Niemal 70 psów zabranych z pseudohodowli dochodzi do siebie w gdańskim schronisku „Promyk”

(fot. Radio Gdańsk/Oskar Bąk)

Kilka dni temu straż miejska podjęła interwencję i odebrała psy z jednej z gdańskich pseudohodowli. Od pierwszych minut strażnicy miejscy zauważyli, że coś jest nie tak.

– Zwierzęta były zaniedbane, miały skołtunioną sierść, zaropiałe oczy, niektóre nawet kaszel kenelowy. Klatki, w których przebywały, były zabrudzone odchodami i znajdowały się w nich ślady pleśni. Właściciele psów w swoim zachowaniu nie widzieli niczego zdrożnego. Tłumaczyli zaniedbanie psów tym, że zepsuła się maszynka do strzeżenia sierści i po prostu nie mogli ich ogolić. Ponadto nie stwierdzili, żeby te psy przebywały w złych warunkach – wyjaśnia Andrzej Hinz ze Straży Miejskiej w Gdańsku.

PSY BĘDĄ POWOLI WRACAŁY DO ZDROWIA

Zwierzęta po interwencji zostały przewiezione do schroniska „Promyk”. Tam rozpoczęła się zorganizowana akcja doprowadzania psów do bezpiecznego stanu. Niektóre zwierzęta, które przez wiele lat wykorzystywano do reprodukcji, były niezwykle słabe.

– Większość z nich była zaniedbana, zwłaszcza psy rasy Shih Tzu. Miały posklejaną sierść i chore uszy, były niedożywione. Widać, że niektóre z tych psiaków przez całe swoje życie służyły tylko do reprodukcji. W tej chwili są wykończone. Są matki karmiące, matki w ciąży, także będą też kolejne szczeniaki. Wymagało to ogromu pracy. Teraz powolutku będziemy doprowadzać je do „porządku”. Były czipowane, szczepione przeciwko chorobom zakaźnym. Powoli będą wracały do „normy” – tłumaczy Grzegorz Zaleski ze schroniska „Promyk”.

JAK MOŻEMY POMÓC?

Psy obecnie nie są dostępne do adopcji. W „Promyku” znajduje się jednak wiele czworonogów i kotów szukających nowego domu. Wspomnianym psom z pseudohodowli można pomóc w inny sposób.

– Prosimy o zakup karmy dla matek karmiących oraz dla tych, które są w ciąży. One muszą być w tej chwili dobrze odżywiane. Przyda się też dużo karmy dla szczeniąt, bo ta ilość spowodowała, że uruchamiamy wszelkie rezerwy. Prosimy także o kojce, żeby w razie ładnej pogody maluchy mogły wychodzić na dwór, a nie siedzieć w pomieszczeniach zamkniętych – dodaje Zaleski.

DUŻY ZYSK KOSZTEM PSÓW

Pseudohodowla, która mieściła się w Gdańsku-Lipcach, była nastawiona na duży zysk kosztem psów. Pracownicy schroniska widzą to również po rasach.

– Mamy bardzo duży przekrój ras psów, odzwierciedlający to, jak zmieniała się moda. Widać, że hodowla była nastawiona na duży zysk kosztem psów. Mamy kilka zwierząt, które są „pojedynczo”, czyli jedna suczka i jeden pies. Są bardzo stare, wyniszczone licznymi ciążami. Widać, że nie były już rozmnażane ze względu na przemijającą modę, ale też na trudności. Znalazł się tam np. jeden buldożek francuski, a ta rasa cechuje się trudnymi porodami, które często kończą się cesarskimi cieciami – zaznacza Anna Madyjak, lekarz weterynarii ze schroniska „Promyk”.

GROŹBA NAWET 5 LAT WIĘZIENIA

Sprawą pseudohodowli zajmują się policjanci, którzy gromadzą materiał dowodowy.

– W związku z interwencyjnym odebraniem psów przez funkcjonariuszy Straży Miejskiej w Gdańsku na terenie jednej z posesji dzielnicy Orunia-Święty Wojciech-Lipce, policjanci zajmują się tą sprawą i pod nadzorem prokuratury prowadzą czynności w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa znęcania się nad zwierzętami – informuje podinspektor Magdalena Ciska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.

Jak dodaje, policjanci zbierają materiał dowodowy, na podstawie którego zostaną przedstawione sprawcom zarzuty. Za przestępstwo znęcania się nad zwierzętami grozi do trzech lat pozbawienia wolności. W przypadku, gdy sprawca działa ze szczególnym okrucieństwem, grozi mu nawet do pięciu lat więzienia.

Posłuchaj materiału naszego reportera:

Oskar Bąk/aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj