Coraz więcej osób interesuje się ubezpieczeniem mieszkania na wypadek wojny. Ekspert wyjaśnia, czy jest to możliwe

(Fot. Pixabay)

Zniszczone budynki, zbombardowane bloki mieszkalne i domy. Taka jest rzeczywistość w wielu ukraińskich miastach,  które są konsekwentnie atakowane przez rosyjskiego agresora. Kilka dni temu wybuchy było słychać nawet w Polsce. Z tego powodu wielu Polaków zaczęło się zastanawiać nad ubezpieczeniem swojego mieszkania na wypadek wojny. O tym, czy jest to możliwe, Iwona Wysocka rozmawiała z Andrzejem Prajsnarem, ekspertem ubea.pl.

– Nie możemy ubezpieczyć mieszkania na skutek wojny. Okazuje się, że ubezpieczenia nie chronią na wypadek wojny. Takie klauzule znajdują się u różnych ubezpieczycieli. Podobne sformułowania znajdziemy np. w ubezpieczeniach na życie i autocasco. Zwracam uwagę na informację, że ochrona ubezpieczeniowa nie obowiązuje – bez względu na to, czy wojna została formalnie wypowiedziana. Rosja nie wypowiedziała formalnie wojny Ukrainie – mówił Andrzej Prajsnar.

Jak wskazał ekspert, firmy nie oferują ubezpieczeń na wypadek takich sytuacji z kilku powodów.

– Wyłączenia ochrony ubezpieczeniowej na wypadek wojny to standardowe rozwiązanie stosowane na całym świecie. Nie możemy mieć szczególnych pretensji do krajowych ubezpieczycieli. Zakłady ubezpieczeniowe uzasadniają te klauzule m. in. tym, że trudno byłoby im skalkulować ryzyko i poziom składki. Wojna powoduje katastrofalne szkody, a konieczność ich skompensowania mogłaby doprowadzić do bankructwa towarzystw ubezpieczeniowych. Wojna jest łatwiejsza do przewidzenia niż nagła ulewa czy wichura i mogłoby się okazać, że mieszkańcy zaczęliby się masowo ubezpieczać – komentował.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj