Radni dzielnicy Nowy Port zwracają uwagę na problem, który coraz częściej zgłaszają mieszkańcy. A mianowicie chodzi o ciężarówki, które wyjeżdżają z Portu Gdańsk z ładunkiem, który nie jest przykryty plandekami chroniącymi przed pyleniem. Głównie chodzi o transport węgla.
Problem pyłu węglowego pojawił się wraz ze znacznym zwiększeniem przeładunku. Zdaniem Artura Dziambora, rzecznika Portu Gdańsk, przy takich ilościach przeładunku problemy związane z pyleniem są czymś naturalnym i przejściowym.
– Wiadomo, że różne towary docierają w różnym czasie. Ogromne zasoby węglowe, które się tutaj pojawiły, wynikają z sytuacji geopolitycznej. To po prostu spadło na nas, jest oczywiście związane z wojną toczącą się za naszą granicą. W pewnym momencie te wielkie hałdy węgla znikną, wówczas będziemy obsługiwali dostawy bieżące, standardowe i wtedy problem będzie z pewnością mniejszy – sugeruje.
CIĘŻARÓWKI BEZ PLANDEK
Ostatnio mieszkańców Nowego Portu, w tym Łukasza Hamadyka, przewodniczącego rady dzielnicy Nowy Port i kandydata na radnego z list Wspólnej Drogi, zaniepokoił widok wyjeżdżających bez żadnego zabezpieczenia ciężarówek.
– Te, które wyjeżdżają z portu, wiozą węgiel, a te z dzierżawionych placów w jego okolicach często są załadowane odpadami porafineryjnymi, które są jeszcze gorsze, jeśli chodzi o zawartość i kwestie pylenia – tłumaczy.
„TRUDNO WSZYSTKO PRZYPILNOWAĆ”
Przedstawiciele Portu Gdańsk potwierdzają, że odpady porafineryjne rzeczywiście mogły być wywożone, ale podkreślają jednocześnie, że nie są one pylące. – Widziałem jedno internetowe nagranie z sytuacji, która rzeczywiście się zdarzyła. Ale jestem przekonany, że był to jednostkowy przypadek. Muszę przyznać, że port tego nie kontroluje, ponieważ tylko udostępnia możliwość przewozu, a dziennie takich ciężarówek wyjeżdża z niego około półtora tysiąca i trudno byłoby to wszystko nam przypilnować– tłumaczy Dziambor.
Port Gdańsk deklaruje przeprowadzanie kontroli ciężarówek a także zapowiada zraszanie hałd węgla i prowadzenie pomiarów pylenia.
Oskar Bąk/MarWer