dodawał, żeby doszło do pojednania „potrzebujemy prawdy” i pamięci historycznej. „Jeżeli my zapomnimy i nie będziemy pamiętali, to kamienie wołać będą” – zaznaczył.

Bartosz Stracewski/raf

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj