Port Lotniczy imienia Lecha Wałęsy w Gdańsku obchodzi okrągły jubileusz: działa już 50 lat. Okazją do świętowania są również 30. urodziny spółki Port Lotniczy. Z tej okazji postanowiliśmy spędzić odlotowy dzień na lotnisku.
Nasze mobilne studio ulokowało się w hali przylotów gdańskiego lotniska. Na gości czeka tam nasza dziennikarka Ewelina Potocka.
Pierwszym gościem był Andrzej Szpakowski, dyżurny portu, który opowiedział o swojej zawodowej codzienności.
– Są dni, kiedy problemy się nawarstwiają. Jesteśmy służbą odpowiedzialną za to, żeby wszystko odbywało się zgodnie z procedurami, żeby było jak najbezpieczniej dla wszystkich statków powietrznych, pasażerów i pracowników, którzy są po stronie airside, czyli tej, po której wszyscy pracujemy – wyjaśnił
Posłuchaj całej rozmowy:
Odwiedził nas też Tomasz Kloskowski, prezes Portu Lotniczego Gdańsk, który podkreślał, że urodzinowe atrakcje portu lotniczego nie ograniczają się do jednego dnia.
– Chcielibyśmy, aby wszyscy pasażerowie i mieszkańcy naszych miast cieszyli się przez cały rok, bo nie ma co robić tak, że jeden dzień urodziny i zapomnimy. Cieszmy się przez cały rok. Będziemy organizować różnego rodzaju okolicznościowe imprezy przez cały rok, żebyśmy nigdy nie zapomnieli, że dzisiaj mamy „pięćdziesiątkę” – zapowiadał.
Posłuchaj całej rozmowy:
Lotnisko to żywy organizm. Jest tu bardzo dużo ludzi, a każdy ma swoją historię. Bywa też głośno, ale musi być też bezpiecznie. Za to odpowiada Służba Ochrony Lotniska. Jak wyglądają procedury? O czym powinni pamiętać podróżni? Dlaczego nie warto wkładać pewnych rzeczy do walizki? O tym opowiedziała Izabela Żurawska, zastępca Kierownika Służby Ochrony Lotniska Portu Lotniczego Gdańsk.
– Podróżny może zostać wybrany do profilaktycznej kontroli. Pewien odsetek pasażerów jest losowanych przez bramkę na bazie algorytmu, którego nie znamy. Nawet my mamy stres, kiedy przechodzimy przez tę bramkę – wyjaśnia Izabela Żurawska.
A jakie są najczęstsze przewinienia podróżnych?
– Przede wszystkim jest to nadmierna pewność siebie i niedopuszczanie myśli, że pasażer może nie mieć racji. Myślę, że jest to interpretacja przepisów. Ktoś doczyta coś w internecie, co zostało źle przekazane, albo też źle to zinterpretuje – tłumaczy zastępca Kierownika Służby Ochrony.
Posłuchaj całej rozmowy:
Do 1 maja 1974 roku gdańskie lotnisko znajdowało się jeszcze w innym miejscu, a dokładniej we Wrzeszczu. To tam swoją pracę ponad 50 lat temu rozpoczynał strażak Bogdan Filipczak. W Zakładowej Lotniskowej Straży Pożarnej jest nieustannie do dziś.
– Po odbyciu pełnej zasadniczej służby wojskowej przeszedłem do straży pożarnej w Sopocie. Tam pracowałem przez dwa lata. Stamtąd trafiłem już bezpośrednio do straży pożarnej na lotnisku. Było to dokładnie 15 listopada 1973 roku – wspomina Bogdan Filipczak.
– To był schyłek dawnego lotniska. Straszna „bida”, bo nie można było rozbudować terminali. Służba Ochrony Lotniska składała się z pięciu osób, które stały na bramce. Od morza był tylko mały murowany płotek. Dzieciaki często tam złośliwie podpalały trawę, żeby zobaczyć, jak straż pożarna z lotniska ją gasi – opowiada.
Posłuchaj całej rozmowy:
MarWer/pb