„Radio Biwak” dotarło do Gdańska. Nadawaliśmy wspólnie z Radiem Rzeszów z nabrzeża Westerplatte

(fot. Radio Gdańsk/Zofia Walder)

Ekipa Radia Rzeszów zawitała do Gdańska z „Radiem Biwak”. Specjalny radiowy kamper naszych kolegów z Podkarpacia stanął na nabrzeżu Westerplatte – cudownym, ale i również niezwykle ważnym dla całego Trójmiasta miejscu. Stamtąd nadajemy z nimi wspólny program.

Łukasz Wacławek z Polskiego Radia Rzeszów i Magdalena Manasterska z Polskiego Radia Gdańsk porozmawiają o historii nabrzeża Westerplatte, a także o atrakcjach całego regionu.

Do naszego plenerowego studia zaprosiliśmy Piotra Burę, dyrektora marketingu Portu Gdańsk, który powiedział, że jest zauroczony gdańskim portem. Jak podkreślił, to miejsce jest poezją. – Każdy, kto zaczyna tutaj być, zauważa – dosłownie jak w soczewce – że każdy biznes, wszystko co się dzieje w całej Polsce, można znaleźć tutaj. Pracując tutaj, można poznawać port przez całe życie – opowiadał.

Dziennikarze Radia Rzeszów byli pod wielkim wrażeniem ogromnych statków wpływających do portu. Na pytanie, jak często tak duże obiekty się tu pojawiają, Bura zaznaczył, że trzeba rozgraniczyć port zewnętrzny z portem wewnętrznym. – Historyczny port północny – port zewnętrzny – jest w stanie przyjąć największe statki, które pływają na świecie. Potrafią one mieć po 400 metrów długości i są w stanie pomieścić nawet 11,5 tysiąca takich standardowych kontenerów. Wyobraźmy sobie, gdyby miały one przejechać ciężarówkami przez cały świat, np. z Azji do Polski – jest to po prostu niemożliwe. Tutaj w Porcie Gdańsk mamy jedyne takie miejsce na Bałtyku, do którego mogą cumować te największe statki – tłumaczył.

(fot. Radio Gdańsk/Zofia Walder)

Jak dodał, w miejscy, w którym się znajdujemy, mamy historyczny port wewnętrzny, który istnieje od 1000 lat. – Tutaj nie mogą wpływać największe statki, chodzi o zanurzenie, ale chodzi też o Zakręt Pięciu Gwizdków. Jest to praktycznie dziewięćdziesięciostopniowy zakręt na wodzie. Dlaczego Zakręt Pięciu Gwizdków? Właśnie dlatego, że kiedyś, kiedy nie było systemów nawigacyjnych, to po prostu kapitan musiał pięć razy gwizdnąć, żeby w ogóle ktoś z drugiej strony zauważył, że płynie statek. Morze generalnie uczy pokory i to nie jest tak, jak w samochodzie, że mogę sobie nacisnąć na hamulec. Wszystko trzeba przewidywać. Wracając do zakrętu, właśnie z jego względu te największe statki nie mogą wpływać do portu wewnętrznego – mówił.

Kolejnym naszym gościem była Anna Kotuła, przewodnik po Gdańsku, która przybyła do nas z Gdankiem – maskotką lwa. – Kiedy oprowadzam dzieci, Gdanek bardzo mi pomaga, łatwiej jest im odnosić się do maskotek. Jest gwiazdą na Instagramie – można zaobserwować, wysyłać lajki. Bardzo często ze mną podróżuje, był między innymi w Japonii – opowiadała.

Pani Anna zdecydowanie zgadza się ze stwierdzeniem, że Trójmiasto to jeden z najbardziej popularnych kierunków turystycznych dla Polaków. – Kiedy podróżuję po Polsce i mówię, że jestem z Trójmiasta – konkretnie z Gdyni – to widzę takie wrażenie „wow”. Ludzie troszeczkę zazdroszczą takiego nadmorskiego życia – śmiała się.

(fot. Radio Gdańsk/Zofia Walder)

Potwierdza też tezę o ludziach myślących, że kiedy mieszka się nad morzem, to odwiedza się je codziennie. – Tak ludzie myślą. Nie jestem codziennie, aczkolwiek kiedy latem jadę do Poznania, Wrocławia czy Warszawy, to jest mi duszno. Przyjemnie się jednak wtedy wraca, tym bardziej, że z jednej strony mamy morze, a z drugiej las. Powietrze jest tutaj naprawdę czyste i świeże – tłumaczyła.

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj